„Nie ma uczucia silniejszego od smoczego smutku.

Chyba tylko smocza wściekłość”.

W „Malowanym człowieku” Peter V. Brett opisał świat nękany przez demony. Człowiek został w nim sprowadzony do roli potulnej owcy: może jedynie kryć się za magicznymi barierami i modlić o nadejście świtu. W powieści Petera A. Flannery`ego ludzkość stawia opór armii nieumarłych dzięki magom bitewnym i ich niezwykłym smokom.

Na północy Valencji, jednego z Siedmiu Królestw Furii, w górskim miasteczku Caer Dour nadszedł dzień próby. Co dwa lata zjawia się tu królewski wysłannik ze stolicy, by zbadać sprawność bojową wojowników. Najlepsi mają szansę zdobyć miejsce w Akademii Sztuki Wojennej w Furii. Tegoroczna wizyta jest szczególna: emisariuszowi towarzyszy pochodzący z Caer Dour mag bitewny, który podejmie próbę przywołania smoka. Tymczasem do miasteczka zbliża się dowodzona przez demona Armia Opętanych, która przebiła się przez ilicyjską obronę.

„Każdy wiedział, jak jest. Dobrze wyszkolona armia miała spore szanse na pokonanie wojsk Opętanych o podobnej liczebności, lecz jeśli Opętanymi dowodził demon, żadne normalne wojsko nie mogło liczyć na zwycięstwo. Żołnierzy ogarniał wówczas paraliżujący strach. Tylko mag bitewny był zdolny przeważyć szalę na ich stronę. (…) Już sam mag bitewny był uważany za potężnego sprzymierzeńca, a kiedy jeszcze dosiadał swojego smoka, stawał się niszczycielskim żywiołem, zdolnym oprzeć się każdemu przeciwnikowi”.

W książce śledzimy losy trójki młodych bohaterów z Caer Dour: to umierający na tajemniczą chorobę syn szaleńca i zdrajcy Falko Danté, jego przyjaciel z gminu, świetnie władający mieczem kowal Malaki de Vane oraz szlachcianka Bryna Godwin, która postanowiła zostać łuczniczką. Choć tylko dwoje z nich bierze udział w próbach, w wyniku tragicznego splotu wydarzeń cała trójka ląduje w stołecznej Akademii Sztuki Wojennej, gdzie podejmuje naukę. Tłem ich historii jest przerażająca wojna z ożywieńcami, prowadzonymi przez coraz potężniejsze demony. Starania królowej Furii o utworzenie sojuszu z sąsiadami w celu powstrzymania nieumarłych są torpedowane przez żądnych władzy magów, którzy tworzą własną armię.

„Nie było na świecie osób bardziej uczonych i tajemniczych niż magowie. Znajomość wiedzy tajemnej czyniła ich prawdziwie potężnymi i nawet królowa Catherine nie mogła uchronić się przed ich wpływami. Wzbudzali zarówno szacunek, jak i strach, i większość ludzi odnosiła się do nich nieufnie, niektórzy nawet winili ich za Wielkie Opętanie, gdy wszyscy magowie bitewni na świecie nagle zginęli, a ich ogarnięte szaleństwem smoki zwróciły się przeciw nim”.

„Mag bitewny” Flannery`ego to kolejna świetna powieść o wojnie ludzkości z demonami, wydana przez Fabrykę Słów. Tak się złożyło, że czytałam ją zaraz po „Malowanym człowieku” Bretta i trochę mi się w głowie zademoniło („Piekliszcze z demoniszczami!” – jakby to powiedział Paskudny Stary Ron). Obie książki oparte są na podobnym schemacie: młodzi bohaterowie w ogarniętym wojną świecie wyruszają w drogę, by odkryć, na co ich stać. Obie czyta się lekko i przyjemnie: przystępny język oraz dość uproszczony świat sprawiają, że mógłby po nie sięgnąć młodszy czytelnik, choć Brett nie unika ambiwalencji i okrutnych scen – „Mag bitewny” jest pod tym względem bardziej ugrzeczniony, z wyraźnym podziałem na bohaterów dobrych i złych. Ale to Flannery ma smoki: mądre, piękne i tajemnicze stworzenia, przywoływane podczas skomplikowanego rytuału zza Nieskończonego Morza. Dla wielbicieli klasycznych opowieści fantasy pozycja obowiązkowa.