Trudno wam będzie znaleźć lepszą książkę na temat ptaków. Noah Strycker stawia poprzeczkę wysoko.

„Potrzeba czasu, aby poznać ptaki, tak samo jak go potrzeba, by poznać kogokolwiek”.

Współczesna nauka udowodniła z właściwą jej bezwzględnością, że człowiek nie jest wyjątkowy. Wiele naszych zachowań odnajdziemy w świecie zwierząt, ponieważ życiem wszystkich ssaków i ptaków sterują takie same algorytmy, które nazywamy doznaniami, emocjami i pragnieniami. Pod ich wpływem podejmujemy 99 procent decyzji, w tym najważniejsze życiowe wybory dotyczące małżonków, pracy, miejsca zamieszkania. O takich związkach pomiędzy zachowaniem ptaków i człowieczeństwem opowiada zajmująco i z literackim polotem Noah Strycker, który miesiącami obserwował ptaki w najbardziej odległych miejscach na Ziemi: w ekwadorskiej Amazonii, australijskim interiorze, dżunglach Kostaryki i Panamy, na Wyspach Farallońskich i wyspach Galapagos, na Falklandach i w Antarktyce. Z obserwacji wyciągnął fascynujące wnioski, mogące stanowić ciekawą lekcję dla ludzi:

„Badając ptaki, dowiadujemy się czegoś o nas samych. Zachowanie ptaków stanowi zwierciadło, w którym możemy przyjrzeć się ludzkiej naturze.”

Baby, I`m Coming Home

Mechanizm homingu najlepiej można zaobserwować na gołębiach, które posiadają niezwykłą zdolność powrotu do gniazda, chociaż świat obfituje także w niewiarygodne historie o zwierzętach, odnajdujących drogę do domu z obcych im miejsc. To jednak ptaki są niekwestionowanymi mistrzami homingu i wykorzystują do znalezienia drogi tak niewyobrażalne dla człowieka zjawiska jak pole magnetyczne Ziemi, światło spolaryzowane, echolokację i infradźwięki. Imponujące. Dlatego gołębie zostały udomowione jeszcze przed kurami: wykorzystywano je do przenoszenia wiadomości na dalekie odległości. W „Księdze ludzkich uczuć” Tiffany Watt Smith znajdziemy pojęcie homefulness:

„W lipcu 1841 roku poeta John Clare uciekł z przytułku dla obłąkanych High Beech w Epping Forest, aby powrócić do domu i swojej ukochanej Mary Joyce. Przez trzy i pół dnia szedł w rozpadających się butach, spał na gankach i jadł trawę rosnącą przy drodze. W liście do Mary Joyce, w którym opisał tę podróż, wspomniał, że wykończony i z poranionymi stopami dotarł do skrzyżowania z drogą do Peterborough i nagle poczuł, że wstępują w niego nowe siły: Poczułem, że znajduję się na drodze do domu.

O pożytkach włóczęgostwa

„Nikt nie zapomina swojej pierwszej obserwacji sowy śnieżnej. Zobaczyć ją – sześćdziesięciocentymetrową, niemal czysto białą, z przeszywającymi żółtymi oczami, jak dzikie wcielenie Hedwigi – pupilki Harry`ego Pottera – to jak spojrzeć w duszę Arktyki.”

Sowy śnieżne większość życia spędzają w zimnej i nieprzyjaznej tundrze, ale co jakiś czas dokonują okresowych inwazji na niżej położone, wysunięte na południe obszary. Ten „nawyk dryfowania” jest odpowiedzią na nieprzewidywalne, arktyczne środowisko. Sowy śnieżne doprowadziły do perfekcji koczowniczy tryb życia, który dla nich okazał się najlepszą strategią przetrwania. Zdrowe, dorosłe osobniki notorycznie włóczą się na przestrzeni tysięcy kilometrów:

„Taka skłonność do włóczęgi jest rzadka u dzikich zwierząt, ale może dotyczyć pewnej liczby ludzi. Kto nie marzył o zniknięciu za horyzontem? Dla sów śnieżnych zwinięcie manatów nie jest mglistą fantazją – w taki właśnie sposób udaje im się przeżyć.”

Pierwotnie ludzie nie posiadali trwałych domostw. Prowadzili zbieracko – łowiecki tryb życia, a do osiadłej egzystencji zmusiła ich dopiero rewolucja agrarna, która – zdaniem Yuvala Noaha Harariego ( „Sapiens. Od zwierząt do bogów”) – przyniosła nam żywot znacznie trudniejszy i mniej satysfakcjonujący. Jako łowcy i zbieracze żyliśmy sobie całkiem wygodnie, jako rolnicy od rana do wieczora poświęcaliśmy się pielęgnowaniu pszenicy:

„Ewolucja nie przystosowała organizmów homo sapiens do wykonywania takich zabiegów. Ich ciała były przystosowane do wspinania się na jabłonie i uganiania za gazelami, a nie do sprzątania kamieni i dźwigania wiader z wodą. Drogo to okupiły ludzkie kręgosłupy, kolana, szyje i stopy. Badania kopalnych szkieletów wskazują, że przyswojenie rolnictwa wywołało długi szereg dolegliwości, takich jak dyskopatia, artretyzm, przepuklina. Co więcej, nowe czynności rolnicze były tak czasochłonne, że ludzie zostali zmuszeni osiedlać się na stałe w pobliżu swoich pszenicznych łanów. To nie my udomowiliśmy pszenicę – to pszenica udomowiła nas.”

Yuval Noah Harari „Sapiens. Od zwierząt do bogów”

Mądrość śnieżnych sów poświadczamy codziennie, gdy większą część dnia spędzamy w pracy, zarabiając na utrzymanie domu, a pozostałą przeznaczamy na jego pielęgnację. Tyle nam przyszło z osiadłego trybu życia.

Chcę wyjechać na wieś…

Bycie małym ma wiele zalet. Wie o tym koliber – zwinny, szybki i nieosiągalny dla drapieżników. Nie o rozmiarach tu jednak będzie mowa, lecz o konsekwencjach życia na pełnych obrotach. Pod względem zużycia energii kolibry egzystują bowiem na granicy swoich fizycznych możliwości, co dziś przydarza się także wielu ludziom. Przykład kolibra można więc potraktować jako ostrzeżenie przez konsekwencjami przyśpieszającego tempa życia.

Kolibry prowadzą zwykle samotne życie i wszystko – włącznie z kojarzeniem się – robią szybko. Brzmi znajomo? Zobaczyć kolibra w stadzie, to jak spotkać zapracowanego karierowicza na rodzinnym przyjęciu u wujka. Większość stworzeń spędza na Ziemi czas odpowiadający około jednemu miliardowi uderzeń serca. Potem zegar biologiczny przestaje tykać. Nakręcone kolibry wypalają się szybko.

„Ludzie z niższym tętnem spoczynkowym żyją zazwyczaj dłużej, co wpisuje się w sam raz w zasadę miliarda uderzeń serca w ciągu życia. To dowodzi jednej z wielu korzyści z aktywności fizycznej. Przebiegnięcie się może spowodować chwilowe przyśpieszenie akcji serca, zwiększając liczbę jego uderzeń w krótkim przedziale czasu, lecz wraz z nabieraniem kondycji doprowadzi do obniżenia tętna spoczynkowego, w ostatecznym rozrachunku wydłużając życie.

Innymi słowy, zwolnij tempo, a pożyjesz dłużej.”

Psychologowie wykazali, że w dużych miastach tempo życia jest skorelowane z prędkością pieszych. Mieszkańcy Singapuru potrzebowali średnio 10,5 sekundy na przejście 18,3 metra chodnika, podczas gdy ludziom w Malawi zajęło to 31 sekund. Udowodniono też, że miasta, w których żyje się szybciej, mają wyższy wskaźnik palenia tytoniu i chorób serca. Najwolniejsze tempo odnotowano w Meksyku i być może nie bez powodu tak wiele osób zakochuje się w tamtejszym stylu życia…

Wędrujące serca – o miłości absolutnej

„Widziałem, jak ludzie odwiedzający kolonię albatrosów na odległej wyspie płakali ze wzruszenia, padali na kolana jak na pielgrzymce do sanktuarium. Wróble nie wywołują raczej takich emocji.”

Albatrosy wędrowne, o największej rozpiętości skrzydeł, jaką można spotkać u ptaków latających (niemal 3.6 metra), mogą pokonywać kilkaset kilometrów dziennie, spędzając 95 procent czasu nad otwartym oceanem. To prawdziwi wędrowcy, a mimo to łączą się w pary na całe życie i są niezmiernie wierni swoim partnerom.

Tylko około 3 procent z 5000 gatunków ssaków jest uważanych za monogamiczne społecznie, przy czym ta monogamia nie wyklucza skoków w bok i rozwiązłości. Wiele ssaków (i ptaków, i – powiedzmy to otwarcie – ludzi) traktuje lojalność, tak jak im wygodnie. Noah Strycker prezentuje ranking ptasich rozwodów, by udowodnić nam, że idea wierności jest wśród nich dość rzadka. I tak na przykład flamingi są beznadziejne w dotrzymywaniu wierności, zajmując najwyższe miejsce w rankingu rozwodów z wynikiem 99 procent (proponuję „ty flamingu” dorzucić do arsenału obelg). Niewierność to także cecha ptaków śpiewających, ale one przynajmniej mają wymówkę:

„Większość ptaków śpiewających ma letnie romanse, trzymając się razem ledwie na tyle długo, aby wyprowadzić lęg, a następnie odlecieć każdy w swoją stronę. Taki układ wydaje się być w porządku, ponieważ większość ptaków śpiewających nie żyje zbyt długo. Nie ma sensu angażować się w długotrwały związek, skoro jest możliwe, że partner padnie martwy w ciągu następnego roku.”

Ludzie, podobnie jak ptaki, są monogamistami społecznymi, ale – podobnie jak one – nie pozostają wierni przez cały czas:

„Obecnie szacuje się, że około 40 procent nowo zawartych małżeństw w USA zakończy się rozwodem, co stawia nas na mniej więcej tym samym poziomie romantyzmu, na którym plasuje się głuptak galapagoski, gatunek ptaka morskiego znany między innymi z regularnego mordowania swojego rodzeństwa w gnieździe.”

Tymczasem u albatrosów wskaźnik rozwodów wynosi niemal zero procent. Albatrosy pozostają wierne swojemu partnerowi, dopóki jeden z nich nie umrze, co może nastąpić po upływie pięćdziesięciu lat. Jest to tym bardziej niezwykłe, że przez większą część roku ich związek funkcjonuje na odległość:

„Albatrosy są z natury podróżnikami. Nigdy nie osiądą na stałe – jak kura w kurniku. A jednak potrafią utrzymać związek mimo dzielących je odległości i czasu, rzadko kiedy zdradzając i nigdy faktycznie nie zrywając ze sobą. Te ptaki nie mają telefonów komórkowych, by być w ciągłym kontakcie. Spędzają wiele miesięcy, szybując samotnie nad morzami, nie wiedząc nawet, czy ich partner nadal żyje, mając jedynie nadzieję i spodziewając się, że spotkają się ponownie na jakiejś odległej wyspie, gdy przyjdzie na to czas. Niewielu ludzi dałoby radę utrzymać związek w takich okolicznościach.”

„Rzecz o ptakach” to książka niezwykła. Mogę tylko zastanawiać się, o ile byłabym uboższa, gdybym po nią nie sięgnęła. Noah Strycker skutecznie trenuje nasz rozleniwiony hipokamp, dostarczając wielu informacji związanych z życiem ptaków i analizując najnowsze teorie naukowe, by pokazać związki pomiędzy zachowaniem ptaków i człowieczeństwem. Wykazuje przy tym prawdziwy literacki talent, a jego liryczne opisy są w stanie poruszyć wrażliwą strunę w najbardziej zatwardziałych sercach. „Rzecz o ptakach” to książka nie tylko dla osób ciekawych świata: to ptasia lekcja życia dla nas wszystkich.