„Akwila Dokuczliwa leżała na brzegu rzeki i łaskotała pstrągi. Lubiła słuchać ich śmiechu. Unosił się w bąbelkach”.

W płaskim Świecie Dysku, spoczywającym na grzbiecie czterech monstrualnych żółwi, znajduje się kraina nazywana Kredą. To ziemia pasterzy, którzy od pokoleń hodują owce, co w zupełności wystarcza im do szczęścia. W „Kompendium Świata Dysku”, wydanym w Ankh-Morpork, możemy przeczytać, że jest to region pełen kamiennych kręgów, zarośniętych jam krzemowych, kurhanów i pasterskich chat. Rzadką trawę ubarwiają pospolite kwiatki o niewymyślnych nazwach (krowipoślizg, dzwoneczki zająca). I jest, oczywiście, kreda, mnóstwo pokładów kredy, co podobno nie służy wiedźmom: żeby wychowała się dobra czarownica, trzeba mocnej skały.

Dziewięcioletnia Akwila chce zostać czarownicą. Wszystkie inne fuchy, o których czytała w „Księdze dziesięciu baśni”, nie są dla niej. Nie może być księciem ani drwalem. Nie posiada złotych loków i ma zbyt zbyt wiele rozumu, by zostać księżniczką. Do baśniowych historii generalnie podchodzi sceptycznie: opowieści nie chcą, by myślała – chcą, by wierzyła w to, co opowiadają. A Akwila myśli bardzo dużo i ceni sobie precyzję, także precyzję wypowiedzi – w końcu nie bez powodu przeczytała cały słownik („Nikt jej nie powiedział, że nie powinna”).

Precyzja pomaga jej dobrać odpowiedniej wielkości patelnię, kiedy Jenny o Zielonych Zębach usiłuje uprowadzić jej młodszego braciszka, Bywarta – dziecko lepkie, ale mało kłopotliwe (jeśli nie liczyć tego, że jada żaby). Rozsądek z kolei umożliwia przygotowanie najskuteczniejszej pułapki na Jenny – z Bywartem w roli przynęty. Nie jest tak, że rezolutna dziewczynka nie ma uczuć. Akwila przede wszystkim ma „powinność”: coś, co każe jej przykładać się do obowiązków i dbać o swoje terytorium, tak jak to robiła świętej pamięci Babcia Dokuczliwa. Kiedy elfia Królowa uprowadza Bywarta „na drugą stronę”, a w świecie Akwili zaczynają się pojawiać potwory z koszmarów, siódma córka państwa Dokuczliwych staje do walki z magicznymi istotami, uzbrojona jedynie w patelnię i babciny podręcznik o chorobach owiec.

Na szczęście dziewczynka w za dużych butach może liczyć na pomoc Fik Mik Figli, najbardziej przerażających istot z całej krasnoludkowej bandy. Są malutkie, ale wściekle silne i pieruńsko szybkie. Słyną z kradzieży, bitności i picia, a uciekają przed nimi nawet trolle. Dawniej Fik Mik Figle pracowały dla elfiej Królowej, ale zbuntowały się przeciwko jej władzy („Nie mamy królowej! Nie mamy pana! Jesteśmy wolni Ciutludzie!”). Obecnie bardziej od niej nienawidzą jedynie prawników. Nie pokazują się byle komu, ale ta konkretna wnuczka Babci Dokuczliwej z pewnością nie jest byle kim.

Opublikowana w 2003 roku powieść „Wolni Ciutludzie” jest pierwszą częścią podcyklu o Tiffany Obolałej, która w tłumaczeniu Doroty Malinowskiej-Grupińskiej zowie się Akwilą Dokuczliwą. Książka należy do osobnej serii, adresowanej do młodych czytelników, ale wpisuje się również w wiedźmi cykl, opowiadający o czarownicach ze Świata Dysku. Owe czarownice, w odróżnieniu od magów kształconych na Niewidocznym Uniwersytecie, rodzą się wrażliwe na magię, której zresztą rzadko używają: częściej stosują tak zwaną głowologię, czyli umiejętność patrzenia, słuchania i wyciągania wniosków. Mieszkają wśród ludzi (a przynajmniej obok ludzi), mając baczenie na wszystko, co dzieje się wokół. Pilnują równowagi i granic między światami, mówią za tych, którym nie dano głosu, przewodzą, leczą, a czasem też wychowują, jeśli komuś pilnie potrzebna jest lekcja. To niemal bez wyjątku minimalistki (wyjątek stanowi oczywiście niania Ogg): mają bardzo mało rzeczy (poza obowiązkowym sznurkiem w kieszeni) i potrafią zachwycić się tym, co niewielkie. Pratchettowskie wiedźmy twardo stoją na ziemi i nie dają się zwieść tytułom, powszechnym opiniom, stereotypom, pieniądzom oraz innym mamidłom. Patrzą lepiej i dalej niż większość ludzi, dlatego zawsze widzą to, co rzeczywiście jest. Są głosem rozsądku, gdy ludzi trochę poniesie.

I taka też jest Akwila, której przyjdzie się zmierzyć z całym światem baśniowych urojeń. Inwazja niebieskich ludzików, piekielna sfora, jeździec bez głowy, senki, elfy… o rechy! Dobrze, że nasza bohaterka jest pracowita, gdyż będzie miała pełne ręce roboty.