Kolejna książka i kolejny światowy bestseller. Yuval Noah Harari ma swoje pięć minut. W „Sapiens” zaprezentował fascynującą panoramę dziejów ludzkości. W „Homo deus” prognozuje prawdopodobne kierunki jej rozwoju, opierając się na najnowszych odkryciach naukowców, które niekoniecznie przypadną wam do gustu.

W XXI wieku ludzkość nareszcie uporała się z trzema trapiącymi ją od stuleci plagami: głodem, zarazą i wojną. Lekarze opracowują coraz skuteczniejsze leki i terapie, wojny stały się nieopłacalne, a jeśli ktoś na świecie cierpi dziś z głodu, to dzieje się tak tylko dlatego, że „tego chce jakiś polityk”. Udało nam się podnieść ludzkość ponad właściwy zwierzętom poziom walki o przetrwanie. Jaki będzie kolejny cel? Wszystko wskazuje na to, że u zarania trzeciego milenium ludzkość ma wreszcie nowy plan.

Najwyższą wartością współczesnej kultury jest ludzkie życie. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, przyjęta przez ONZ po II wojnie światowej, gwarantuje wszystkim „prawo do życia”. Dla współczesnej nauki śmierć, która bez wątpienia narusza to prawo, nie jest już metafizyczną tajemnicą, lecz problemem technicznym, który można – i należy – rozwiązać. Dlatego też Yuval Noah Harari przypuszcza, że kolejnym celem ludzkości będzie nieśmiertelność, szczęście i status bogów.

„Tak naprawdę tacy ludzie będą właściwie nie tyle nieśmiertelni, ile a-śmiertelni. W odróżnieniu od Boga przyszli superludzie nadal będą mogli zginąć w trakcie wojny albo w wypadku i nic nie będzie w stanie przywrócić ich z zaświatów. Jednakże w odróżnieniu od nas, śmiertelników, ich życie nie miałoby daty ważności. Dopóki nie rozerwałaby ich na kawałki bomba albo nie przejechałaby ich ciężarówka, mogliby żyć w nieskończoność. A to prawdopodobnie sprawiłoby, że staliby się najbardziej zestresowanymi ludźmi w dziejach.”

Chyba że nauczyliby się zapisywać swoją świadomość w stosie korowym, co pozwoliłoby im w prosty sposób przenosić się do nowego ciała, jak czynią to bohaterowie powieści „Modyfikowany węgiel” Richarda Morgana. Oczywiście, dotyczyłoby to tylko tych, których stać na nowe ciało i na jego niekończące się ulepszanie. W świecie przyszłości bogatych od biednych oddzieli prawdziwa przepaść.

Szczęście to drugi punkt na liście najbliższych planów ludzkości. Jeśli o naszym samopoczuciu decyduje system biochemiczny, to można go po prostu zmanipulować. Na wszystko znajdzie się odpowiednia pigułka:

„Trudno powiedzieć, czy to dobrze, czy źle, ale rosnący odsetek populacji regularnie przyjmuje leki psychotropowe, nie tylko w celu leczenia dręczących nas chorób psychicznych, lecz również po to, by lepiej radzić sobie z bardziej prozaicznym przygnębieniem i sporadyczną chandrą.”

W „Księdze ludzkich uczuć” Tiffany Watt Smith podkreśla, że uczucia są ludziom niezbędne – także te niechciane. Zagłuszanie przykrych doznań środkami chemicznymi lub wywoływanie tych pożądanych sztucznie, niejako „na skróty”, nie prowadzi do niczego dobrego. Yuval Noah Harari podziela pogląd Olivera Burkemana, autora „Poradnika dla pesymistów” – w życiu nie chodzi o to, by gonić za pozytywnymi doznaniami:

„Jeśli utożsamiam szczęście z przelotnymi przyjemnymi doznaniami i pragnę czuć je jak najczęściej, nie mam innego wyjścia, niż ciągle za nimi gonić. Kiedy w końcu je osiągam, szybko znikają, a ponieważ samo wspomnienie dawnych przyjemności mnie nie zadowala, muszę zaczynać wszystko od nowa. Nawet jeśli przez całe dziesięciolecia będę uganiał się za tymi doznaniami, nigdy nie osiągnę trwałego szczęścia. Wręcz przeciwnie: im bardziej będę łaknął przyjemnych doznań, tym bardziej stanę się zestresowany i niezaspokojony. By osiągnąć prawdziwe szczęście, ludzie muszą zwolnić w swej pogoni za przyjemnymi doznaniami, a nie przyspieszać.”

Wspomniałam już, że niektóre teorie zaprezentowane przez Harariego mogą trochę uwierać czytelników. Lubimy być niepowtarzalni i wyjątkowi. Wierzymy, że jesteśmy indywidualni, mamy wolną wolę, która pomaga nam podejmować decyzje. Sami decydujemy na przykład, kogo chcemy kochać.

Błąd.

Najpierw Darwin pozbawił nas duszy: „Kto naprawdę rozumie teorię ewolucji, wie, że dusza nie istnieje”. Współcześni naukowcy idą jednak znacznie dalej: pozbawiają nas wolnej woli i indywidualizmu. Właściwie nie różnimy się od zwierząt. Wszystkie organizmy – w tym ludzie – to tylko mniej lub bardziej skomplikowane algorytmy. Wszystkie wybory, jakich dokonują żywe organizmy – ludzie i zwierzęta – są tylko odzwierciedleniem ich kodu genetycznego:

„Nasze przekonanie o wolnej woli wynika w rzeczywistości z błędnej logiki. Kiedy łańcuch reakcji biochemicznych sprawia, że mam ochotę nacisnąć prawy włącznik, czuję, że naprawdę chcę ten prawy włącznik nacisnąć. I to prawda. Naprawdę chcę go nacisnąć. Jednak ludzie błędnie wyciągają z tego pochopny wniosek, że skoro chcę go nacisnąć, w takim razie wybieram, że tego chcę. To oczywiście fałsz. Nie wybieram własnych pragnień. Ja je tylko odczuwam – i stosownie do nich postępuję.”

Homo sapiens dotarł do kresu swojej historycznej wędrówki. Dziś badamy ludzkie geny, łączymy komputery z mózgami, hodujemy tkanki, oddzielamy inteligencję od świadomości i tworzymy pozbawione świadomości, ale inteligentne algorytmy, które wkrótce mogą nas zastąpić.

Homo sapiens wyewoluowali na afrykańskiej sawannie dziesiątki tysięcy lat temu, a ich algorytmy po prostu nie są przystosowane do radzenia sobie z przepływami danych w skali właściwej dla XXI wieku. Możemy próbować unowocześniać ludzki system przetwarzania danych, ale nie wiadomo, czy to wystarczy. Internet wszystkich rzeczy może wkrótce zacząć generować tak potężne i szybkie przepływy danych, że nawet udoskonalone ludzkie algorytmy nie będą w stanie sobie z nimi poradzić. Kiedy samochody zajęły miejsce wozów ciągniętych przez konie, nie udoskonalaliśmy koni – wycofaliśmy je z użytku. Być może czas zrobić to samo z homo sapiens.”