„Jestem babysitterką. A ty nie porwiesz tego dziecka”.

Halloweenowa lektura dla młodszych czytelników. Dobrze komponuje się z dynią i popcornem.

Kelly to uczennica ostatniej klasy gimnazjum. Marzy o tym, by „w rozległych salach liceum w Willow Brook” zadebiutować „z wysoko podniesionym opalonym czołem i duchem przepełnionym życiową mądrością”. Przemianę z niedostrzegalnego rudzielca w gwiazdę średniej szkoły ma jej zapewnić udział w letnim Obozie Miskatonic, którego strona internetowa hipnotyzuje fotografiami bajecznych jezior, łąk, stajni i fantastycznych nastolatków oddających się sztuce. Niestety, rodzina Kelly do bogatych nie należy, a wymarzony letni wyjazd kosztuje cztery tysiące dolarów.

„Brakowało mi dziewięciuset dziewięćdziesięciu dziewięciu dolarów i sześćdziesięciu ośmiu centów, a podejmowałam już każdą pracę, jaką może wykonywać nastolatka bez interwencji opieki społecznej. Nie ściemniam. Zeszłego lata zostałam kierowniczką własnego stoiska z lemoniadą. Jesienią starszą rynnową i wiceprezeską działu pakowania zakupów w Foodtime. Zimą byłam dyrektorką do spraw zeskrobywania śniegu. Wiosną główną zarządczynią kosiarki do trawników. A zeszłego lata główną bramkarką (czyli bileterką) w Mulligan Pizza and Golf”.

Zdesperowana Kelly przystaje na propozycję przyjaciółki, która namawia ją na przyjęcie posady babysitterki. Kelly niespecjalnie przepada za dziećmi, ale praca jest dobrze płatna i sprawia wrażenie niewymagającej:

„Właściwie dostajesz kasę za obijanie się w cudzym domu, jakby to były miniwakacje, i tylko czekasz, aż wrócą rodzice młodego, by sypnąć ci groszem.

Co w tym trudnego?”

Niby nic. Poza potworami, oczywiście.

W sypialni małego dziecka potwory czają się dosłownie wszędzie: są pod łóżkiem i w szafie, za drzwiami i w ciemnym kącie. Jednak w sypialni dziecka takiego jak Jakob, które widzi przyszłość i potrafi manifestować swoje sny, potwory wychodzą wprost z dziecięcych koszmarów. Chłopiec posiadający takie supermoce jest cennym narzędziem dla Boboluda: może zapełnić świat koszmarami, dzięki czemu nastanie wieczne Halloween. Traf chce, że rodzice Jakoba są pierwszymi klientami Kelly. Niedoświadczona babysitterka w starciu z podlizuchami śmietnikowymi nie ma żadnych szans i chłopiec zostaje porwany. Na szczęście z pomocą przybywają inne babysitterki, wyposażone w tajemniczy poradnik. W ten sposób Kelly dowiaduje się o istnieniu Zakonu Babysitterek, który od stuleci dba o to, aby dzieci wstawały rano całe i zdrowe.

Początek książki spodobał mi się bardzo, głównie za sprawą bohaterki, która jest kapitalną narratorką. Gdy jednak akcja nabiera tempa i na scenę wkraczają potwory, powieść, moim zdaniem, traci. Joe Ballarini w swoim „Poradniku dla babysitterek” funduje nam historię w stylu „Gęsiej skórki”, ale najlepsze są w niej nie potwory, a bystra i dowcipna Kelly Ferguson oraz sposób, w jaki opowiada nam o swoim świecie. Niestety, od momentu porwania Jakoba wpadamy w wir coraz bardziej nieprawdopodobnych wydarzeń i całkiem dobrze zapowiadająca się powieść obyczajowa zamienia się w typowo amerykański halloweenowy produkt: dużo potworów, dużo bitki, dużo krzyku i o wiele za mało sensu. Może jednak młodsi czytelnicy, do których skierowana jest książka, będą innego zdania.