Zasadniczy Morgan, Strażnik o uroku wiertła dentystycznego i nasz błaznujący mag tworzą połączenie, które gwarantuje, że nie będziemy narzekać na nudę.
„Letnie słońce prażyło asfalt chicagowskich ulic, nieznośne łupanie w głowie zmuszało mnie do spędzenia połowy dnia w pozycji horyzontalnej, a jakiś idiota bębnił do drzwi mojego mieszkania.
Otworzyłem. W progu stał Morgan z zakrwawioną połową twarzy.
– Idą Strażnicy! – wysapał. – Ukryj mnie, proszę.
Oczy mu się wywróciły i runął na podłogę.
O!
Super”.
Trzeba wam wiedzieć, że w świecie stworzonym przez Butchera wzajemna niechęć Morgana i Dresdena jest wręcz legendarna. Morgan, dawny kurator Harry`ego, był jego głównym prześladowcą w Radzie. Wciąż biegał za nim z mieczem, gotowy do wykonania natychmiastowej dekapitacji („Krążył wokół mnie i tylko szukał pretekstu, żeby to zrobić”). Dlatego gdy tajemnicza Czarna Rada wrabia go w morderstwo i w zdradę, udaje się dokładnie tam, gdzie nikt nie spodziewałby się go znaleźć. Dresden, oczywiście, nie jest zachwycony, jednak zdaje sobie sprawę, że skazanie Morgana pozwoli prawdziwemu zdrajcy na dalsze bezkarne działanie i – jak zwykle w jego przypadku – przyzwoitość wygrywa z instynktem samozachowawczym.
„Więc nie tylko mam udowodnić, że Morgan jest niewinny, ale też znaleźć faceta, który zabił. Może jeszcze do tego skomponuję muzykę i zatańczę”.
Tragizm sytuacji polega na tym, że nie ma z niej dobrego wyjścia. Jeśli Morgan zostanie skazany, prawdziwy zdrajca będzie dalej infiltrował Białą Radę. Z drugiej strony, jeśli Morgan zostanie oczyszczony z zarzutów, sojusznicy zamordowanego mogą rozpętać wojnę domową („Jeśli Biała Rada upadnie, kto obroni ludzi przed tymi, którzy na nich czyhają?”). Merlin, dla dobra całej ludzkości, jest w stanie poświęcić swojego pupila, chociaż nie protestuje, gdy nieprzekupny Dresden rozpoczyna w tej sprawie własne śledztwo. Jakie trupy w szafach magów przy okazji odkryje?
Większości pisarzy ten tragiczny konflikt dostarczyłby materiału na całą książkę, ale Jim Butcher lubi przyłożyć swojemu bohaterowi z grubej rury, dlatego na Dresdena polują jeszcze „szare garnitury” (modowy look a la „Matrix”) i nieprawdopodobnie potężne, półnieśmiertelne straszydło z mitologii Nawahów, znane jako Skórozmienny. Harry może jednak liczyć na dotychczasowych towarzyszy wszystkich swoich niedoli, a ponadto zatrudnia młodego prywatnego detektywa. Vince Graver jest nie tylko bystry i skuteczny, ale też bezkompromisowy (ta ostatnia cecha nie przysłużyła mu się, kiedy pracował w policji). Nasi detektywi – ten magiczny i ten zwyczajny – mają ze sobą wiele wspólnego, dlatego przeczuwam, że na tym tomie ich współpraca się nie skończy. Molly w każdym razie mogłaby poczuć się rozczarowana.
W „Zdrajcy”, jedenastym tomie cyklu o chicagowskim magu-detektywie, trafia nam się nie lada gratka: razem z Harrym odwiedzimy siedzibę Rady Starszych, ulokowaną „w tunelach i i katakumbach wyciosanych w twardym kamieniu Szkocji”. Po lekturze pierwszego tomu przygód Cassidy Blake wybór Edynburga na nową siedzibę magów mnie nie zaskoczył: Miasto Duchów jest odpowiednio wiekowe i nawiedzone.
„Sieć tuneli w Edynburgu jest jeszcze rozleglejsza niż ta pod Chicago, a do tego nieskończenie bardziej stabilna i solidna. Cały kompleks kwatery głównej mieści się głęboko pod samą Auld Rock, zamkiem edynburskim, w którym królowie i królowe, damy i lordowie bronili się, byli oblegani, zdradzali i mordowali się nawzajem w czasach przedchrześcijańskich”.
„Zdrajca” jest ciekawszy od poprzedzającej go „Drobnej przysługi” i te niemal sześćset stron połyka się nie wiadomo kiedy. Wielką radość sprawił mi powrót mojego ulubieńca, Waldo Buttersa, choć jego gościnny występ był tym razem bardzo krótki (ale z tradycyjnym przytupem). Jedenasty tom przynosi zmiany nie tylko w życiu osobistym Dresdena, ale też w dotychczasowym układzie sił. Czarna Rada istnieje (nawet jeśli Rada Starszych temu zaprzecza) i zaczyna już odnosić pierwsze sukcesy w politycznych intrygach. Ktoś musi jej się wreszcie przeciwstawić. Ciekawe, kto to będzie? 😉
O poprzednich częściach przeczytacie tutaj.
Dodaj komentarz