„Spójrz na to miejsce. Tu możemy mieć wszystko. Możemy się podnieść z kolan… zacząć nowe życie”.
Rząd upadł, nie ma komunikacji, żadnego zorganizowanego oporu. Tylko ucieczka, strach – i głód. Nasi bohaterowie podróżują od tygodni, szukając schronienia. Zmęczeni i na pół zagłodzeni trafiają wreszcie na ogrodzone miejsce: zakład karny. Najpierw jednak trzeba go oczyścić z zombiaków. Okazuje się, że bezpieczna kryjówka ma już swoich lokatorów. I nie są to strażnicy.
Więzienie posiada solidne zabezpieczenia i jest doskonale zaopatrzone. W takim miejscu można by się urządzić na dłużej. Rick myśli o tym, by sprowadzić tu Hershela i pozostałych z farmy. Hershelowi co prawda odbiło, ale to w końcu weterynarz i doświadczony farmer, mógłby nauczyć ocalałych, jak uprawiać ziemię. Nie wszyscy jednak chcą żyć w takim świecie, w taki sposób – Chris i Julie, córka Tyreese`a, zabijają się nawzajem. I – oto nowina! – powracają, choć nie zostali ugryzieni. Czy to oznacza, że zarażony jest każdy i tylko śmierć dzieli ludzi od przemiany w krwiożercze zombie?
Tymczasem Lori sprowadza na ten świat kolejne dziecko… Powiedzieć, że w trzecim tomie jest irytująca, to jak nic nie powiedzieć. Od początku ta postać nie wzbudzała we mnie sympatii, a trzeci tom tylko pogłębił moją niechęć.
„Przedtem… ciągle słyszało się: Żyj, jakby każdy dzień mógł być ostatnim. Jakby to miało sprawić, że będziesz żyła pełnią życia, że staniesz się szczęśliwszą osobą. Teraz żyję, jakby każdy dzień mógłby być ostatni – i to jest okropne”.
„Bezpieczeństwo za kratami” wyróżnia się dynamiczną, pełną napięcia i nagłych zwrotów akcją. Rozpaczliwe próby przywrócenia normalności w tak kuriozalnym miejscu jak więzienie wywołują w czytelniku współczucie dla bohaterów. „Ja to dopiero mam dobrze” – myślimy sobie, doceniając możliwość wzięcia prysznica i przebrania się w czyste, wygodne ciuchy. Tę pokrzepiającą funkcję opowieści apokaliptycznych dostrzegła między innymi Margaret Atwood: „Urok apokalipsy zombie płynie więc stąd, że choćby nie wiedzieć jak okropna wydawała nam się obecna sytuacja, może być jeszcze znacznie gorzej. Dzięki temu teraźniejszość wygląda w miarę nieźle” (Margaret Atwood „Palące pytania”). To dlatego zombie wysuwają się na pierwszy plan przeważnie w czasach kryzysu. Jak zauważa cytowana przez Atwood Naomi Alderman (w tekście „The Meaning of Zombies”), apokalipsa zombie „jest śmiercią cywilizacji – chwilą, gdy ważne są już tylko odpowiedzi na pytania: masz jedzenie?, masz broń?”. W taki sposób na apokalipsę zombie patrzy właśnie Robert Kirkman i dlatego od serii „The Walking Dead” nie umiemy się oderwać.
Dodaj komentarz