Zygmunt Kałużyński i Tomasz Raczek oglądają sensacje i science fiction.


„Dyskutujcie, kłóćcie się, kochani, o filmy, przeżywajcie je jeszcze raz w trakcie rozmowy. Niech żyją w was dłużej niż w kinie!”
Tomasz Raczek

„Sensacje i Science Fiction” to pierwsza część pięciotomowego „Leksykonu filmowego na XXI wiek”, będącego podsumowaniem wieloletniej współpracy znanych i lubianych krytyków filmowych: Zbigniewa Kałużyńskiego i Tomasza Raczka. Kto widział ten duet w programie „Perły z lamusa”, ten nie potrzebuje żadnych rekomendacji.

W pierwszym tomie zebrano omówienia prawie dwustu filmów sensacyjnych i science fiction: wstrząsowców, końcoświatowców, sajensfikszonowców, jamesbondziaków i kiszkowo – krwawych babranin. Spotkamy tu między innymi blondwłose zagrożenia, glutowatych obcych, samotników Jarmuscha, faworytów z Hollywoodu, współczesnych herosów, zwyrodniałych psychopatów, gliniarzy uczciwych i nieuczciwych, zabójczą panią domu, rozmaite dżedaje oraz połączenie kaczki ze ślimakiem, legitymujące się jako Jar Jar Binks („Dlaczego nie Cip Cip Bęc?”). Dowiemy się, kto jest najwybitniejszym w kinie profesjonalnym ratownikiem świata, w jakim obrazie istotną rolę odegrała wanna, który reżyser „ironicznie celebruje przemoc”, co może wymyślić wielki kombinator walczący o worki dolarów, do czego służy Hollywoodowi Biały Dom i prezydent USA, jak komputer może sterroryzować człowieka, na czym polega wartość prozy SF i jakie są sposoby na zgładzenie kosmity (zwykle dobrze się sprawdza „strzał z rewolweru w środek gluta”). A to jeszcze nie wszystko.

Cykl „Perły kina” pozwala nam zapoznać się z opiniami uznanych krytyków filmowych, którzy o każdym filmie mają do powiedzenia coś ciekawego i czynią to w oryginalny, przewrotno – dowcipny sposób. Przykłady? Proszę bardzo.

O „Armageddonie” Michaela Bay`a: „Intencja jak intencja, ale spektakl na całego: dwie godziny migotania, eksplozji i wściekłego zgiełku”.

O „Dziwnych dniach” Kathryn Bigelow: „Widziałem lepsze sceny duszenia”.

O „Epidemii” Wolfganga Petersena: „kotlet mielony z plagi”, „próba zrobienia trufli z kartofla”.

O „Godzilli” Emmericha: „parodia parodiująca parodię”.

O „Kasynie” Martina Scorsese: „odpychające moralnie dzieje bandy z dzikimi wyskokami”.

O „Ptakach” Alfreda Hitchcocka: „coś w rodzaju science fiction przyrodniczego: ludzkość zagrożona tym razem przez ptaszki, które miliony lat żyły obok zgoła nieagresywnie”.

O „Pulp Fiction” Tarantino: „nagie uczucia zwyklaków”.

Równie oryginalne są streszczenia filmowych fabuł. Spójrzmy, w jaki sposób Zygmunt Kałużyński relacjonuje nam przebieg zdarzeń w „Górze Dantego” Rogera Donaldsona:


„A więc wulkanolog Pierce Brosnan ostrzega, ale nie chcą go słuchać i tym gorzej dla nich, choć lepiej dla nas, którzy kupiliśmy bilet, bo mamy katastrofę. Musimy jednak znieść po drodze jego romans z dzielną panią burmistrz, która ma dwoje dzieci, babcię oraz psa. Pies się uratował – babcia nie, bo jakieś ofiary powinny być. Nie opuszczę domu, w którym się urodziłam – oświadcza babcia, co podkreśla heroiczną ciągłość pokoleń itp., itp. Ale choć straciliśmy dla babci łezkę (niewielką), należy ją pozostawić losowi, bo los to jest los, a wulkan to jest wulkan!”

Inwencja tego duetu bywa zaskakująca: panowie wymyślają na przykład praktyczne zastosowanie filmu „Mulholland Drive” – w charakterze testu przedmałżeńskiego. Najgorszy nawet kicz jest dla nich pretekstem do pogłębionej refleksji. Niezwykła popularność „Z Archiwum X” świadczyć może o tym, że ludzie z dwudziestego wieku, pozbawieni wiary w Boga, tęsknią za tajemnicą, objawieniem, „znakiem od innych sił”: „ Z Archiwum X w sposób nie bezpośredni, okrężny, zaspokaja potrzebę religii w człowieku”. „Wilk” Mike`a Nicholsa pokazuje, że prawdziwy potwór drzemie w każdym z nas: zwierzęca część człowieka jest nie do usunięcia, ale – na szczęście – do poskromienia:


„Jest to ludowa prawda potwierdzona przez naukę: czytałem rozprawę sławnego biologa, który powiada, że człowiek jest biologicznie zwierzęciem drapieżnym. Jego przodkowie to nie były bynajmniej małpy jedzące orzeszki – badania komórek dowodzą, że jesteśmy spokrewnieni z lwami, tygrysami, zwierzętami napastliwymi. Jest to wręcz charakter natury ludzkiej i jeśli się tego nie uwzględnia, grozi to katastrofą, bo człowiek musi coś zrobić z agresją, która jest częścią jego biologii. Jeśli nie ma ujścia, następują choroby typu wrzód żołądka – agresja człowieka zaczyna walczyć z nim samym; popełnia samobójstwo, nie mogąc na nic napaść”.

Bohaterka czarnej komedii „W czym mamy problem?” Johna Watersa to gospodyni doskonała: „w domu czyściutko, zawsze wysprzątane, jedzenie na czas i jakie pyszne”. Ale gdy tylko za domownikami zamykają się drzwi, perfekcyjna gospodyni bierze się do… mordowania. Opętana kultem perfekcji zabija niezdyscyplinowanych bliźnich: za niezapięcie pasów, za nieodpowiednie obuwie. Nauczyciela, który surowo odnosi się do jej syna, rozjeżdża samochodem. Sąsiadkę, która kiedyś zajęła jej miejsce na parkingu, nęka świńskimi telefonami. Zdaniem Zygmunta Kałużyńskiego film kompromituje kult doskonałości, perfekcyjności, deformujący charakter do tego stopnia, że człowiek staje się najzwyczajniejszym sadystą:


„Wie pan, że hitleryzm wynikał w pewnym sensie z obsesji czystości: rasy, porządku, pozbycia się wszystkich brudnych narodów. To jest dla mnie dalszy ciąg pruskiego kultu absolutnej regularności. Prądy kulturalne, które wybuchły po pierwszej wojnie światowej – tak fantastyczne jak dadaizm, rozmyślnie chaotyczny, rozbijający wszelki porządek, niszczący regularność – to był dla mnie niewątpliwy protest przeciw absurdalności, która od kultu najwyższego, uregulowanego porządku prowadzi wreszcie do szaleństwa, obłędu, do takiej katastrofy jak wojna”.

„Leksykon filmowy na XXI wiek – Perły kina: sensacje i science fiction” to dla miłośników filmu pozycja obowiązkowa. Skorzystać jednak może każdy, kto ceni inteligentną, pełną polotu wymianę zdań, szczodrze okraszoną dżentelmeńskim humorem. Bez względu na to, do której z grup należycie, będziecie tą lekturą zachwyceni.