Przyznaję się: mam słabość do Predatora i jego zakazanej mordy. Obejrzałam wszystkie filmy – od pierwszego do ostatniego. Tym razem połakomiłam się na komiks.


„Od niepamiętnych czasów pozaziemskie istoty nazywane Predatorami przybywały na Ziemię, by polować na największych wojowników pochodzących z rasy ludzkiej. W tym roku jednak grupka ocalałych postanawia odwrócić role. Tym razem to Predatorzy staną się zwierzyną!”

Po tym obiecującym wstępie lądujemy w dżungli, czyli w najlepszej z możliwych w przypadku Predatora lokalizacji. Od razu staje nam przed oczami ubłocony Arnold Schwarzenegger. Widzimy trzech przerażonych mężczyzn, wiejących przed siebie. Wkrótce jeden zostaje wyeliminowany, ale towarzysze nadal słyszą jego głos, wzywający pomocy. To z kolei nieuchronnie przypomina nam scenę z filmu „Predators” Antala z 2010 roku. Jest dobrze. Korzystamy z okazji, by podszkolić się z języków obcych. Predator również korzysta. „Mete kohua!” – krzyczy po maorysku (nie przetłumaczę wam) po ukatrupieniu drugiego z uciekinierów. Trzeci nieszczęśliwie spada z wysokiego klifu, co szczęśliwie ratuje mu życie.

Głównym bohaterem komiksu (jak dla mnie – głównym po Predatorze) jest rdzenny Amerykanin, Enoch Nakai, który podczas wojskowej służby spotkał się z kosmicznym łowcą i przeżył. Z miejsca zaszufladkowano go jako świra i wykopano z armii – tak jak bohatera „Predatora” Shane`a Blacka z 2018 roku. Nakai wykonuje gównianą pracę i znosi rasistowskie przytyki swojego burakowatego szefa. Pewnie dlatego daje się zwerbować do elitarnej, choć nieformalnej grupy, której głównym zadaniem jest walka z Predatorami. W jej skład wchodzi zbieranina niebezpiecznych typów, połączonych jedną wspólną cechą: każdy przeżył w przeszłości spotkanie z Predatorem. Motywacje członków grupy są już różne. Herrera, były handlarz narkotykami (szybki kurs hiszpańskiego na poziomie elementarnym), chce się zemścić za rozwalenie interesu i zabicie rodziny, a Jaya Soames poluje na Predatory, bo taką ma rodzinną tradycję (co potwierdza łeb kosmity, zawieszony na ścianie w charakterze dekoracji). Soames posiada doświadczenie i środki, dlatego zbiera ekipę, by wypowiedzieć Predatorom wojnę i zamienić dotychczasowych łowców w zwierzynę.

„Predator. Łowcy” Chrisa Warnera to pozycja przeznaczona dla fanów kosmicznego stwora. Znajdą oni tutaj wszystkie charakterystyczne dla serii leitmotivy (jak choćby Predator stukający palcem w swą słynną bojową rękawicę: „BLEEP. BOOP. BLEP. BLEEP. BLEEP, BLIP”) Wciągająca, trzymająca w napięciu akcja (z jednym spektakularnym zwrotem), dynamicznie następujące po sobie wydarzenia, dobrze narysowane sceny licznych bijatyk i – przede wszystkim – możliwość spotkania oko w oko z Predatorem to największe zalety komiksu. Lektura umila oczekiwanie na kolejny film z serii, a przy okazji zachęca do nauki języków obcych. Jestem ukontentowana.