Coraz więcej zmęczonych miastem oraz industrializacją osób marzy o własnej chatce, oddalonej od cywilizacji. Jest ona wyrazem naszej tęsknoty za prostszym życiem w harmonii z naturą, odpowiedzią na oplatający nas swymi wszędobylskimi mackami świat technologii.
Gdy grupka zaprzyjaźnionych pasjonatów stworzyła internetowy projekt Cabin Porn, poświęcony zdjęciom miejsc, wznoszonych ludzką ręką i z łatwo dostępnych materiałów, w ciągu sześciu lat stronę odwiedziło niemal 10 milionów osób, a 12 tysięcy z nich nadesłało fotografie własnych chatek. Album „Cabin Porn. Podróż przez marzenia – lasy i chaty na krańcach świata” prezentuje w pięknych, idyllicznych ujęciach ponad dwieście małych domów, wznoszonych przez ludzi, którzy „robili, co mogli, by być blisko ważnych dla siebie miejsc”. Każdy zbiór fotografii poprzedza ilustrowana zdjęciami opowieść, przedstawiająca budowę konkretnego domu. W części poświęconej chatkom rustykalnym jest to historia Dennisa Cartera, potomka cieśli, szkutników i farmerów, który własnymi rękami wybudował schronisko w klimacie siedemnastego wieku.
Rozdział o chatkach ziemnych rozpoczyna reportaż o pewnym artyście, który rzeźbił w zboczu wzgórza i zamieszkał w domku hobbita na kilka lat przed pierwszym filmem z serii Władca Pierścieni. Swoją opowieścią dzieli się również Zach Klein, współautor albumu. Opowiada o tym, jak zapragnął stworzyć społeczność poza siecią, daleko od pracy zawodowej, a bliżej natury. Po długich poszukiwaniach znalazł wymarzony kawałek odludnej ziemi w lasach Pensylwanii.
„Kilka miesięcy później, w sierpniu, wraz z żoną Court i ponad dwudziestką znajomych, spędziliśmy weekend na naszej nowej ziemi. (…) Tego wieczoru dusiliśmy jagnięcinę w żeliwnych kociołkach obsypanych żarem. Trwało to dłużej, niż się spodziewaliśmy, więc jedliśmy już po zachodzie słońca, przyświecając sobie latarką. Później – skupieni w jedynej izbie i zawinięci w wełniane koce – słuchaliśmy naszego przyjaciela, Jace`a Cooke`a, który czytał nam coś na głos. Patrzyłem na zgromadzonych w chacie przyjaciół, czując rozkoszne ciepło po długim moczeniu się w balii. I tak rozpoczęły się najszczęśliwsze lata mojego życia”.
Tak powstał kolektyw Beaver Brook, który zbudował od podstaw grupę odludnych chatek w Pensylwanii, gdzie można obcować z pięknem natury, opanowywać nowe umiejętności i cieszyć się towarzystwem przyjaciół oraz rodziny.
W przedmowie do polskiego wydania Mariusz Czepczyński, geograf kultury, zwraca uwagę na długą tradycję budowania chat, będących hybrydami przyrody i kultury. Podkreśla, że to z naszych ziem umiejętność ta przeniosła się na pozostałe części Europy i Azji, a od siedemnastego wieku także do Ameryki. Życie w chacie to jednak coś więcej niż styl budowy czy otoczenie:
„Wielu autorów uważa, że nasze myśli, odczucia, obawy, marzenia są reprezentowane przez materialne, symboliczne struktury, które możemy odczytywać jak tekst czy języki. Chata w lesie, ociosana lub nie, przeszklona i nowoczesna, omszała bądź pokryta eternitem z lat 70., mówi o jej budowniczych, mieszkańcach czy użytkownikach”.
Jednym z autorów propagujących tezę, że budynki mówią do nas i o nas, jest Alain de Botton, który w „Architekturze szczęścia” również zwrócił uwagę na atrakcyjność prostych chat. W japońskiej architekturze wynika to z fascynacji rzeczami bezpretensjonalnymi, prostymi, niewykończonymi. Nieprzetłumaczalne japońskie słowo wabi jest określeniem piękna, tkwiącego w nieukształtowanych glinianych naczyniach, zagrabionych alejkach, mchach, dachówkach, kroplach deszczu na liściu. Wabi można doświadczyć w czasie wieczoru spędzonego w leśnej chatce.
„Najpiękniejsze współczesne domy, jakie widziałem, miały często bardzo prosty wystrój nawiązujący do odwiecznej tęsknoty obecnej w japońskiej estetyce – fascynacji pustką i surowością. Średniowieczny dworzanin Kamo no Chomei w książce Zapiski z pustelni (1212) opisał wolność, jaka czeka na tych, którzy pozbędą się niepotrzebnej własności i wsłuchają w szept własnej duszy. Prosta drewniana chatka zajęła więc doczesne miejsce w japońskiej wyobraźni. Wielcy panowie okresów Momoyama (1573-1614) i Edo co kilka miesięcy opuszczali pałace i zamki, żeby spędzić trochę czasu w pustelniczych chatach, zgodnie z nauczaniem zen, że duchowe oświecenie zdobywa się poprzez życie pozbawione ozdobników”.
Życie w chacie jest par exellence hygge, gdyż każda dobrze zaprojektowana chata ze spełnionymi mieszkańcami jest wygodna, miła i bezpieczna, czyli odpowiada założeniom duńskiej koncepcji, która robi współcześnie zawrotną karierę. Moda na hyyge oraz styl życia a la cabin wiele mówią o kondycji współczesnego człowieka:
„Cabin to styl życia oparty na powrocie do jego podstawowych, naturalnych aspektów. Ta prostota pociąga ludzi na całym świecie zwłaszcza w okresach niepewności, zmian kulturowych, społecznych i technologicznych”.
A co z niezręcznym słowem porn? Użyte jest ono tutaj w takim znaczeniu jak w wyrażeniu food porn, którym określamy perfekcyjne sposoby prezentacji dań. Atrakcyjny obraz ma wzbudzić w nas zachwyt i pożądanie. Chodzi więc o takie zdjęcia, które nas zachwycają, fascynują i zniewalają. Niewątpliwie fotografie z albumu „Cabin Porn”, prezentujące zaciszne chaty w pięknych, naturalnych otoczeniach, zachwycają swym urokiem i budzą w nas fascynację nie tylko obiektami, ale także stylem życia, jaki wyrażają.
Dodaj komentarz