Taran Matharu zachwycił mnie swoją pierwszą serią, opowiadającą o przygodach Fletchera i jego przyjaciół („Summoner”). „Contender” okazał się równie wciągający, dlatego szybko sięgnęłam po drugi tom.
„Przywódcy muszą dokonywać trudnych wyborów. Czasem nie wszystkich uda się ocalić”.
Minęły trzy miesiące od kwalifikacyjnej bitwy, którą uprowadzone z Ziemi dzieciaki zmuszone zostały stoczyć. Przed nimi brutalny turniej, kontrolowany przez enigmatyczne istoty, zabawiające się mieszkańcami planet z okrucieństwem greckich bóstw. Ośmioro ocalałych zawodników oczekuje na rozpoczęcie właściwej rozgrywki, próbując jednocześnie przetrwać na Acies, surowej i nieprzyjaznej ziemi, na którą ich przeniesiono. Brakuje im jedzenia. Nie wiedzą, co ich czeka, poza tym, że będzie to coś „okrutnego i krwawego”. Groby Erica, Krecika, Jima i Spaślaka przypominają im, że w tej grze stawką jest ich życie – ale nie tylko.
„A więc to jest łabędzia pieśń Abaddona dla Ziemi. Nie z hukiem, a ze skomleniem. Osiem wynędzniałych owieczek przeznaczonych na rzeź”.
Ziemska drużyna, zarządzana przez Abaddona, plasuje się w tabeli tuż nad czerwoną linią. Gdy spadnie poniżej tej linii, zginie całe życie na Ziemi. Cade i jego przyjaciele nie mają wyboru: muszą podjąć wyzwanie i zmierzyć się z planetą położoną wyżej lub z planetą sąsiadującą z nimi na przypominającej piramidę planszy. To członkowie Panteonu umawiają się co do czasu i miejsca każdej bitwy, ustalają też wspólnie reguły. Zawodnicy są jedynie pionkami. Tym razem Abaddon zdecydował, że do pojedynku stanie wyłącznie Cade, którego czeka starcie z najlepszym wojownikiem innego świata: z dwumetrową, opancerzoną, wyposażoną w macki hydrą („Matko Boska – szepnął Scott”).
Cade ma niewielkie szanse na przeżycie, ale mogą je zwiększyć rozsiane po całej Acies relikty, czyli ziemskie przedmioty (a nawet całe miejsca) przeniesione przez Abaddona z różnych epok. Znajdują się wśród nich między innymi ruiny wiktoriańskiej osady (pierwszej europejskiej kolonii w Ameryce Północnej), samolot szturmowy z bombą atomową na pokładzie, odkrywcy z całego świata i … „polski król Władysław”. Nasi zawodnicy postanawiają opuścić względnie bezpieczną Twierdzę i udać się na poszukiwanie zbroi polskiego króla, licząc, że zapewni ona Cade`owi ochronę przed pazurami hydry. Podczas wyprawy wpadają jednak w łapy łowców niewolników i trafiają do Nowego Rzymu, gdzie zostają zmuszeni do walk na arenie…
Fabuła „Wyzwania” naszpikowana jest wydarzeniami niczym jeż kolcami, a lektura wywołuje nieustający efekt wow: otrzymałam więcej niż oczekiwałam, a przecież po „Summonerze” oczekiwania miałam spore. To sprawnie opowiedziana, wciągająca fantastyczna historia, pełna przygód, pojedynków, scen mrożących krew w żyłach, ale też wzruszeń i historycznych faktów. Już sam pobyt na tajemniczej Acies, gdzie spotkać można absolutnie wszystko, jest pasjonujący, a perspektywa kontaktu z mieszkańcami innych planet dodatkowo pobudza ciekawość. Nieprawdopodobne wyzwania, stawiane przed zawodnikami, nie pozwalają się nudzić ani przez chwilę. „Contender” to kolejny cykl Matharu, który dołącza do mojego prywatnego rankingu najciekawszych młodzieżowych serii. Polecam z przyjemnością.
Dodaj komentarz