W trzecim tomie serii o Cassidy Blake Victoria Schwab zabiera nas do Nowego Orleanu. Dla mnie bomba. Kocham niepowtarzalny klimat tego wyjątkowego miasta (dzięki, Anne Rice!).

Powietrze lepkie od upału, stukot końskich kopyt, śpiew za oknem, dźwięk puzonu, śmiech i uliczny saksofon… Nowy Orlean jest hałaśliwy i barwny, a przy tym pełen sprzeczności: to zderzenie barw, stylów i dźwięków. To właśnie tutaj, w mieście kilkudziesięciu cmentarzy, które wielokrotnie niczym feniks powstawało z popiołów, znajduje się siedziba najstarszego oddziału Towarzystwa Czarnego Kota – tajemniczej grupy, która wie wszystko na temat zjawisk paranormalnych. Dla Cassidy to dobra wiadomość: ścigana przez samego Posłańca Śmierci, będzie potrzebowała wszelkiej pomocy.

„Każdy biegnie tak daleko jak się da, ale Śmierć i tak w końcu go dogoni”.

W Nowym Orleanie weźmiemy udział w seansie spirytystycznym i odwiedzimy kilka nekropolii („nowoorleańczycy są naprawdę kiepscy w wymyślaniu nazw, ale podejrzewam, że kiedy ma się do nazwania czterdzieści dwa cmentarze, możliwości szybko się kończą”). Tradycyjnie już poznamy historię miasta i spróbujemy lokalnych potraw („Miski gumbo i nowoorleańskiego gulaszu z owoców morza, jambalaya i inne potrawy o melodyjnych nazwach, gorące i dobrze przyprawione”). Dowiemy się również nieco więcej o tamtej stronie: o miejscach innych niż Międzyświat i prowadzących do nich przejściach. Dorzućmy do tego mistrzowsko opowiedzianą historię o duchach, a otrzymamy lekturę, od której trudno się oderwać. Rozsiądźcie się więc wygodnie i poczujcie dreszczyk towarzyszący dobrej opowieści.

O poprzednich częściach przeczytacie tutaj i tutaj.