„Szeroki świat czeka na wszystkich tych, którzy odważą się stawić czoła nocy”.

W otwierającej Cykl Demoniczny powieści Peter V. Brett zabiera nas do fantastycznego świata dotkniętego plagą demonów. Z jednej strony niby nic nowego pod słońcem, ale z drugiej – panie i panowie, jak to się czyta!

„A człowiek, znów pyszny i zaciekły,

przeciw Stwórcy i Wybawicielowi stanął.

Odrzucił Tego, kto obdarzył go życiem,

I odwrócił się od swych zasad.

Nową religią uczynił naukę,

Modlitwy zastąpił maszynami i uczonymi.

Śmiał leczyć tych, którym śmierć pisana,

Uznał się równemu Stwórcy”.

Thesa była kwitnącą krainą, z rozwiniętą nauką i techniką, kiedy demony wystąpiły przeciw ludziom. Ci początkowo próbowali stawić opór, ale nawet najpotężniejsze bronie Wieku Nauki nie były skuteczne przeciw pladze z piekła rodem, a ludową mądrość dawno już uznano za bajdy i odrzucono. Po dwóch wielkich wojnach z Otchłańcami imponująca wiedza została utracona, a o dawnej świetności przypominają tylko ruiny i zagubione w nich artefakty. O zmierzchu na świat wychodzą krwiożercze demony: ogniste, skalne, drzewne, wody, wichrowe… Bezradni i bierni ludzie kryją się w domach oznaczonych runami ochronnymi, próbując wytrwać do świtu. Nic już nie zostało z ich dawnej potęgi. Ocaleni mieszkają w pięciu Wolnych Miastach i rozrzuconych po całym kraju, pozostawionych samym sobie osadach, do których z rzadka docierają Posłańcy, przywożący wieści i drogocenne artykuły, takie jak sól. Posłańcy narażają własne życie, spędzając noce pod gołym niebem, dlatego są sowicie wynagradzani i darzeni szacunkiem. Równie ważną rolę odgrywają zapewniający magiczną ochronę Patroni Runów i odpowiedzialne za opiekę medyczną Zielarki. Nie spotkamy tu natomiast wojowników, którzy skutecznie stawialiby czoła demonom, bowiem poza mieszkańcami pustynnej Krasji, ginącymi masowo w swojej „świętej wojnie”, nikt już nie próbuje stawiać oporu. Wiedza o runach wojennych zaginęła dawno temu, powszechna jest opinia, że z Otchłańcami nie można wygrać. Skryci za magicznymi osłonami ludzie każdej nocy biernie przyglądają się dokonywanej przez demony rzezi. Ten status quo utrzymuje się od tak dawna, że jakakolwiek zmiana wydaje się niemożliwa. Jednak po trzystu latach Plagi w trzech różnych zakątkach Thesy troje młodych ludzi zostaje zmuszonych do przekroczenia granic znanego świata. Co z tego wyniknie? Czy sprowadzona do roli stada owiec ludzkość zyska wreszcie szansę, by stanąć do wyrównanej walki?

Podczas lektury śledzimy losy trojga młodych bohaterów: Arlena z Potoku Tibbeta, Leeshy z Zakątka Drwali i Rojera z Rzeczułki. Obserwujemy, jak w toku tragicznych wydarzeń hartują się ich charaktery, a ryzykowne wyjście za próg domu pozwala im odnaleźć własne przeznaczenie: wszak każda podróż to epicka wyprawa, której prawdziwym celem jest samopoznanie. Niedoświadczone dzieciaki, skonfrontowane gwałtownie z brutalną rzeczywistością, zostają zmuszone do wyjścia spod klosza. Zamiast biernie godzić się z tym, co przyniesie im los, znajdują odwagę, by przekroczyć granice znanego sobie świata. Są młodzi i naiwni: ponoszą porażki, dają się wykorzystywać, łatwo ich oszukać, ale z każdym niepowodzeniem nabierają doświadczenia, wzrastają też ich umiejętności. Gdy w końcu, co nieuniknione, spotykają się ich ścieżki, są już pełnowymiarowymi postaciami, które mogą mieć realny wpływ na przyszłe losy tego zgnębionego świata.

„Malowany człowiek” Petera V. Bretta spodobał mi się od pierwszej strony, a kapitalne ilustracje Dominika Brońka jeszcze zwiększyły przyjemność płynącą z lektury. Marcin Mortka w roli tłumacza spisał się znakomicie. W świat Cyklu Demonicznego wchodzi się gładko jak nóż w masło: choć jednotomowe wydanie liczy sobie osiemset solidnych stron, nie trzeba robić notatek, by ogarnąć to uniwersum. Styl Bretta jest przystępny, a jego opowieść klarowna – i piekielnie (ups) wciągająca. Zbyt szybko dociera się do końca, ale na szczęście „Malowany człowiek” to dopiero początek tej fantastycznej przygody.