„Historia naturalna smoków” Marie Brennan zaskoczyła mnie bardzo przyjemnie. To osadzona w alternatywnym świecie powieść przygodowa, której uroku dodaje wiktoriański klimat.

Główna bohaterka, Lady Trent, wraca w pamiętniku do czasów młodości, gdy jako mała dziewczynka zaczęła przejawiać niezdrowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi. Pasjonowały ją zwłaszcza smoki, gatunek rzadki i w niewielkim stopniu poznany. Izabela jest gotowa na wszystko, by ziścić swe marzenia, choć świat sztywnych konwenansów, w którym żyje, nie pozostawia złudzeń co do potencjalnej kariery kobiety na ścieżkach wiedzy, zarezerwowanej dla mężczyzn.

„Młodej damie wypadało okazywać zainteresowanie tylko ptakami śpiewającymi i podobnymi delikatnymi stworzeniami, inaczej naraziłabym się na miano mola książkowego”.

Dziewczynka godzi się z ograniczeniami, choć potrafi wykorzystać każdą okazję, dzięki cechującemu ja praktycyzmowi i rozsądkowi. Książki z biblioteki ojca przemyca dla niej brat, a gdy nieuchronnie zbliża się czas znalezienia męża, Izabela nie ulega romantycznym porywom, lecz szuka mężczyzny wyrozumiałego, o podobnych zainteresowaniach i z dużym księgozbiorem, z którego mogłaby korzystać. Ta determinacja pozwala jej osiągnąć cel i wziąć udział w wyprawie do Wystrany, krainy zamieszkiwanej przez gatunek żmijów skalnych.

Świat wykreowany w powieści bardzo przypomina naszą dziewiętnastowieczną rzeczywistość. Scirlandia, z której pochodzi Lady Trent, to odpowiednik wiktoriańskiej Anglii, gdzie dżentelmeni zajmują się interesami i bardzo modnymi naukami przyrodniczymi, a religia jest pragmatyczna i kładzie nacisk na intelektualną debatę. Z kolei Wystrana przywodzi na myśl odległe rubieże Europy Wschodniej, podporządkowane cesarzowi. To kraj wierzących świątynników, ludzi prostych i przesądnych, dbających o składanie ofiar. Nawet opisywane w powieści imponujące drakonejskie ruiny, wznoszone na chwałę smoczogłowych bóstw, wydają się mieć swój odpowiednik w architekturze starożytnego Egiptu („dumne postaci drakonejskich bogów, płaskie i dziwne dla oka przyzwyczajonego do współczesnej konwencji perspektywy”).

„Historia naturalna smoków” Marie Brennan nie jest typową powieścią fantasy, lecz książką przygodową, a Lady Trent to początkująca podróżniczka, która z zapałem godnym dziewiętnastowiecznych przyrodników bada i klasyfikuje różne gatunki smoków, sporządzając pracowicie rysunki, oddające szczegóły ich anatomii i próbując rozwijać swoje pasje w dziedzinie zarezerwowanej dla mężczyzn.

Książka Marie Brennan wyróżnia się oryginalnym ujęciem tematu, atrakcyjnym połączeniem konwencji powieści przygodowej z pamiętnikiem naukowca – przyrodnika oraz konsekwentną, udaną stylizacją, która pozwala uwierzyć w przedstawiony świat. Autorka nie stara się idealizować swoich bohaterów, uczciwie portretując ich charakterystyczną dla pochodzenia i czasów mentalność:

„Nie powiedziałam Jacobowi ani nikomu innemu, jak wiele pracy w naszym domu wykonywałam osobiście. Żmudną robotę przy sprzątaniu i inne obowiązki domowe oczywiście zostawiłam Dagmirze, ale wszystko, co dotyczyło smoków, zazdrośnie zatrzymywałam dla siebie.”

Trudno się nie uśmiechnąć. Z przyjemnością przeczytam drugi tom.