Jeśli macie w domu małych czytelników, nie możecie przegapić tej serii.

Najpierw cieszy oczy wydanie. Zachwycające okładka, twarda oprawa, format dopasowany do małych rączek i kapitalne ilustracje Jima Fielda. Cudeńko.

„Coś na ząb” to czwarta pozycja z serii „Królik i Misia”, ale z powodzeniem można od niej zacząć lekturę. Cykl opisuje różne perypetie zwierzęcych bohaterów, zestawionych ze sobą na zasadzie kontrastu, co oczywiście wywołuje salwy śmiechu. Królik jest mały, ciągle podminowany i zgryźliwy, natomiast słusznej postury Misia ma łagodne usposobienie i filozoficzną naturę. W każdej z książek ta przeurocza para zostaje postawiona przed ważnym problemem, dzięki czemu młody czytelnik ma okazję poznać różne punkty widzenia i może się czegoś przy okazji nauczyć.

„Kolana Królika zaczęły dygotać.

– C… Co za okrutny Potwór mógł ZJEŚĆ DRZEWO?!

– Nie wiem – powiedziała Misia. – Głodny? Co właśnie mi przypomniało, że potrzebuję trochę miodu, żeby polać nim moje jagodowe śniadanie.

– DLACZEGO SIĘ NIE ZAMARTWIASZ?! – krzyknął Królik.

– Bo zamartwianie się niczego nie rozwiązuje – odpowiedziała Misia. – Za to śniadanie owszem”.

W „Coś na ząb” Królik i Misia zetkną się z charakterystycznym dla naszych czasów zjawiskiem „poprawiania” natury, gdy odnoszący sukcesy bóbr w imię Postępu postanowi „czynić rzeczy nowszymi”. Po raz kolejny mamy więc do czynienia z kontrastem: zapatrzony w naukę inżynier, który niczym mieszkańcy Atomic z opowiadania Mrożka przekształca przyrodę, by czynić ją bardziej „cywilizowaną”, zestawiony został z żyjącymi w symbiozie z naturą „niemądrymi zwierzętami”. Koniec końców to właśnie te niemądre zwierzęta coś przemądrzałemu japiszonowi uświadomią. Śliczna, zabawna i wartościowa pozycja dla najmłodszych czytelników. Polecam z przyjemnością.