„Loki, gość od brudnej roboty. To właśnie ja… Nie musisz klaskać”.
„Kłamca” Jakuba Ćwieka to debiutancki zbiór opowiadań o najbardziej kontrowersyjnym z nordyckich bogów, ukazujący się obecnie w nowym, poprawionym wydaniu (z jeszcze lepszą okładką). Poszczególne teksty prezentują dość nierówny poziom, ale rekompensuje nam to ciekawie wykreowana postać głównego bohatera, nadzwyczaj operatywnego cwaniaka ze szczególnym poczuciem humoru.
![](https://zapiskinamarginesie.pl/wp-content/uploads/2019/01/DSC07947edited.jpg)
Odyn miał dobre powody, by ukarać psotnego boga. Nie mógł pozbawić go życia, gdyż zgodnie z wierzeniami to właśnie Loki był „przyczynkiem końca” – sprawcą Ragnaroku. Dlatego władca Asów przykuł go do skały (wnętrznościami jego syna), a nad nim dodatkowo umieścił węża, którego jad skapywał na twarz skazańca. Loki cierpiał (i dowcipkował), a jego wierna żona Sygin trwała na posterunku, nie opuszczając go przez lata, stulecia, milenia…
![](https://zapiskinamarginesie.pl/wp-content/uploads/2019/01/DSC07979.jpg)
I w tym momencie Jakub Ćwiek wyciął Odynowi niezły numer: Ragnarok mimo wszystko nadchodzi, a bitwę trzeba stoczyć nie z olbrzymami dowodzonymi przez Lokiego, lecz z perfekcyjnie wyszkoloną armią aniołów pod dowództwem samego Michała, wodza zastępów. Dzięki zdradzie Sygin, żony Lokiego, niebieskie hufce zdobywają Walhallę i zrównują ją z ziemią, zaś uwolniony Loki otrzymuje propozycję z rodzaju tych nie do odrzucenia: w zamian za „puchową walutę” ma wykonywać dl aniołów brudną robotę, gdyż „pielęgnacja ogrodu Pana to nie tylko podlewanie, przesadzanie i zbieranie owoców, lecz także czasem przycięcie czy wylanie pestycydów”. W ten sposób Loki zostaje specjalistą od rozwiązań moralnie wątpliwych, ale skutecznych. Skrzydlaci korzystają z jego pomocy w sytuacjach wymagających zastosowania nieortodoksyjnych metod („Nie nazywają mnie Kłamcą dlatego, że umiem dobrze cerować, prawda?”).
![](https://zapiskinamarginesie.pl/wp-content/uploads/2019/01/DSC07965edited.jpg)
Każde opowiadanie to kolejne zlecenie: Loki (jako ojciec Lokian) egzorcyzmuje opętaną dziewczynkę, w przebraniu elfa pomocnika gania po Wrocławiu świętego Mikołaja i strzela do samobójców, zanim zdążą odebrać sobie życie, zasilając tym samym szeregi wroga, Lucyfera. „Schrystianizowany nordycki bóg” odwala swoje fuchy z irytującą zleceniodawców nonszalancją: potrafi zjawić się w „robocie” w hawajskiej koszuli i w klapkach. Mimo to popyt na jego usługi rośnie: z talentów cynicznego i przewrotnego Kłamcy korzystają potężni archaniołowie i szeregowi stróże, którzy upatrują w nim ostatnią deskę ratunku przed zesłaniem do chórów. Warunek jest jeden: trzeba płacić.
„- Mało – zakomunikował.
Kwiryniusz zrobił zdziwioną minę.
– Jak to mało? To przecież anielskie pióro!
– Tak – odparł spokojnie Loki. – Anielskie jak cholera, ale tylko jedno. Jak powiedziałem, nie wiem, jak ty się w ogóle utrzymałeś w tej robocie po tylu wpadkach, ale wiem, że aktualnie jesteś po drugim ostrzeżeniu i przy następnej porażce czekają cię chóry. A to, że dasz swej anielskiej dupy, to niemal pewniak, jeśli ci nie pomogę, prawda? Dwa pióra albo zaczynaj już stroić harfę”.
![](https://zapiskinamarginesie.pl/wp-content/uploads/2019/01/DSC07958edited.jpg)
Znajdą się w zbiorze opowiadania przeciętne, znajdą też rewelacyjne („Krew Baranka”, „Cicha noc”). Największym atutem jest bez wątpienia świetnie wykreowana postać tytułowego Kłamcy oraz pomysł powiązania go wspólnymi interesami z „pieprzonymi aniołami” Boga Żydów, przypominającymi bardziej piekielnie (ups) skuteczny oddział komandosów do zadań specjalnych niż dobrotliwe i opiekuńcze istoty utrwalone na świętych obrazkach. „Kłamca 1. Cyngiel niebios”” Jakuba Ćwieka to lekka, rozrywkowa fantasy z dużą dawką humoru i z licznymi odniesieniami do popkultury, która spodoba się czytelnikom szukającym odprężenia po wyrafinowanych intelektualnie lekturach.
Dodaj komentarz