„Bóg ma znakomity wzrok, widzi wszystko. A kiedy umrzesz i będziesz chciał wejść do nieba, to osobiście cię przywita w bramie, żeby przeprowadzić z tobą krótką rozmowę”.

Daleko stąd i dawno temu trzy śmierdzące rybami pingwiny spędzały czas na kłótniach, dyskusjach o Bogu i przyglądaniu się okolicy (w którąkolwiek stronę by nie spojrzeć, tylko śnieg i lód). Znudzone monotonią, bardzo pragnęły jakiegokolwiek urozmaicenia. Wówczas przewrotny los zesłał im najpierw kruchego motylka, następnie grubego gołębia, a na koniec biblijny potop („Dzisiaj nie możemy narzekać na nudy”).

Całe szczęście, że Noe zbudował arkę. Niestety, bierze na pokład tylko po dwa egzemplarze z każdego gatunku. Dwa pingwiny stają przed olbrzymim etycznym dylematem: czy katastrofa usprawiedliwia myślenie wyłącznie o sobie i zwalnia z odpowiedzialności za innych?

„- Ale co się teraz stanie z naszym małym pingwinem? – pyta głośno.

Zapada cisza. Oba pingwiny wpatrują się w deszcz i widzą, jak poziom wody rośnie. Wreszcie pierwszy pingwin odzywa się, wzruszając ramionami:

– Wcześniej czy później się zorientuje.

– Że co?

– No wiesz…

– Że się topi?

– To ty powiedziałeś – rzuca pierwszy, patrząc na drugiego z wyrzutem.

– Chcesz sobie najspokojniej w świecie patrzeć, jak nasz przyjaciel się topi?

– Nie, wcale nie będę patrzył, bo gdy on będzie się topił, ja będę już daleko, na arce Noego. Nie patrz tak na mnie, w końcu ten potop to nie mój pomysł!”

Historia biblijnego potopu została przedstawiona w książce z perspektywy pingwinów. Z jednej strony jest komiczna, z drugiej jednak porusza bardzo ważny, szczególnie dziś, problem: jak należy zachowywać się w obliczu globalnej katastrofy? Bez względu na to, czy wierzymy w Boga, czy nie, wszystkich nas obowiązują pewne niepisane zasady, takie jak troska o innych (młodszych i słabszych, rodzinę, przyjaciół) i postępowanie w zgodzie z własnym sumieniem, nawet jeśli oznacza to niepodporządkowanie się nieludzkim przepisom czy rozkazom. Rezygnacja z tych zasad – z tchórzostwa, w imię interesów lub dla ratowania własnego tyłka – jest dobrowolnym wypisaniem się ze wspólnoty: obciąża nasze sumienie i czyni nas pariasami. Ten, kto myśli tylko o sobie, w końcu naprawdę zostaje sam.