Dalszy ciąg przygód nastolatka z Ziemi w zadziwiającym świecie, gdzie niemożliwe staje się możliwe.

„Umysł jest wszystkim. A sny są placem zabaw umysłu”.

Podczas wieczoru halloweenowego Cole Randolph został porwany wraz z przyjaciółmi na Obrzeża, do niezwykłej krainy podzielonej na Pięć Królestw. Każde królestwo rządzi się innym rodzajem magii, a nad wszystkimi panuje jeden tyran, który nie tylko usunął Wielkich Formistów rządzących poszczególnymi regionami, ale też odebrał moce własnym córkom, pozorując ich śmierć. W Sambrii Cole poznał jedną z królewskich córek, Miracleę, i – wielokrotnie ocierając się o śmierć – pomógł jej odzyskać utracone moce. Mira, wspierana przez ruch oporu, to dla Cole`a jedyna szansa na odnalezienie przyjaciół z Ziemi, którzy jako niewolnicy trafili w różne miejsca na Obrzeżach. Chłopiec postanawia towarzyszyć jej w kolejnej wyprawie: tym razem Cole, Mira, Jace i Drgawa wybierają się do Elloweer, by odszukać starszą siostrę Miraclei, Honoratę.

„- Jak jest w Elloweer? – – zapytał Cole. – Ciągle wiem mało o tym królestwie.

– Trudno to opowiedzieć – odparła Mira. – Sambryjskie formowanie wydaje mi się proste. W Ellower jest bardziej mistyczne. Tamtejsi formiści lubią się popisywać. Swoją sztukę nazywają zaklinaniem.

– Tworzą zdawy – powiedział Drgawa.

– Czyli iluzje – wyjaśniła Mira. – Te najlepsze wyglądają zupełnie autentycznie, ale są nieuchwytne, choćby wydawały się nie wiem jak namacalne.

– Są jeszcze przemieńce – dodał Jace.

– Czyli żywe istoty, które odmieniono – podała definicję dziewczynka. – W Sambrii potrafimy tworzyć pozory naśladujące życie, ale nasz rodzaj formowania niezbyt dobrze działa na zywe stworzenia. Za to część elloweerskich zaklinaczy potrafi dokonywać zdumiewających przemian”.

Pięcioksiąg Brandona Mulla oparty został na ciekawym pomyśle: każda powieść opisuje wizytę bohaterów w innym królestwie, a ponieważ poszczególne krainy rządzą się odmiennymi systemami magii, ich opisy stanowią prawdziwe pole do popisu dla wyobraźni autora i są – jak dla mnie – najciekawszą częścią książek. W Elloweer, gdzie wszystko może być złudzeniem, na Cole`a i jego towarzyszy czeka mnóstwo wyzwań: staną oko w oko z Błędnym Rycerzem, największą niewiadomą tej krainy, oraz zmierzą się z Morgassą, która niszczy wszystko na swej drodze niczym sambryjska Spustosz. Podczas tych przygód młodzi bohaterowie wykażą się nie tylko umiejętnością współpracy, ale też podziwu godną lojalnością i zdolnością do poświęceń. Powieść Brandona Mulla jest więc zarówno popisem niczym nieskrępowanej wyobraźni, jak i pochwałą nastoletniej przyjaźni – najpiękniejszej, bo bezinteresownej i prawdziwej.

„- Czuję się trochę tak, jakbym rozmawiał z trupem – powiedział Dalton. – Już po tobie płakałem. Myślałem, że straciłem cię tak samo jak wszystko inne. (…) W głębi duszy wciąż nie wierzę, że mnie znalazłeś.

– Przecież obiecałem – przypomniał Cole.

– Wiem. Wierzyłem, że spróbujesz. Mimo wszystko nie straciłem nadziei, że pewnego dnia się pojawisz”.

Dwie krainy już za mną – jestem bardzo ciekawa, jakie niespodzianki skrywa trzecie z Pięciu Królestw.