Urocza książka o życiu z perspektywy kota, która nieoczekiwanie zamienia się w ponury dramat o terroryzmie, a następnie w oryginalną apokalipsę.


„Psy patrzą na nas z szacunkiem, koty z pogardą, a świnie jak na równych sobie”.
Winston Churchill (ludzki polityk)

Kotka Bastet mieszka ze swoją „ludzką służącą” w Paryżu. Całkiem nieźle się tu urządziła – jak niemal każdy kot. Nathalie przynosi jedzenie, drapie po brzuchu, sprząta kuwetę. Jest podatna na tresurę, ale komunikacja wciąż stanowi pewien problem, tymczasem Bastet ma prawdziwego bzika na punkcie porozumienia się z innymi gatunkami. I być może Bastet pozostałaby tylko zwykłą kotką z niezwykłym pragnieniem, gdyby los nie postawił na jej drodze Pitagorasa – eksperymentalnego kota z gniazdem USB w głowie. Posiadający dostęp do całej ludzkiej wiedzy kot stoik zaczyna jej udzielać lekcji historii stosunków kocio-ludzkich, a w międzyczasie objaśnia jej świat i to, co się wokół dzieje. A dzieje się akurat bardzo dużo, bowiem w Paryżu nasilają się ataki terrorystów, a tracący poczucie bezpieczeństwa ludzie barykadują się w domach.


„– Ludzie przeżywają kryzys. Wciągnęła ich swego rodzaju spirala coraz bardziej spektakularnej przemocy, która – moim zdaniem – nieprędko się zatrzyma. Indywidua, takie jak ten człowiek w czerni, pojawiają się, żeby zabijać innych przypadkowych ludzi. To się nazywa terroryzm.
– Jaki sens ma dla nich zabijanie się nawzajem?
– Pozwala im to na wywoływanie silnego emocjonalnego szoku, a co za tym idzie, na odwracanie uwagi od innych spraw i kierowanie jej na ich własną, szczególnie za pośrednictwem obrazów, które pokazuje telewizor. To forma komunikacji… Kiedy ludzie się boją, są bardziej uważni i łatwiej nimi manipulować”.

Wkrótce wybucha wojna, szybko kończy się jedzenie, stopniowo z ulic znikają nawet niebezpieczni rabusie, a ludzie oddają Paryż we władanie szczurom, które roznoszą zmutowaną epidemię dżumy. W tej sytuacji ocalałe koty jednoczą się pod wodzą Pitagorasa, za pośrednictwem Bastet nawiązują porozumienie z ocalonymi dziećmi (i lwem Hannibalem), po czym wypowiadają szczurom wojnę totalną, w której stawką jest przyszłość świata.

Tak w skrócie prezentuje się fabuła tej dość dziwnej książki. Historia, opowiadana z perspektywy kociej, stwarza okazję do spojrzenia z dystansu na ludzkie zachowania: dostaje nam się między innymi za słabość do przytępiających zmysły obrazków, za trucie się papierosami, wzajemną nienawiść, skłonność do przemocy, brak szacunku do natury, złe traktowanie innych gatunków, zamieszkujących wspólnie z nami tę planetę, za arogancję, krótkowzroczność oraz za zrzucanie odpowiedzialności na wyimaginowanego Boga:


„- Dla nas, kotów, może się to wydawać pozbawione logiki, ale wygląda na to, że ludzie stworzyli Boga, ponieważ nie mogli znieść wolności i odpowiedzialności za własne czyny. Dzięki temu pojęciu mogą się postrzegać jako istoty posłuszne jednemu panu. Wszystko, co się wydarza, jest jego wolą. Umożliwia to również duchownym przemawianie w jego imieniu i podporządkowywanie sobie najsłabszych umysłów. My, koty, potrafimy czuć odpowiedzialność za nasze działania i znieść fakt, że jesteśmy wolne. Nie mamy potrzeby wymyślania sobie olbrzymiego kota w niebie, który by nas pilnował”.

Z drugiej strony Pitagoras jest pełen podziwu dla wytworów ludzkich rąk, zwłaszcza dla sztuki, której bezużyteczne piękno stanowi najdoskonalsze osiągnięcie ludzkości. To właśnie zdolność do tworzenia wyróżnia nas spośród innych gatunków. Niestety, co jakiś czas odzywa się w nas potrzeba niszczenia tego, co stworzyliśmy – po okresie postępu następuje regres, trzy kroki do przodu, dwa do tyłu. Mimo wszystko jest dla nas nadzieja – przynajmniej zdaniem kotów:


„– Spójrz na tych młodych ludzi, którzy walczyli ze szczurami u naszego boku, zapłacili za błędy poprzedzających ich pokoleń i obecnie znają ich cenę. Widzieli, że razem możemy zwyciężać. Już ich zmieniliśmy, a oni zmienią własnych współbraci. Tutaj, w naszej szkole, powstaną fundamenty świata opartego na porozumieniu między ludźmi i innymi gatunkami”.

W tej utopijnej wizji przyszłości również książki odzyskają należny im status:


„Internet przestanie działać w ciągu najbliższych dni, tygodni lub miesięcy. Kiedy upadną systemy produkujące prąd, Internet wygaśnie i wszystkie informacje, jakie zawiera, znikną.
Na tę myśl przebiega mnie dreszcz od karku aż po ogon.
– Pięć tysięcy lat wiedzy zdmuchniętych niczym pyłek na wietrze…
– Istnieje rozwiązanie.
– Jakie?
– Książka. Pamięć doskonała. Jedyna, jaka opiera się działaniu czasu”.

„Jutro należy do kotów” Bernarda Werbera nie jest książką wybitną, ale stanowi ciekawy przyczynek do dyskusji o zmianach, które musi wziąć pod uwagę ludzkość, jeśli nie chce doprowadzić do własnego upadku. Wielbiciele kotów znajdą tu trafne, często zabawne autocharakterystyki swoich ulubionych czworonogów, a ci, którzy jeszcze nie pozbyli się złudzeń, z zaskoczeniem odkryją, kto tak naprawdę rządzi w ich domu.