Świetna, wciągająca powieść nie tylko dla nastolatków.

„AGENT S: W jaki sposób zareagowała na tę informację?

AGENT K: Dziwnie – pozostali wyrażali niedowierzanie, strach albo, jak w przypadku Obiektu 1, żelazną determinację. Ona jednak pierwsza zadała pytanie, co by się stało, gdyby odmówiła.

AGENT S: …odmówiła?

AGENT K: Tak jest. Co by się stało, gdyby odmówiła. Gdyby nie chciała walczyć z Mrocznym.

AGENT S: (Śmiech). Wyjaśnił jej pan, że nie ma wyboru?”

W najnowszej powieści autorki cyklu „Niezgodna” bohaterów spotykamy, gdy wszystko jest już pozamiatane – pozornie. Z retrospekcji, na które składają się wspomnienia postaci, fragmenty wywiadów, artykułów prasowych i ściśle tajnych notatek rządowych, dowiadujemy się, że piętnaście lat temu piątka nastolatków, wskazanych w proroctwie, zmierzyła się z Mrocznym, przerażającą postacią, zrównującą z ziemią całe miasta. Wywoływane przez niego nadnaturalne Wiry nie miały nic wspólnego z nauką, dlatego przeszkolone naprędce dzieciaki uzbrojono w legendarne artefakty: kule z niemieckiej legendy, Igłę Kościeja… . Nikt nie miał pojęcia, w jaki sposób działały, ale działały: piątce Wybrańców udało się pokonać Mrocznego i świat zaczął powoli odzyskiwać spokój – ale nie oni.

„Wszystko, w czym byłam dobra, to rzeczy z tamtego czasu. Potrafiłam błyskawicznie zasnąć i równie szybko się budziłam. Biegłam w stronę Wiru, a nie uciekałam przed nim. A po wszystkim wprawiałam innych w zakłopotanie swoimi ponurymi żartami. Jeśli ktoś nauczył się tego wszystkiego i wyćwiczył, to jak ma być dobry w chodzeniu codziennie do pracy? Jak ma radzić sobie w małżeństwie? Wydawać na świat dzieci? To przecież zupełnie przeciwne bieguny. – Pokręciła głową. – Nikt mnie nigdy nie przygotowywał na to, co będzie potem. Chyba zakładali, że i tak nie będę miała szans się przekonać”.

Po pokonaniu Mrocznego Wybrańcy zmagają się z syndromem stresu pourazowego, łykają piguły, narkotyzują się, lepiej lub gorzej znoszą ciężar popularności. Jedni próbują na swojej sławie zarabiać, inni udzielają się społecznie i działają charytatywnie, ale dwoje spośród nich wyraźnie ma kłopot z powrotem do normalności. Albie i Sloane, nasza narratorka, przeżyli uwięzienie przez Mrocznego. Traumatyczne wydarzenia z tamtego czasu wciąż powracają w koszmarach. Moment, w którym dochodzi do nieuniknionej tragedii, autorka wykorzystuje perfekcyjnie, serwując czytelnikom nieoczekiwany zwrot akcji. Szczegółów nie zdradzę, ale ja byłam pod wrażeniem.

„Wybrańcy” to bardzo dobra powieść – przemyślana, zaskakująca i piekielnie wciągająca. Veronica Roth zadbała nie tylko o dynamiczną fabułę i naprawdę spektakularne zwroty akcji: wykreowała również kolejną świetną bohaterkę, pełną gniewu, cierpiącą na syndrom stresu pourazowego, nieufną Sloane Andrews, ucieleśnienie ciemnej strony sławy i – dla wielu – prawdziwy wrzód na tyłku.

„W tym momencie uświadamiam sobie, że jej nie lubię. Ta kobieta ocaliła tysiące – nie, miliony – istnień. Cholera, poniekąd ocaliła też mnie. Miała trzynaście lat, kiedy razem z pozostałą czwórką została wskazana proroctwem jako ktoś, kto ma pokonać wszechmocne ucieleśnienie czystego zła. Przeżyła kilkanaście potyczek z Mrocznym, – włącznie z krótką niewolą, której szczegółów nikomu nie zdradziła – i wyszła z tego w zasadzie bez szwanku, piękna i sławniejsza niż ktokolwiek wcześniej w historii bycia sławnym. (…) Mimo to jej nie lubię.

A ona ma to gdzieś”.

Veronica Roth pożeniła w swej książce fantasy ze science fiction (magię z fizyką kwantową), a zastosowanie w pierwszej części powieści zabiegu z odwróconą akcją pozwoliło jej poruszyć bardzo ważny, często pomijany w tego typu utworach problem ceny, jaką za zwycięstwo muszą zapłacić bohaterowie, którym nie dano żadnego wyboru („Mam dość sławy z powodu najgorszej rzeczy, jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła”). Wszystko to czyni z „Wybrańców” powieść nietuzinkową, po którą naprawdę warto sięgnąć. Z przyjemnością polecam.