„Podpalaczkę”, poświęconą pamięci Shirley Jackson, poprzedza motto z „451 stopni Fahrenheita” Bradbury`ego: „Przyjemnością było palić”.
„Jak można wytłumaczyć siedmioletniej dziewczynce, że tatuś i mamusia potrzebowali kiedyś dwustu dolarów, a ludzie, z którymi rozmawiali, powiedzieli, że wszystko jest w porządku, i kłamali?”
Charlie McGee to dziewczynka z niezwykłymi mocami: potrafi rozniecać ogień, tylko o tym myśląc. Oprócz pirokinezy posiada jeszcze inne zdolności PSI. Charlie nie chce używać swoich umiejętności, które wzbudzają w niej strach i poczucie winy. Rodzice zadbali o to, by zrozumiała, że to jest złe.
„Ona boi się tego daru – i ma prawo się go bać. Nie zawsze umie go kontrolować. Gdyby tylko chciała, mogłaby spalić ci dom, stodołę albo podwórko. Albo mogłaby ci zapalić fajkę. – Andy uśmiechnął się słabo. – Tylko że zapalając ci fajkę, mogłaby spalić ci dom, stodołę oraz podwórko”.
Niestety, są tacy ludzie, dla których Charlie jest jak duża soczysta cytryna: za wszelką cenę chcą ją wycisnąć do ostatniej kropelki, a potem pozbyć się odpadków. Reprezentują oni tajną rządową agencję nazywaną Sklepikiem i wielokrotnie już udowodnili, że nie mają skrupułów ani żadnych hamulców. Rodzice Charlie spotkali się z nimi przed laty, gdy jako biedni studenci z braku gotówki zgłosili się do przeprowadzanego na uczelni eksperymentu. Zostali wówczas perfidnie okłamani i wykorzystani, zyskali również pewne szczególne umiejętności, które nieświadomie przekazali później swojemu dziecku.
„Podpalaczkę” Stephena Kinga, fantastyczną opowieść o niezwykłych psychicznych mocach, nabytych w trakcie rządowych eksperymentów, sporo łączy z niedawno wydanym „Instytutem”. W obu książkach dziecięcy bohater o niecodziennych umiejętnościach prześladowany jest przez bezdusznych agentów tajnej rządowej organizacji, która „dla dobra kraju” jest w stanie posunąć się do wszystkiego. W „Podpalaczce” stojący na czele Sklepiku Kap snuje plany, które w „Instytucie” są już w trakcie realizacji:
„Pojawiała się tu interesująca kwestia eugeniki, z ciągnącymi się za nią konotacjami z nazizmem i superrasą – z tymi wszystkimi rzeczami, z którymi walczyli Amerykanie w drugiej wojnie światowej i którym pragnęli położyć kres. Ale sondowanie filozoficznych studni i produkowanie kupy gówna o uzurpowaniu sobie mocy boskich to jedna rzecz, a wyprodukowane laboratoryjnie dowody na to, że dzieci ludzi po Próbie Sześć mogą być ludzkimi pochodniami, mogą lewitować, być czynnymi lub biernymi telepatami i jeden Bóg wie czym jeszcze, to zupełnie co innego. Łatwo przejmować się ideami, dopóki nie obalają ich solidne dowody. A jeśli je obalą, to co? Zakłady hodowli ludzi? Z pewnością brzmiało to szaleńczo, ale Kap potrafił je sobie wyobrazić”.
„Podpalaczka” Stephena Kinga to solidne czytadło wyrosłe z wiary w tajne rządowe spiski i tajemnicze organizacje, o których istnieniu szarzy obywatele nie mają pojęcia. Atutem książki są bezsprzecznie jej bohaterowie: mała, dręczona wyrzutami sumienia dziewczynka i jej ojciec, których łączy wzruszająca więź, oraz niezwykle inteligentny psychopata John Rainbird, budzący przerażenie nawet u swoich przełożonych. Pierwszą część książki stanowią kapitalne, pełne dramatyzmu sceny ucieczki, następnie przewagę zyskują kwestie psychologiczne, po których następuje naprawdę wielki finał. Idealna lektura na upalne letnie dni. Polecam.
1 lipca 2020 o 18:20
Koniecznie muszę przeczytać tę książkę a że dawno nie miałam w rękach żadnej powieści Kinga to tym bardziej jestem chętna na spotkanie z jego twórczością. Losy bohaterów na pewno wciągną mnie na długie godziny i trudno będzie mi się z nimi rozstać. Lubię dramatyczne sceny, więc na pewno się nie zawiodę.