Kolejna pozycja dla fanów wampirów, która wgryza się w świat nieumarłych z wyraźnym (chorobliwym?) entuzjazmem, przeważającym czasami nad pisarską dyscypliną, czego efektem są liczne, irytujące powtórzenia tych samych informacji.

Plus należy się autorom za fantazyjne śródtytuły. Wyobrażam sobie, jaką mieli zabawę przy ich wymyślaniu: Bez wysysku nie ma zysku; Pokażcie mi Waszych umarłych; Zaprowadź mnie do swojego hemofilityka; Na scenę z prawej wchodzi Dracula; Ssanie na ekranie; Żyj długo i rozwijaj się.

Książka rozpoczyna się od omówienia bestii z ludowych podań. Choć to Europa Środkowa jest kolebką mitu, z którego wyewoluował wampir, stworzeniom pijącym krew dała początek grecka mitologia (vrykolaki, lamie). W słowackim i czeskim folklorze wampirycznym najważniejszą rolę odgrywają upir i nelapsi. Znane są również bułgarskie legendy o wampirze i bośniackie o lampirze. W rumuńskim księstwie Transylwanii występowały aż dwa rodzaje wampirów: żyjące strigoi vii oraz martwe strigoi mort. Najbardziej znanym wcieleniem wampira w północnych Niemczech jest nachtzehrer, czyli nocny zabójca. Autorzy jednak nie poprzestają na podaniach europejskich: stworów wypijających krew doszukują się także w Zjednoczonym Królestwie, w krajach Ameryki Łacińskiej (krwiożercze bóstwa Majów i Azteków), na Dalekim Wschodzie oraz w Ameryce Północnej. Analizują również doniesienia o spotkaniach z wampirami, m.in. przypadek szewca z Wrocławia, który w 1590 roku poderżnął sobie gardło, a następnie powstał z grobu, by terroryzować miasto.

Ciekawie przedstawiona jest ewolucja wampira w literaturze, poczynając od Wampira Polidoriego, a na Stephenie Meyer skończywszy, choć nie mogę się zgodzić ze wszystkimi przedstawionymi w niej ocenami. Autorzy pokusili się też o zaprezentowanie pełnej historii wampirów na srebrnym ekranie – od filmu niemego do czasów współczesnych, uzupełniając ją galerią najsławniejszych filmowych wampirów oraz naprawdę wyczerpującymi spisami filmów, podzielonymi na okresy. Tu ciekawostką może być polski obraz z czasów kina niemego: Wampiry Warszawy. Tajemnica taksówki nr 1051 (Oktawian Kaczanowski, Halina Łabędzka, 1925). Serialomaniacy z przyjemnością przeczytają rozdział o krwiopijcach na małym ekranie, ale z pewnością niektórych tytułów im zabraknie.

Postaci Draculi autorzy poświęcają sporo miejsca. Przedstawiają przerażającą i burzliwą historię Włada Palownika i omawiają wpływ, jaki wywarła ona na Brama Stokera. Przytaczają również legendy i przekazy związane z Transylwanią, w tym historię prawdziwego zamku Draculi.

W przewodniku po świecie nieumarłych nie mogło, oczywiście, zabraknąć charakterystyki wampirów oraz opisu metod ich wykrywania i niszczenia. W walce z nieśmiertelnym krwiopijcą warto korzystać ze starych, sprawdzonych sposobów: czosnek, sól, świece, kadzidła, dzwonki, krzyże i krucyfiksy, woda święcona, ogień, kołki i lustra to podstawowe wyposażenie przezornego łowcy.

Podczas lektury możemy korzystać z dodatkowych wskazówek: „Mroczny folklor” mówi o opowieściach, legendach, literaturze i przekazach ustnych, „Krwintesencja” koncentruje się na terminologii wampirycznej, a „Groza ekranu” naświetla filmowe przedstawienia wampirów.

„Wampiry. Historia z zimną krwią spisana” to swoiste kompendium wiedzy o krwiopijcach, adresowane przede wszystkim do fanów (fanatyków?) tego tematu. Momentami miałam wrażenie, że autorem książki jest jakiś nabuzowany hormonami nastolatek, który właśnie zakończył całonocny maraton z Draculą. Liczne powtórzenia, prościutki styl i cielęcy wręcz zachwyt to podstawowe mankamenty książki, zaprzeczające tytułowemu stwierdzeniu, jakoby to była historia pisana „z zimną krwią”.