Boginy, czarownice, magowie, demony, wodne stwory i inne pokraki, czyli galeria potworów pojawiających się w znakomitej serii „Kroniki Wardstone” Josepha Delaney`a.

„Nazywam się John Gregory i dłużej, niż wolałbym pamiętać, przemierzam wzdłuż i wszerz całe Hrabstwo, broniąc go przed duchami, widmami, boginami, wiedźmami i najprzeróżniejszymi stworami, które wędrują w nocy. Uprawiam fach stracharza. Wszyscy, którzy zajmują się tym rzemiosłem, muszą być siódmymi synami siódmych synów, mieć zdolność widzenia i słyszenia zmarłych i dysponować pewną odpornością na czary”.

„Bestiariusz stracharza” to pięknie ilustrowany i elegancko wydany dodatek do znakomitej serii młodzieżowej „Kroniki Wardstone”. Książka stylizowana jest na stary notatnik i stanowi skarbnicę wiedzy Johna Gregory`ego, stracharza z Chipenden. Zawiera charakterystyki stworów Mroku: niebezpiecznych boginów, paskudnych demonów, żądnych władzy magów, czarownic zacnych i bezecnych, jak również potężnych Starych Bogów, do których stracharz zalicza niektórych bogów greckich. Znajdzie się także coś z naszego słowiańskiego podwórka: wśród wodnych stworów Gregory wymienia utopce, na Śląsku zwane nurkami. Zdaniem stracharza utopce można odpędzić laską z jarzębinowego drewna, w dawnej polskiej wsi stosowano jednakże inne metody (łyko lipowe, różaniec lub święconą kredę). W zapiskach Gregory`ego pojawiają się również potwory z greckiego bestiariusza: cyklop, Scylla, lamie, syreny. Bardzo ciekawe są notatki poświęcone stworom Mroku z Transylwanii – rumuńscy stracharze mają naprawdę niebezpieczną robotę. Oprócz charakterystyk poszczególnych przedstawicieli Mroku stracharz zamieszcza szczegółowe instrukcje, jak z nimi walczyć. Post i ser odgrywają tutaj niebagatelną rolę.

„Posty bywają wielce pomocne: oczyszczają umysł i sprawiają, że jesteśmy mniej podatni na czarną magię. Należy jednak zachować niezbędną równowagę, bo nasza praca często wymaga wysiłku fizycznego. Kiedy pojawia się zagrożenie Mrokiem, podtrzymuję własne siły, jedząc niewielkie kawałki sera z Hrabstwa”.

Ciekawym urozmaiceniem bestiariusza są opowieści Johna Gregory`ego o jego młodzieńczych zmaganiach z Mrokiem. Echa tych wydarzeń z przeszłości pobrzmiewają na kartach „Kronik” (walka stracharza z Morem, historia jego miłości do lamii, itp.). Dzięki „Bestiariuszowi” będziemy mieli okazję dowiedzieć się, jak brzmiała klątwa rzucona na stracharza przez wiedźmy z Pendle i w jaki sposób bogin trafił do kuchni w Chipenden.

Kolejnym bonusem są… zapiski na marginesach, poczynione przez stracharza i jego uczniów. Niektóre bywają naprawdę zabawne, zwłaszcza te, w których stracharz popada w belferski ton, wygłaszając uwagi godne szkolnych dzienników:

„Niedługo potem, gdy zamieszkałem w domu w Chipenden, dowiedziałem się, iż wieś i otaczające ją tereny to największy w Hrabstwie ośrodek serowarski. – John Gregory

Mam już powyżej uszu tego sera. Dla mnie to najgorsza część naszej pracy. Nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam. – uczeń, Andy Cuerden.

Andy Cuerden odszedł niecały miesiąc po zapisaniu powyższej uwagi. Nasz fach wymaga dyscypliny. Cuerden za bardzo skupiał się na wymogach swojego brzucha i nie był zdolny do poświęcenia – John Gregory”.

Tym, co w „Bestiariuszu” urzeka najbardziej, są ilustracje Julka Hellera. Przypominają mi rysunki Pawła Zycha i Witolda Vargasa do „Bestiariusza słowiańskiego”, przepięknie wydanego przez Wydawnictwo Bosz. Żal, że Julek Heller nie ilustrował samych „Kronik” – cóż to by była za lektura!

„Bestiariusz stracharza” Josepha Delaney`a to pozycja adresowana do wielbicieli i znawców „Kronik Wardstone” i to właśnie ta grupa będzie miała z lektury największą przyjemność. Po „Bestiariusz” najlepiej sięgnąć po przeczytaniu wszystkich powieści z cyklu, do czego zachęcam tych, którzy nie mają cykora i lubią opowieści z dreszczykiem.