„Przeklęci” Joyce Carol Oates to powieść kłopotliwa. Fascynuje i denerwuje.

Polecić by ją można jako książkę wybitną, ale też odradzić, gdyż jest to lektura wymagająca, trudna w odbiorze jak wszystkie wielkie postmodernistyczne powieści. Bez odpowiedniego przygotowania (wiedzy z zakresu filozofii, historii, literatury) czytelnik może się poczuć pogubiony, o ile wcześniej nie utonie w kapryśnym nurcie wielowarstwowej fabuły.

„Przeklętych” poprzedza nota od autora, który przyznaje się do dużego zaangażowania emocjonalnego w przedstawianą czytelnikom historię, ale też jednocześnie z nadęciem podkreśla, że jest osobą najlepiej predysponowaną do jej opisania. Ta kronikarska perspektywa narratora, korzystającego w swej pracy z licznych źródeł (włącznie z jakimiś Kolorowymi i Ciapkowatymi Zeszytami, wypełnionymi notatkami bohaterów), krygującego się przed nami i prowadzącego nas niejednokrotnie za rękę, dostarczającego dodatkowych wyjaśnień i niestroniącego od przypisów, to pierwszy znak zabiegów formalnych, charakterystycznych dla postmodernizmu.

Celem M.W. van Dycka II, naszego narratora, jest przedstawienie możliwie wyczerpującej (albo mówiąc nieskromnie: najlepszej i jedynej wiarygodnej) kroniki wydarzeń, które miały miejsce w Princeton na początku XX wieku i znane są pod nazwą Klątwy z Crosswick. Dwa przytoczone na wstępie motta sugerują jednak, że zaprezentowana historia będzie miała szersze tło polityczne i religijne.

Uniwersytet w Princeton

Przez pierwsze strony odnosimy wrażenie, że mamy do czynienia z powieścią historyczną, której głównym bohaterem jest przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych Thomas Woodrow Wilson, uzależniony od heroiny, morfiny i opium hipochondryk, rektor renomowanego princetońskiego uniwersytetu. Przy okazji poznajemy mikroświat ówczesnych elit, który stanowi metaforyczny obraz Ameryki na początku XX wieku i jednocześnie otrzymujemy przygnębiającą analizę amerykańskiego społeczeństwa, podzielonego na warstwę posiadających i całą nieuprzywilejowaną resztę. Princetońska elita łączy bowiem pobożność i wiktoriańską moralność z brakiem szacunku (najdelikatniej mówiąc) dla każdego, kto nie pochodzi z ich własnej klasy społecznej. W takiej atmosferze możliwa jest działalność Ku Klux Klanu, po cichu przez bohaterów aprobowana, bo przecież ci gorsi powinni znać swoje miejsce. W tak urządzonym świecie swoje miejsce znają również kobiety, pozbawione prawa wyborczego. „Jesteśmy obywatelami drugiej klasy, mimo że mieszkamy w tych samych Stanach Zjednoczonych Ameryki co nasi bracia” – zauważa z rozgoryczeniem jedna z bohaterek. Ubrane w ciasne gorsety oraz w najmodniejsze, „spętane wokół nóg” suknie, kobiety są tu dosłownie spętane. Ich monotonne życie to egzystencja pozbawiona sensu i celu, chyba że za cel uznać wczesne zamążpójście. Efektem jest frustracja, która sprzyja atakom histerii i rozmaitym „chorobom”.

Ale mężczyźni, wbrew pozorom, też nie są wolni. Skrępowani konwenansami, grają swoje ważne role, ukrywając pod wymuszonymi uśmiechami prawdziwe pragnienia i instynkty, a często też ukrywając przed światem i rodziną swoje wcale niemałe grzeszki. Gdy więc do głosu dochodzi Klątwa, dotykająca rodzinę szanowanego pastora Winslowa Slade`a, nie mamy pewności, czy wierzyć w obecność „niewysłowionego”. Czy Princeton faktycznie nawiedził demon? Czy prawdziwe są surrealistyczne wizje Annabel o jej pobycie w makabrycznym Bagiennym Królestwie? I czy mały chłopiec mógł się przemienić w rzeźbę? Być może nawiedzające mieszkańców koszmary są objawem zbiorowej halucynacji, a ich fantazje to rodzaj mechanizmów obronnych stłamszonej psychiki, odpowiedź na gorset konwenansów i wiktoriańskiej moralności, który zaciśnięty został zbyt mocno. Może to jakaś odmiana supresji, świadome odwrócenie uwagi od tego, co wywołuje opory moralne? Mieszkańcy Princeton jak mało kto potrafią odwracać oczy: gdy Yaeger Ruggles prosi Woodrowa Wilsona o zajęcie stanowiska w sprawie zamordowanego bestialsko czarnoskórego rodzeństwa (brata i jego ciężarnej siostry), rektor jest tak wzburzony zachowaniem Rugglesa (!), który śmiał go doprowadzić do ekscytacji (niezalecanej w jego stanie), że w krótkim czasie załatwia mu zwolnienie z pracy (pomimo łączących ich więzów pokrewieństwa).

„Przeklęci” Joyce Carol Oates to bogata w trafne społeczne obserwacje, szeroko zakrojona powieść, łącząca w sobie cechy wielu gatunków, w tym wiktoriańskiej powieści grozy. Niesamowite zdarzenia, nadnaturalne postacie, tajemnice z przeszłości i straszliwa Klątwa zostały zręcznie splecione z drobiazgowym, wielowarstwowym opisem fragmentu amerykańskiej historii. To książka, która zachwyca, męczy i skłania do refleksji, raczej niewesołych.