Z pewnością kojarzycie tę scenę: noc, pusta okolica, grzmoty i błyskawice, trzy podejrzane baby przy ognisku oraz to słynne „Rychłoż się zejdziem znów?”
Na tym jednak podobieństwo się kończy.
„Kiedy zabulgotał kociołek, ktoś zajęczał przeraźliwie:
– Rychłoż się zejdziem znów?
Zapadło milczenie.
Aż w końcu ktoś inny odpowiedział tonem o wiele bardziej zwyczajnym:
– Myślę, że dam radę w przyszły wtorek.”
Dzisiaj, moi drodzy, macie nieprawdopodobnego farta. Przed wami – po raz pierwszy – fenomenalna Niania Ogg (i jej słynna piosenka o jeżu).
W „Trzech wiedźmach” Terry Pratchett kpi sobie z jednego z najwybitniejszych pisarzy literatury angielskiej i reformatora teatru – Williama Szekspira. Jak widzicie, nie ma dla niego żadnej świętości. Ale spokojnie, autor „Makbeta” raczej nie przewraca się w grobie – sam był niezłym kawalarzem.
Tytułowe trzy wiedźmy to Babcia Weatherwax, Magrat Garlick i Gytha „Niania” Ogg. Babcię Weatherwax już poznaliśmy: to konkretna, twardo stąpająca po ziemi kobieta. Młodziutka Magrat wszystkiego o magii dowiedziała się z książek. To ona wpadła na pomysł, żeby utworzyć miejscowy sabat, chociaż jest trochę rozczarowana postawą starszych koleżanek, które nad amulety i odpowiednią atmosferę przedkładają mało widowiskową głowologię. Gytha „Niania” Ogg zasługuje na oddzielny akapit.
Zacznijmy od tego, że czarownice „tak jak pszczelarze i wielkie goryle” chodzą tam, gdzie im się podoba i nie są z natury towarzyskie. Większość z nich woli mieszkać samotnie w małych chatkach „z tradycyjnie zakręconymi kominami i strzechą porośniętą mchem”. Tymczasem Niania Ogg ulokowała się w samym środku Lancre, w domku pełnym bibelotów, i założyła tam prawdziwy klan. Trzykrotne zamążpójście zapewniło jej władanie nad całym plemieniem ślepo posłusznych dzieci i wnuków, rozrzuconych po całym królestwie. Pulchna jak niemowlę Niania Ogg rządzi swą rodziną niczym prawdziwy tyran, co jakimś cudem nie koliduje z jej marzycielską i romantyczną naturą. Niania lubi sobie potańczyć i wypić (tutaj pojawia się jej popisowy numer – piosenka o jeżu), ma słabość do płci przeciwnej i do paskudnego kota o imieniu Greebo:
„Greebo był jednym z jej czułych punktów. Rozumowo zgadzała się wprawdzie, że jest istotnie grubym, chytrym, cuchnącym wielokrotnym gwałcicielem, ale instynktownie wciąż widziała w nim tego małego, puszystego kotka, jakim był dziesięciolecia temu. To, że kiedyś zapędził wilczycę na drzewo i poważnie przestraszył niedźwiedzicę, która niewinnie kopała ziemię w poszukiwaniu korzonków, nie przeszkadzało Niani martwić się, że przytrafiło mu się coś złego. Wszyscy inni mieszkańcy królestwa zgadzali się, że jedyną rzeczą, zdolną powstrzymać Greeba, jest bezpośrednie trafienie meteorytem.”
Wróćmy teraz do tej nocy pełnej mgły, błyskawic i niepokojących zdarzeń. Tej nocy król Lancre, Verence, podstępnie zamordowany przez księcia Felmeta, odkrywa niedogodności związane z egzystencją ducha, a jego malutki syn, wywieziony z zamku przez wiernego służącego, trafia na wrzosowiska, gdzie urządzają sobie sabat nasze trzy wiedźmy. Czarownice ratują dziecko i oddają je na wychowanie aktorom z wędrownej trupy. Kłopoty jednak dopiero się zaczynają: w Lancre, rządzonym przez coraz bardziej obłąkanego Felmeta i jego despotyczną małżonkę, nie ma miejsca dla konkurencji, którą stanowią darzone powszechnym szacunkiem wiedźmy.
Lady Felmet to kobieta potężna i władcza, napędzana ambicją i nienawiścią. Taka nasza Balladyna skrzyżowana z Adolfem Hitlerem („Słabi nie zasługują na przetrwanie”). To pod jej wpływem Felmet wbija kuzynowi nóż w plecy, chociaż zamordowanie krewniaka wywołuje w nim silne wyrzuty sumienia, przejawiające się ciągłym szorowaniem rąk. Nowego władcy nie lubią nie tylko poddani – nie lubi go także królestwo. I wyraźnie to manifestuje.
„Niania Ogg spoglądała na zachodzące słońce.
– Nie sądzę, żeby wiele królestw tak postępowało – oświadczyła. – Widziałaś ten teatr. Królowie i różni tacy zabijają się przez cały czas. Ich królestwa jakoś sobie z tym radzą. Jak to możliwe, że to właśnie nagle się obraziło?
– Jest tu już bardzo długo. – stwierdziła Babcia.
– Wszystkie są – odparła Niania tonem doświadczonego studenta. – Każde miejsce leży tam, gdzie jest, od czasu kiedy pierwszy raz tam trafiło. To się nazywa geografia.”
Aby ugłaskać obrażone królestwo i przywrócić rzeczom właściwy porządek, trzy wiedźmy i duch króla Verence`a muszą doprowadzić do powrotu prawowitej dynastii na tron. Nie ma wątpliwości, że osiągną swój cel. Czarownice będą miały pełne ręce roboty, a my, czytelnicy, mnóstwo zabawy przy rozszyfrowywaniu aluzji do dzieł klasyka literatury, co ułatwi nam doskonały przekład Piotra W. Cholewy.
Dodaj komentarz