„Granica oddzielająca nas od magicznego świata stała się cienka jak… bibułka! Pierwszy lepszy głupek może wpuścić stworzenia z drugiej strony”.

Czas pulsuje, nadciąga ciemność. To w takich momentach wybuchają rewolucje i wojny, kraje zmieniają królów, a tajne biblioteki strażników. W Mariefred jest grudzień. Nieświadomi mieszkańcy przygotowują się do jarmarku świątecznego i pochodu z okazji Dnia Świętej Łucji, który jest starą szwedzką tradycją. Rozbrykane dzieciaki wpadają na głupi pomysł, by pobawić się w zakazaną zabawę i niechcący otwierają furtkę do innej rzeczywistości, przez którą do miasteczka przedostają się upiory…

Tom piąty i trzeci to jak dotąd najlepsze części serii. W obu dominuje nastrój grozy, a lekturze towarzyszy nieustanne napięcie. „Upiór” wypełniony jest scenami jak z horroru: wywoływanie Czarnej Damy w toalecie czy wypadek samochodowy w środku pogrążonego w mroku lasu opisane są tak sugestywnie, że niepokój bohaterów udziela się czytelnikowi. Ilustracje Henrika Jonssona tylko potęgują to uczucie. Szwedzkie autorki serii (notabene mieszkanki Mariefred) nie cackają się ze swoimi bohaterami: chłopcy raz po raz lądują w samym środku dramatycznych wydarzeń, odnoszą rany, ocierają się o śmierć. Również potwory z fascynującej szwedzkiej mitologii potraktowane zostały jak najbardziej serio: w niczym nie przypominają uładzonych czarnych charakterów z książek dla dzieci, a konfrontacja z nimi naprawdę jeży włos na głowie. Młodzi wielbiciele strasznych opowieści będą ukontentowani. Polecam.