„Jest mnóstwo rzeczy gorszych od śmierci. Choćby wieczne życie!”

Filipa Engella poznaliśmy w pierwszej części cyklu Wielka Wojna Diabłów. Przez pomyłkę trafił wtedy do Piekła i ocalił samego Lucyfera. W nagrodę został przywrócony do życia, a w Piekle postawiono mu pomnik.

Pół roku później Filip nie jest już tym samym, denerwująco idealnym chłopcem. Zdarza mu się na przykład nie odrobić pracy domowej – ku irytacji matematyka („Znowu? To już drugi raz w tym miesiącu, a w dodatku dwa razy tyle, co w zeszłym roku szkolnym i w poprzednim razem wziętych”). Zupełnie inaczej reagują koledzy i Filip nareszcie zaczyna zdobywać przyjaciół. Jednak niedoszły książę ciemności wciąż tęskni za Satiną, której kusicielski głos słyszy coraz rzadziej. Tymczasem ktoś najwyraźniej dybie na jego życie: najpierw omal nie rozjeżdża go samochód (znowu), potem cudem unika trafienia przez donicę w kształcie nagrobka… Czyżby Piekło po raz kolejny potrzebowało jego pomocy?

Okazuje się, że tym razem sprawa jest poważniejsza i dotyczy nie tylko Piekła, ale także Nieba i Ziemi – zwłaszcza Ziemi. Jakiś bezczelny złodziej ukradł Kostkę Śmierci Mortimera i od tej pory każdy noworodek przychodzi na świat nieśmiertelny. W tej sytuacji Piekło i Niebo tracą rację bytu, zaś Ziemię czeka niewyobrażalna katastrofa:

„Jeśli nie ma śmierci, nie ma też radości życia, życie przestaje być cokolwiek warte. A to wcale nie jest w tym wszystkim najgorsze. Zastanów się, jak świat by wyglądał za jakieś pięćdziesiąt lat? Pomyśl o tych wszystkich nieszczęsnych, którzy padli ofiarą okropnych wypadków i których serca nadal biją. Ofiary wypadków drogowych, trzęsień ziemi, pożarów, powodzi. To byłoby straszne! Ziemia byłaby zapełniona przez żywe trupy, które pragnęłyby już tylko spokoju śmierci, tyle że ten spokój stałby się nieosiągalny. Czy potraficie to sobie wyobrazić?”

Dla Filipa jest to całkiem nowy punkt widzenia. Nigdy nie poznał ojca, który zginął w wypadku tuż po jego narodzinach. Lęka się też o matkę, jedyną bliską osobę, jaka mu została. Śmierć kojarzyła mu się dotąd jedynie ze stratą i z cierpieniem. Nawet diablica Satina, młodziutka kusicielka, nie była do końca świadoma konsekwencji swej nieśmiertelności. Dopiero wizyta w diabelskim domu niespokojnej starości “Bez odpoczynku” uświadamia jej skalę problemu. Nasi bohaterowie, zdeterminowani, by odzyskać skradziony artefakt, przeczesują metr po metrze Królestwo Śmierci. Trafiają też do Czyśćca i Otoki, gdzie stają oko w oko z najprawdziwszym wampirem (doskonale zbudowana scena grozy, której nie powstydziłby się rasowy horror).

W „Kostce Śmierci” jest zdecydowanie mniej humoru niż w „Uczniu Diabła”. Druga część rozgrywa się w przygnębiających krajobrazach, a ponury klimat dobrze koresponduje z powagą poruszanych tu tematów. Kenneth Bogh Andersen wybrał strategię, którą posłużył się także nieodżałowany Joseph Delaney, autor klimatycznych „Kronik Wardstone”: cykl dojrzewa razem z bohaterem, który musi zmierzyć się z wyzwaniami, jakie niesie życie. Zaakceptowanie własnej śmiertelności jest jednym z nich.