Czarna okładka z czerwonymi detalami… oj, niedobrze. Nie uprzedzajmy się jednak.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że „Saga Księżycowa”, którą rozpoczyna „Cinder”, przeznaczona jest dla nastoletnich czytelniczek – i to widać na każdym kroku. Już na pierwszych stronach pojawia się książę – oczywiście piękny niczym marzenie – a na imię mu Kai, jak bohaterowi z „Królowej Śniegu”, chociaż to inna bajka (ale zła królowa też się znajdzie). Takie baśniowe nawiązania stanowią podstawę „Sagi Księżycowej”, przy czym, co nietrudno odkryć, tom pierwszy to wariacja na temat Kopciuszka. W nowej wersji klasycznej opowieści Kopciuszek jest cyborgiem i pracuje jako mechanik na targu w Nowym Pekinie, by zarobić na kaprysy swojej macochy i dwóch przyrodnich sióstr. A ponieważ mimo młodego wieku Cinder ma reputację niczym renomowany zakład z wielowiekową tradycją, to właśnie do niej trafia z zepsutą nianią androidką powalający książę Kai („Książę Kai! Sprawdź mój wentylator, chyba się przegrzewam”). I tak zaczyna się romans, zakończony, jak należy, balem.
Gdyby w tej książce nie było niczego więcej, w pełni zasłużyłaby na stygmatyzującą (w moim mniemaniu) okładkę. Jednakże Marrisa Meyer postarała się o naprawdę oryginalne tło, dzięki czemu „Cinder” czyta się z zainteresowaniem. Akcja rozgrywa się w odległej przyszłości: ludzie mają wszczepione czipy i korzystają z ekranetów, samochody zostały zastąpione przez autoloty, w każdym domu obecne są androidy. Czwarta Wojna Światowa, podczas której zginęły miliony ludzi i całe kultury, zmusiła państwa do stworzenia konglomeratu – Unii Ziemskiej. Jej liderem jest Wschodnia Wspólnota ze stolicą w Nowym Pekinie. Na czele Wspólnoty stoi cesarz, umierający właśnie na litumozę, tajemniczą plagę dziesiątkującą ludzkość od kilkunastu lat. Królewski łamacz serc, książę Kaito, wkrótce będzie musiał przejąć tron, a razem z nim problemy związane z zagrażającymi Ziemi Księżycowymi.
Zreasumujmy. „Cinder” Marissy Meyer to baśniowo-futurystyczna historia z wątkiem romansowym, która broni się głównie motywem konfliktu z agresywnym Księżycem, co stanowi najciekawszą część książki – na tyle intrygującą, że zapewne sięgnę po drugi tom. Pomimo charakterystycznych dla tego typu literatury oczywistych rozwiązań (ach, ten nieszczęsny romans…), powieść jest zaskakująco świeża (futurystyczny sztafaż, dyskryminacja cyborgów, czwarta wojna, zaraza). Czyta się ją szybko, przyjemnie i bez wysiłku, dzięki czemu idealnie sprawdzi się w poczekalni lub w charakterze przerywnika między bardziej wymagającymi lekturami. Nastolatkom spodoba się na pewno.
Dodaj komentarz