Pierwszy tom „Maga bitewnego” przeczytałam z niekłamaną przyjemnością, ale to drugi wprawił mnie w prawdziwy zachwyt.
„Ludzie od zawsze boją się tego, czego nie rozumieją. Będą szeptać za twoimi plecami. Śmiechy i pieśni będą cichnąć, gdy znajdziesz się obok. Ale bądź pewien, że gdy zetkniecie się z Opętanymi, każdy mężczyzna i każda kobieta w armii będą szukać wsparcia u ciebie”.
W życiu naszych bohaterów zaszły dramatyczne zmiany. Chociaż wciąż jeszcze są kadetami, wzięli udział w prawdziwej walce i sprawdzili się w boju, zyskując szacunek żołnierzy, ale i pierwsze blizny. Jednak wróg nie zasypia: magowie knują, by odsunąć królową Furii od władzy, a Markiz Cierpienia rzuca przeciwko ludziom coraz potężniejsze demony.
Oto nastał czas próby. Czy Falko, Malaki i Bryna nie zawiodą w obliczu ogromnej armii Opętanych dowodzonej przez samego Markiza Cierpienia? Czy Furia przetrwa?
„Opętani wiedzą już, co to znaczy iść na wojnę ze światem Furii”.
Peter A. Flannery potrafi pisać w taki sposób, że jego opowieść czyta się lekko i z prawdziwą przyjemnością. Wzbudzający sympatię, cechujący się głębokim humanizmem bohaterowie sprawiają, że kibicujemy im z całego serca. Angażujemy się emocjonalnie w każdą potyczkę z pomiotami piekła, a finalna, spektakularna Bitwa w Dolinie Trzech Braci zapiera dech w piersiach. Choć nie jest to świat zbyt skomplikowany, lektura „Maga bitewnego” pobudza wyobraźnię i dostarcza czytelnikowi niesamowitych przeżyć. Dużymi atutami książki są doskonałe sceny heroiczne i, oczywiście, smoki – inteligentne, potężne, piękne, ale też wrażliwe, empatyczne i znacznie bardziej moralne od ludzi, którzy straszliwie je zawiedli. Wiąże się z nimi bardzo ciekawy wątek dochodzenia, prowadzonego przez nieustępliwego Mereditha, który chce dotrzeć do skrywanej przez magów prawdy o Wielkim Opętaniu.
Powieść Flannery`ego nie zaskoczy was niczym nowym, ale zaręczam, że będziecie usatysfakcjonowani. To klasyczne, sprawnie napisane fantasy z magią i smokami, przy którym bardzo przyjemnie spędzicie czas – i nie będzie to czas zmarnowany.
Dodaj komentarz