Tłuścioch. Megaloman. A do tego wściekle rudy. Wredny jak nic.

Garfield to kot rysownika Jona Arbuckle`a – choć, prawdę mówiąc, bliższe prawdy byłoby stwierdzenie, że to Jon jest człowiekiem Garfielda. Zwierzak wyróżnia się gabarytami i wściekle pomarańczowym kolorem. Daleko mu do słodkiego, przytulaśnego mruczka, chociaż potrafi się przyłasić, kiedy ma w tym interes. Zwykle jednak jego spojrzenie przypomina wzrok szefa mafii tuż przed wydaniem wyroku.

Garfield doskonale wie, czego chce od życia – i zazwyczaj to dostaje, gdyż jego fajtłapowaty właściciel nie ma dość ikry, by postawić na swoim. Sporadyczne konfrontacje najczęściej kończą się wygraną rozbestwionego kota („dobry strateg zna wiele dróg wiodących do zwycięstwa”). To on w tym domu rządzi pilotem, co w dzisiejszej kulturze stanowi synonim wyrażenia „głowa rodziny”. Samotny mężczyzna wdzięczny jest za obecność mruczka, choć czasem nawet jemu klapki spadają z oczu („Garfieldzie, jesteś tłustym, aroganckim, leniwym wieprzem”).

„Powinno się wyrzucić z kraju wszystkie psy. Są hałaśliwe, głupie, niechlujne, niegrzeczne… i przez nie rdzewieją hydranty przeciwpożarowe naszej ojczyzny”.

Gdy do Jona wprowadza się Lyman, Garfield musi przywyknąć do obecności psa, tzn. pies Lymana, Odie, musi przywyknąć do zasad panujących w domu Garfielda. Entuzjazm przyjaznego psiaka ogromnie działa malkontenckiemu kotu na nerwy. Odie od początku ma przerypane, a fakt, że jest nieco przygłupi, nie ułatwia mu życia: wyrachowany kocur wykorzystuje jego naiwność na każdym kroku.

„Nic tylko jem i śpię. Jem i śpię, Jem i śpię. W kocim życiu musi chodzić o coś więcej. Ale mam nadzieję, że nie”.

Dwie ulubione czynności Garfielda to jedzenie i spanie. Tłusty kocur szaleje zwłaszcza za lazanią, „najlepszym daniem natury”. Nie cierpi natomiast poniedziałków, wizyt u weterynarza, psów, kąpieli i splotu krzyżykowego w zasłonach. Polowanie na myszy go nie rajcuje – woli ścigać coś o większych gabarytach: listonosza, mleczarza, samochody, wszystkie psy w okolicy…

Garfieldowe „tłuste kocie trójpaki” od Wydawnictwa Egmont to kolekcja komiksowych pasków zebranych w nowym, kolorowym wydaniu. Na pierwszy składają się trzy albumy, wydane w latach 1980 – 1981: „Garfield jako taki”, „Garfield nabiera wagi” i „Garfield imponujący”. Podczas lektury możemy zaobserwować, jak ewoluował wygląd Garfielda, który początkowo przypominał nastroszonego tygrysa z prehistorycznych malunków. Z czasem jego obwisłe puce nabrały nieco zgrabniejszego kształtu, dzięki czemu zaczął wyglądać mniej ponuro.

Garfield jest już ikoną popkultury. To kot na tyle rozpoznawalny, że nikomu przedstawiać go nie trzeba. Kto lubi paski z życia cynicznego sierściucha, ten po trójpak z przyjemnością sięgnie – podobnie jak ja. Komu nie przypadła do gustu filozofia życiowa tłustego kota, ten nadal będzie omijał go z daleka.