„Kiedy bałeś się najbardziej w życiu?”

Dziewięcioro martwych dzieci w dwa tygodnie. Do tego czternaścioro zaginionych. Co dzieje się w Archer`s Peak w stanie Wisconsin?

W Archer` Peak w stanie Winsconsin grasuje potwór: osobnik klasy E, a może nawet klasy B (typ Obscura). Dorośli jednak nie widzą potworów i nie mogą pomóc swoim dzieciom. Ich mózgi są już w pełni ukształtowane, przestali wierzyć w strachy ukryte w szafie, nie dostrzegają tego, co porywa i morduje ich pociechy. I wtedy do Archer` Peak przyjeżdża Erica Slaughter, panna Masakra, która żyje po to, by zabijać potwory…

Już pierwsza strona komiksu przykuwa uwagę: ciemną nocą grupa nastolatków gra w prawdę czy wyzwanie. James, zadowolony z uwagi kolegów, opowiada im zmyśloną historyjkę, która rzekomo mu się przydarzyła – o potworze z jaru pod mostem. Rzecz w tym, że potwór istnieje naprawdę, a wycieczkę do jaru przeżyje tylko James…

Uznana za „modelowy komiksowy horror ery Stranger Things” historia stworzona przez Jamesa Tyniona IV i Werthera Dell`Ederę zrobiła na mnie wrażenie. Jest przemyślana i świetnie skomponowana, trzyma w garści od pierwszej do ostatniej strony. W „Coś zabija dzieciaki” leje się sporo krwi, ale nie brakuje tu również mocnych scen grozy i tajemnic. Pannie Masakrze uparcie towarzyszy James, który jako jedyny ocalały podejrzewany jest o zamordowanie swoich kolegów. Uzbrojona w piłę motorową blondynka z mocno podcieniowanymi oczami bierze pod opiekę dotkniętego traumą chłopca. Ten wkrótce zauważa, że dziewczyna wciąż odbiera tajemnicze telefony i gada z pluszową ośmiornicą. W tle obserwujemy rodziny poszukujące swych dzieci (załamana matka, zrozpaczony brat) oraz całkowicie bezradną policję. Co jakiś czas otrzymujemy przebitkę na kolejnego brzdąca w piżamce, uciekającego przed przerażającym potworem (nieco przerobioną wersją Demogorgona ze „Stranger Things”). „Coś zabija dzieciaki” nie pretenduje do miana arcydzieła, ale zdecydowanie ma klimat i ciekawą historię do opowiedzenia. Z pewnością skuszę się na drugi tom.