W siódmej części Cyklu Inkwizytorskiego Mordimer odwiedza dwie miejscowości, w których było pięknie, ale się skopsało…

„Dotyk zła” zawiera dwie minipowieści. Ich bohaterem i narratorem jest Mordimer Madderdin, świeżo promowany absolwent Akademii Inkwizytorium. W każdej prowadzi samodzielne śledztwo, wykazując się nie tylko inteligencją, ale też znajomością życia… i dobrym sercem. Każda, jak to zwykle u Piekary, rozpoczyna się bardzo mocnym pierwszym zdaniem, które wbija w fotel.

W „Dotyku zła” nasz bohater trafia do zamożnego miasta Wittlich, słynącego z pracy mistrzów farbiarskich. Na prośbę kolegi po fachu ma zbadać tam sprawę niezwykłego i nieuzasadnionego morderstwa. Wkrótce jednak niepokojących zdarzeń w mieście przybywa, a Mordimer przekonuje się, że ułomna ludzka natura bywa czasem gorsza od całego stada demonów.

„- A cóżeście tego smarka tak okrutnie sztorcowali? – zapytałem.

– Diable nasienie! – warknął. – Chodzi i co kota jakiego dorwie, to mu futro na grzbiecie podpala. Toż i dlatego palikotem wszyscy go tu nazywają. Ale – machnął tłustą dłonią – silnych na niego nie ma, bo on tylko z krzywdy ludzkiej żyje”.

O ile w Wittlich sprawy nie miały się najlepiej jeszcze zanim nasz inkwizytor tam przybył, o tyle w kolejnej miejscowości skopsały się poniekąd za jego sprawą. W drugiej mikropowieści, zatytułowanej „Mleko i miód”, Mordimer trafia do górskiej krainy mlekiem i miodem płynącej. Gdy już ją opuści, zostawi za sobą jedynie zgliszcza i trupy.

Siódma część Cyklu Inkwizytorskiego nie rozczarowuje. Znajdziemy tu wszystko to, za co pokochaliśmy historie ze świata Mordimera: ciekawe śledztwa, wątki nadnaturalne, barwne postacie, malownicze opisy, stylizowany język (nieunikający rubaszności i dosadnych określeń), żywe dialogi, humor, ale także głębsze przemyślenia, często będące komentarzami do współczesnej rzeczywistości. Wszystko to osadzone w alternatywnym, quasi-średniowiecznym świecie, gdzie grzeszników każe się mieczem, a środki higieny znane są jedynie nielicznym (pechowo dla Madderdina, którego „Bóg był łaskaw pobłogosławić niezwykle czułym powonieniem”). Wisienką na torcie jest inteligentny główny bohater, wszechstronnie wykształcony młody inkwizytor ze skłonnością do sarkazmu i ironii, wyraźnie wyrastający poza swoje czasy, choć niepozbawiony typowych dla nich wad (jego stosunek do kobiet woła o pomstę do nieba). Świetna rozrywka, doprawiona gorzkimi refleksjami o ludzkiej naturze i uniwersalnym przesłaniem. Polecam.