Dean Koontz musi bardzo kochać psy. O obdarzonym ludzką inteligencją i posługującym się telepatią golden retrieverze pisał już w powieści „Opiekunowie”. Tym razem pies wabi się Kipp.

„Myślisz, że psy nie pójdą do nieba, a ja ci mówię, że one tam będą dużo wcześniej niż my”.

Robert Louis Stevenson

„Misterium” Deana Koontza to wciągający thriller i sentymentalna opowieść, bez skrupułów wykorzystująca emocje czytelnika. Niezwykły golden retriever i równie niezwykłe autystyczne dziecko rozmiękczają serca niczym woda twardą bułkę.

Jedenastoletni Woodrow Bookman od urodzenia nie wymówił ani słowa. Nigdy nie chodził do szkoły ani nie korzystał z nauczania w domu, ale sam nauczył się czytać wkrótce po czwartych urodzinach i w ciągu trzech lat osiągnął poziom liceum. Ten nadzwyczajny samouk mieszka jedynie z matką. Jego ojciec, pracujący dla Refine, wartej wiele miliardów dolarów firmy należącej do gigantycznego konglomeratu, zginął trzy lata wcześniej w wypadku. Woody jednak nie wierzy, że to był wypadek. Wykorzystując swe hakerskie umiejętności, zbiera dowody na to, że jego ojciec został zamordowany. Śledztwo prowadzi go do witryny o nazwie Tragedia, oferującej zabójstwa na zlecenie. Genialny Woody szybko odkrywa powiązania między tą witryną a szefem swojego ojca, megamiliarderem Dorianem Purcellem, który niczym tytułowy bohater powieści Oskara Wilde`a zapragnął nieśmiertelności. Problem w tym, że również Tragedia namierza młodego hakera.

Przerażony Woody nie zostaje jednak sam. Gdzieś daleko znajduje się ponadprzeciętnie inteligentny i bezgranicznie oddany dobrym ludziom pies. Wykorzystując niezwykłe telepatyczne umiejętności, dane jedynie garstce wyjątkowych czworonogów reprezentujących tajemnicze Misterium, komunikuje się z chłopcem bez słów, zapewniając go, że już jest w drodze. Dla połączonych Telegrafem zwierzaków Woody jest wyjątkowy: to jedyny człowiek, który potrafi odbierać ich myśli. Chociaż inteligencja psów w jakiś sposób osiągnęła ludzki poziom, brakuje im aparatu głosowego, umożliwiającego mowę. Pojawienie się Woody`ego to dla nich przełom w kontaktach z ludźmi, zapowiedź nowego świata, w którym ludzie i psy jak równorzędni partnerzy będą „żyli razem i bawili się razem, razem podziwiali gwiazdy, umierali, opłakiwali się nawzajem i trwali mimo okrucieństwa natury i ludzi nieubłaganie dążących do władzy”. Wizja słodka jak sen niewinnego dzieciątka.

W swej najnowszej książce Koontz nie zostawia suchej nitki na wpływowych młodych miliarderach, którzy zdobyli bajeczne fortuny dzięki postępom w nauce i technologii. Chociaż raz po raz próbują zaimponować ludzkości swoimi pełnymi rozmachu wizjami ratowania świata („od globalnego ocieplenia po globalne ochłodzenie, od energii jądrowej po praktyczność farm słonecznych o powierzchni setek tysięcy hektarów, od prawdopodobnych sposobów leczenia chorych na raka po możliwość radykalnego wydłużenia ludzkiego życia”), tak naprawdę zależy im jedynie na sobie. Kieruje nimi egoistyczna chęć przeżycia ludzkiej rasy – bez względu na koszty („O to właśnie chodzi – o władzę nad innymi i sobą, o nieustraszoność i nietykalność”).

„Aby przejść z tej znękanej epoki do przyszłości transczłowieka i wznieść się ponad ograniczenia gatunku ludzkiego, aby stać się bogiem, trzeba myśleć jak bóg. A bogowie nie uznają żadnych ograniczeń”.

W „Misterium” Deana Koontza to psy są papierkiem lakmusowym dla charakterów postaci: instynktownie rozpoznają ludzi przyzwoitych i dobrych. Ci źli są najczęściej bajecznie bogaci, niezwykle wpływowi i całkowicie bezkarni – zawsze potrafią uchronić się przed negatywnymi konsekwencjami swych czynów, ponieważ we współczesnym świecie sprawiedliwość to jedynie wyświechtany frazes, a za pieniądze można kupić wszystko i każdego – niemal. Wciąż bowiem pozostaje kwestia śmierci: bogacze umierają tak samo jak biedni. I właśnie z tym nie potrafią się pogodzić.

„Postęp jest prawdziwym postępem tylko wtedy, gdy ewoluuje w sposób naturalny, roztropnie czerpiąc z historii ludzkiego doświadczenia i nagromadzonej mądrości. Narzucony w pogardzie dla doświadczenia i mądrości, sprowadza się do radykalnej destrukcji”.

„Misterium” Deana Koontza to idealna lektura na lato: niewymagająca intelektualnego wysiłku, wciągająca, wywołująca całą masę ciepłych uczuć. Finał ma taki, że z entuzjazmu podskakiwałam na krześle, nawet jeśli zakończenie jest po dziecięcemu naiwnie optymistyczne. Ale może tego właśnie dzisiaj nam potrzeba. I tylko jedno mnie nurtuje: psy czytające książki. Jak one, do licha, przewracają strony?