Są takie książki, które skróciłabym o połowę. W tym przypadku żałowałam, że nie ma więcej.

Grady Hendrix pisze w taki sposób, że podczas lektury odczuwałam – coraz rzadszą dziś – prawdziwą przyjemność czytania. Nie musiałam brnąć z wysiłkiem przez kolejne strony, nie przysypiałam z nosem w książce, a czasu spędzonego z „Moją przyjaciółką opętaną” nie żałuję. Krytycy literaccy mogliby kręcić nosem na moje kryteria, ale, do diaska, jeśli odrzemy czytanie z wszelkiej przyjemności, cóż nam pozostanie? Pseudointelektualny bełkot i nuda przegadanych, ciągnących się w nieskończoność rozdziałów. Jeśli książka nie chwyta czytelnika za duszę i nie wciąga do swojego świata, nie jest warta czytania.

„Moja przyjaciółka opętana” zabiera nas w nostalgiczną podróż do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku: w radiu piosenki UB40, w salonach gier Pac-Man, w kinie „E.T” i obnażony tors Patricka Swayze`ego, a w telewizji „Dynastia” i „Ptaki ciernistych krzewów”. Tapirowane włosy, bluzki z poduszkami na ramionach, piosenki Madonny odtwarzane z kaset magnetofonowych – kto pamięta te czasy, ten w książce Grady`ego Hendrixa utonie po uszy.

„Mogę wam tylko dać tę wskazówkę, żebyście przyjaźń cenili ponad wszystkie dobra ziemskie, bo nic tak nie odpowiada ludzkiej naturze, nic się tak nie przyda czy to w dobrej czy w złej woli”.

Cyceron

Tytułowe opętanie jest pretekstem do opowiedzenia chwytającej za serce historii o przyjaźni dwóch uczennic elitarnej szkoły, do której uczęszczają „dzieci lekarzy, prawników, prezesów banków, właścicieli kosztownych łodzi, koni, wiejskich plantacji oraz nadmorskich posesji”. Gretchen Lang mieszka w ekskluzywnej dzielnicy Mount Pleasant, w sterylnym, luksusowym domu, co gwarantuje jej przyjęcie do Akademii Albemarle, konserwatywnej placówki oświatowej dla młodych dam i dżentelmenów z Nowej Anglii. Abby Rivers nie powodzi się tak dobrze: odkąd jej ojciec stracił pracę, status rodziny stopniowo, ale nieuchronnie się obniża. Do Albemarle uczęszcza dzięki stypendium, ale nie sposób nie zauważyć, z jakim trudem zabiega o uwagę bogatych rówieśników („Abby przez cały dzień, przy każdej sposobności, częstowała kolegów i koleżanki ciasteczkami Rice Krispies”). Dzieciom z „dobrych” domów wiele uchodzi na sucho (nawet rozprowadzanie narkotyków i gwałty), najmniejsze natomiast potknięcie Abby może skutkować usunięciem z elitarnej szkoły. Przyjaciółki, dorastające w konserwatywnym środowisku, w czasach, gdy za nieprzyzwoite słowo można było dostać szlaban, a Madonna uchodziła za skandalistkę, wspierają się wzajemnie. W bogatym domu Gretchen panują bardzo surowe zasady – matka spuszcza córce łomot, gdy przyłapuje ją na słuchaniu piosenek Madonny, ojciec cenzuruje programy telewizyjne, kontroluje czas wolny, a nawet myśli i przekonania dziewczyny. Kiedy Gretchen zostaje opętana przez diabła, tylko Abby zrobi wszystko, by jej pomóc, mimo iż dla otaczających ją bogaczy, w tym rodziców przyjaciółki, stanie się z tego powodu idealnym kozłem ofiarnym:

„Zamierzam wyrządzić pani wielką przysługę, panno Rivers. Od wielu lat rodzina Lang stanowi integralną część społeczności Albemarle, a Frank Middleton jest aktywnym i hojnym wychowankiem tej instytucji. Dlatego nie mam zamiaru przysparzać im zmartwień za sprawą pani szalonych pomówień, które, jak zapewnia mnie pan Lang, są bezpodstawne. Zdaję sobie sprawę z tego, że uczęszczanie do Albemarle jest dla pani wyzwaniem, a choć w przeszłości radziła sobie pani z nim nad podziw dobrze, nie ma gwarancji, że nadal tak będzie”.

Diabeł w horrorze Grady`ego Hendrixa jest odczuwalną obecnością: Gretchen czuje dłonie, które dotykają jej ciała („Ktoś ciągle maca mnie po karku”), ma problemy ze snem, traci apetyt. Zło bezustannie szepce jej do ucha, zmuszając dziewczynę do wyrządzania krzywdy innym. Gretchen przestaje o siebie dbać, chodzi w tych samych ubraniach, psuje jej się cera, „zionie” jej z ust. To etap, na którym próbuje jeszcze walczyć. Kiedy ulega demonowi, jej stan ni stąd ni zowąd się poprawia, zaczyna nawet wyglądać jeszcze lepiej niż przedtem, ale nie jest już sobą: jej pełne zimnego wyrachowania (nieludzkie?) czyny wymierzone są przeciwko najbliższym osobom, którym po kolei niszczy życie. Ponieważ szatan nienawidzi miłości, najzacieklej atakuje Abby.

„- Która godzina? – powtórzyła Gretchen z głupawą prostotą. – Którra tam jest godzina? Która tam jest godzina? Która tam jest godzina?

Abby próbowała wyjść jej naprzeciw.

– Jest czwartek wieczór – wyjaśniła. – 27 października.

– Zbliża się Halloween – powiedziała Gretchen. – Musisz być ostrożna, Abby. On knuje coś w związku z tobą. Najbardziej ze wszystkich chce skrzywdzić właśnie ciebie.

– Ale dlaczego?

– Bo jesteś moją jedyną przyjaciółką – odparła Gretchen”.

Książka Grady`ego Hendrixa zachwyciła mnie świetnie opowiedzianą historią i bardzo dobrze oddanym klimatem lat osiemdziesiątych, które wspominam z sentymentem, a kapitalne Vesperowskie wydanie (wspaniała zakładka!) cieszy oczy i pięknie prezentuje się na półce. Polecam.