Dwanaście rozmów o Polsce i o świecie. Wśród rozmówców między innymi Piotr Andrews, Adam Daniel Rotfeld i Vincent Severski.

„Coś złego dzieje się ze światem. Czeka nas wstrząs, rewolucja, może nawet wojna.

Trudno nie odnieść takiego wrażenia. Nagłówki gazet ostrzegają przed najbliższą przyszłością. Poważni intelektualiści roztaczają kasandryczne wizje. Poeci, coraz bardziej zaangażowani w sprawy społeczne, alarmują. Dużo mówi się o prepersach, czyli ludziach, którzy przygotowują się na katastrofę. W witrynach księgarń pojawiają się książki o nader ponurych tytułach – świat się chwieje, świat na krawędzi… Wybitni reporterzy jeszcze intensywniej krążą po świecie i piszą, że on wrze”.

Warto na początek podkreślić, ze książka wydana została w 2016 roku i dotyczy zwłaszcza aktualnych w tamtym czasie wydarzeń. Nie bez znaczenia, jak sądzę, jest fakt, że większość rozmówców to dziennikarze jednej gazety, co daje nam dość jednostronną tych wydarzeń ocenę.

Z rozmów, przeprowadzonych przez Jerzego Borowczyka i Michała Larka z ludźmi, którzy na własnej skórze doświadczyli gorączki naszej epoki, wyłania się świat egoistyczny i bezwzględny, jakże różny od polukrowanej i zakłamanej wersji, wciskanej nam codziennie przez stronnicze media. Tę stronniczość i brak obiektywizmu większość rozmówców (dziennikarzy „Gazety Wyborczej” nota bene) zna z własnego doświadczenia, a Piotr Andrews, wieloletni pracownik Reutera, mówi wprost: „Dzisiejsze media są zawsze po czyjejś stronie”. Paweł Smoleński przyznaje, że dzisiejsze media nie pozwoliłyby na to, co można było robić dawniej: na konfrontowanie różnych opinii chociażby. To zaskakujące stwierdzenie w ustach przedstawiciela tychże mediów, bo jakże teraz wierzyć w jego obiektywizm? Zwłaszcza po przeczytaniu takiej jego wypowiedzi:

„W mojej książce o Iraku jest nauczyciel, który indoktrynuje dzieci, a potem z tego powodu ma kaca moralnego. Ja wiem, dlaczego on to pierdoli. On mi nie musi tłumaczyć, że się bał o pracę, że dostanie po łbie”.

Z tego powodu podczas lektury postanowiłam zachować ostrożność, co zaprocentowało chociażby przy trzecim rozmówcy, Vincencie Severskim. Autorzy książki oględnie przedstawiają go jako oficera operacyjnego, który „zwerbował około czterdziestu agentów”. Brzmi to bardzo imponująco, dopóki nie uzupełnimy tego wpisu informacjami z Wikipedii: „Vincent Viktor Severski, właśc. Włodzimierz Sokołowski – funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa”, zajmował się między innymi „rozpracowywaniem NSZZ Solidarność”). Ups. I co ma nam do powiedzenia Vincent Severski vel Włodzimierz Sokołowski?

„Zdrada za pieniądze nie jest przecież dobrowolna, to też jakiś przymus”.

Nic dodać, nic ująć.

W „Punktach zapalnych” rozmówcy wskazują problemy, które i dziś są aktualne: to między innymi konflikty na Bliskim Wschodzie, mocarstwowe zapędy Rosji pod rządami Putina, kryzys Unii Europejskiej i potężne ruchy migracyjne z Bliskiego Wschodu. Adam Daniel Rotfeld, badacz stosunków międzynarodowych, zwraca uwagę, że świat jest w procesie fundamentalnych zmian – politycznych, demograficznych, klimatycznych, technologicznych – co sprawia, że stał się nieprzewidywalny, a ludzie tracą poczucie bezpieczeństwa.

„Słyszymy, że dzisiaj świat jest gorszy, bo nie jest sterowalny. Nie zgadzam się z taką opinią. Pamiętajmy, że tamten świat bipolarny zapewniał względną równowagę opartą na strachu i zniewoleniu milionów ludzi. Bezpieczeństwo opierało się na wysokim prawdopodobieństwie katastrofy jądrowej. (…)

Bezpieczeństwo jest w większej mierze funkcją poczucia zagrożenia niż faktycznego zagrożenia. Jakkolwiek z reguły oba te czynniki występują łącznie. Zdarza się jednak, że poczucie zagrożenia jest większe lub mniejsze niż stan faktycznego zagrożenia. Do tej pory zagrożenia bezpieczeństwa międzynarodowego miały charakter głównie zewnętrzny. Dzisiaj główne zagrożenia mają charakter wewnętrzny. Konflikty etniczne, kryzysy gospodarcze i polityczne, wojny domowe. Mógłbym to zilustrować na dziesiątkach przykładów”.

Wiele miejsca w książce poświęca się kryzysowi Unii Europejskiej, okropieństwom wojny (dziennikarze wojenni) oraz wygranej Prawa i Sprawiedliwości w wyborach. Są to sprawy, które nas wszystkich dotykają bezpośrednio, dlatego „Punkty zapalne” warto przeczytać, pamiętając jednak, że czasem najwięcej informacji można znaleźć pomiędzy wierszami. Żyjemy w świecie, w którym należy zwracać uwagę nie tylko na to, CO się mówi, ale też na to, KTO mówi – i jaki ma w tym interes.To nie przypadek, że sami dziennikarze w obiektywne dziennikarstwo już nie wierzą.