Niezwykła opowieść o dziewczynce, która widzi za dużo, choć widzieć w ogóle nie powinna.
„Rzeczy, które widuje Michalina, bywają niebezpieczne, zabawne, ciekawe, dziwne, piękne, brzydkie, niekiedy straszne, ale nigdy, przenigdy nie są zwyczajne. Oczywiście mowa tu o rzeczach, których inni poza nią nie dostrzegają, bo przecież każdego dnia Michalina patrzy na miliony drobiazgów, składających się na otaczający ją świat. W końcu ma oczy, nie?”
Dwunastoletnia Michalina nauczyła się już, że o Rzeczach Specjalnych nie należy mówić: najwyraźniej widuje je tylko ona, a opowiadanie o błękitnych psach czy surowych stekach spacerujących w melonikach po ulicy może się skończyć wizytą u psychiatry. Nie zmienia to jednak faktu, że dziewczynka wciąż takie rzeczy obserwuje: czasem są zachwycające, czasem koszmarne, ale zawsze bardzo niezwykłe – jak szybujący nad szkołą wieloryb czy przepływający przez ściany obłok, który mnie skojarzył się od razu z pracami Berndnauta Smilde`a.
Miasto Czterech Wiatrów, w którym mieszka Michalina, jest supernowoczesne, a zarazem bardzo stare. Do tej pory naukowcy wyodrębnili siedemnaście epok w jego historii. Potężna korporacja Kratos, dla której pracuje tata Michaliny, wciąż prowadzi wykopaliska, poszukując wynalazków pozostałych po dawnych cywilizacjach, dysponujących znacznie bardziej zaawansowaną technologią niż obecna. Odnalezione w ruinach matryce genetyczne umożliwiły już dokonywanie modyfikacji genetycznych, dzięki czemu w cyrku można zobaczyć białe lwy i przekąsić chipsy z suszonych gruszkobananów. Gdy Gen Mix, dział naukowy Kratosa, dostaje informację o niezwykłych oczach Michaliny, dziewczynka wpada w ręce bezdusznych naukowców z najpotężniejszej korporacji Miasta Czterech Wiatrów…
„Oczy Michaliny” przypominają nieco „Serce Neftydy”, fantastyczną książkę Marcina Szczygielskiego o wyniszczonej wojnami genetycznymi Ziemi. Ponieważ „Serce Neftydy” uważam za najlepszą powieść tego autora, również historia o Michalinie i jej niezwykłych oczach przypadła mi do gustu, porusza bowiem tę samą tematykę, chociaż jest bardziej kameralna, pozbawiona imponującego rozmachu swojej poprzedniczki (ale dzięki temu z pewnością łatwiejsza w odbiorze). Warto przeczytać każdą książkę Marcina Szczygielskiego, ale „Oczy Michaliny” polecam szczególnie, zwłaszcza młodym wielbicielom fantastyki. Mam nadzieję, że ta niezwykła, futurystyczna opowieść rozbudzi wasze apetyty i zachęci was do sięgnięcia po „Serce Neftrydy”. Naprawdę warto.
Dodaj komentarz