„Czasami strach ma wielkie oczy. Ostatecznie i tak liczy się wielkie serce. Pamiętajcie o tym w chwilach zwątpienia”.

Debiutancka książka Pawła Zbroszczyka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Oryginalny pomysł, by wyjść od dwóch bohaterów z dwóch kompletnie odmiennych światów, a następnie spleść ich los (a nawet dosłownie spleść ich samych), wydawał się karkołomny, ale autor poradził sobie znakomicie. „Dar anomalii”, intrygujący od pierwszej strony, nie zawiódł mnie do samego końca – a to zdarza się nieczęsto, zwłaszcza w przypadku debiutów. Już zacieram ręce na myśl o kolejnych książkach utalentowanego autora (ale bez presji, bez presji…).

O fabule nie napiszę wiele, gdyż nie chciałabym Wam popsuć przyjemności płynącej z odkrywania niespodzianek, a jest ich sporo. Świat wykreowany przez Zbroszczyka jest ciekawy i bardzo obiecujący – ma w sobie potencjał, który, mam nadzieję, zostanie wykorzystany w kolejnych częściach. To właśnie tytułowe anomalie czynią go tak atrakcyjnym i złożonym, bowiem działają niczym portale, przenoszące bohaterów do innych rzeczywistości. Jedną z nich zamieszkują skrzydlaci Parkanie. Celem ich istnienia jest wejście do anomalii i podróż, dająca im możliwość niesienia wsparcia innym światom, dzięki czemu zostaje zachowana równowaga między dobrem a złem. Całe ich życie podporządkowane jest przygotowaniom do prób i podróży. Już sam świat Parkan wystarczyłby, by czytelnik poczuł się usatysfakcjonowany: jego egzotykę podkreślają nawet oryginalne fauna i flora (przezorki, łuskwiaki, wolkery, drzewo Jedni). To jednak dopiero początek. Drugi bohater, kłamca i złodziejaszek, żyje w quasi-średniowiecznym świecie, typowym dla większości powieści fantasy. Postrachem tego świata są piewcy, najpotężniejsza grupa przestępcza w Estepii, która robi dobry interes na porywaniu magicznie uzdolnionych ludzi. Ich zleceniodawcy zależy jednak tylko na płotkach, czyli znających podstawowe zaklęcia kuglarzach. Mniej jest zainteresowany potężniejszymi magami – czarodziejami, szamanami, czarnoksiężnikami i nekromantami, a tych najpotężniejszych, do których zalicza się Cesarz i rządzący krajami Myrmidzi, nawet nie bierze pod uwagę. Sposób, w jaki autor połączył te wątki – Parkan, anomalii, piewców i magów – nie tylko robi wrażenie, ale też świadczy o prawdziwym talencie. Odpowiedzi na pytania, pojawiające się podczas lektury (skąd się bierze magiczny talent? dlaczego magia wiąże się z deformacją? kto i po co porywa magów?), poznajemy stopniowo, doceniając przemyślaną fabułę i oryginalną wizję autora.

„Dar anomalii” nie zawodzi również pod względem językowym. Autor sprawnie posługuje się piórem, a jego obelgi malowniczością dorównują tym wykoncypowanym przez Jacka Piekarę i Marcina Mortkę, których uważam za mistrzów w tej dziedzinie („Na wszystkie krosty na dupie i więcej!”, „Niech ci piorun rzyć przysmoli”). Zachwycająca jest również wyobraźnia autora, który bardzo plastycznie opisuje wymyślone przez siebie nietuzinkowe miejsca (odwiedźcie podniebne więzienie, gdzie więźniowie są dosłownie wmurowani w skały, i nie zadrżyjcie). Wreszcie: Paweł Zbroszczyk potrafi kreować ciekawe, barwne i złożone postacie, a każdy miłośnik klasycznych opowieści fantasy ucieszy się z faktu, że znajdzie tu przedstawicieli różnych ras, w tym oryginalnych, przypominających anioły (bądź diabły) Parkan. „Dar anomalii” to jeden z tych szczęśliwych przypadków, w których obiecująca okładka (Wydawnictwo Elfickie, wielkie brawa) skrywa równie obiecującą treść. Wierzę, że to początek niezapomnianej czytelniczej przygody.