Alternatywna historia upadku i nowego życia najsłynniejszego krwiopijcy wszech czasów. Połączenie „Blade`a” i „Drakuli” Stokera z westernem. W głównej roli Jason Momoa.

„Najbardziej znanym wampirem jest bez wątpienia Drakula, którego historia została opowiedziana na wiele różnych sposobów. Zrodzony z pióra Brama Stokera, stał się dzięki kinematografii masowym fenomenem i kontynuował swoje istnienie w komiksach, musicalach, sztukach oraz piosenkach. Opisywano w nich jego korzenie, romanse, podróże i domniemany pobyt w Wenecji. Stworzono wiele parodii Drakuli, a także umieszczano go w roli postaci drugoplanowej. Innymi słowy, wszystko już zostało opowiedziane. Ale czy faktycznie wszystko?”

Gianluca Piredda ukazuje Drakulę jako pokonanego, zmęczonego życiem uciekiniera, który poszukuje rzeczy dla niego nieosiągalnej: spokoju. Po długiej i wyczerpującej podróży książę ciemności postanawia osiąść na Dzikim Zachodzie, gdzie nie spodziewa się żadnych problemów, jednak już na dzień dobry bezmiar rozgrzanej do czerwoności pustyni daje mu prawdziwy wycisk. Płonącego wampira ratuje ubogi chłopiec z puebla. Ziołowa mikstura starej Indianki sprawia, że Drakula może znowu poruszać się bezpiecznie w świetle słońca, co upodabnia go do Blade`a, Chodzącego Za Dnia. Na tym zresztą nie koniec podobieństw: książę ciemności, zawsze chroniący tych, którzy przyszli mu z pomocą, będzie zmuszony do walki z różnymi monstrami, zagrażającymi lokalnej społeczności. A chociaż nie jest prawym człowiekiem i nie ukrywa swej natury drapieżnika, chroniąc słabszych i bezbronnych spełnia mimo wszystko dobre uczynki i wtedy czasem wygląda jak Jezus:

Zazwyczaj jednak Drakula (w wersji rysownika Emiliano Albano) bardziej przypomina Jasona Momoę, co z pewnością czyni komiks atrakcyjniejszym, zwłaszcza w oczach pań. To właśnie rysunki Albano dodają tej rozrywkowej w gruncie rzeczy historii mrocznej głębi. Spodobały mi się tak bardzo, że kupiłabym ten komiks tylko z ich powodu. Na szczęście scenariusz Pireddy trzyma przyzwoity poziom, choć autor wyraźnie nie lubi tracić czasu i szybko przechodzi do sedna, czyli do mordobicia. Lamberti i Albano potrafią jednak sprawić, że nawet to mordobicie ogląda się z zachwytem.

„Drakula na Dzikim Zachodzie” zawiera dwie historie. Pierwsza opisuje przybycie księcia ciemności do Penny Town, „najgorszego miejsca do życia i najlepszego do umierania”, oraz konfrontację z lokalnym watażką, Estebanem Torresem. W tomie drugim pojawia się konkurencyjny krwiopijca – Camazotz, a burmistrz Penny Town proponuje Drakuli posadę… szeryfa. Choć książę ciemności zmaga się z własną naturą i z niechlubną przeszłością, fabuła koncentruje się raczej na starciach z przeciwnikami niż na psychologicznych rozważaniach czy moralnych dylematach. Są jednak nietoperze, wilki i lojalny sługa („Nie zawiodę cię, panie!”) znajdzie się również. Mimo że na pierwszy rzut oka pomysł Pireddy wydaje się kuriozalny (obczajcie ten kadr, gdzie Drakula cwałuje na koniu, wołając: „Ji- HAAAAAAAAAAA!”), kapitalne rysunki uczyniły tę historię nie tylko przekonującą, ale też całkiem atrakcyjną. Chcę więcej.