„Pamiętaj, że na tym świecie trzeba być uprzejmym dla wszystkich. Tylko w ten sposób możesz liczyć w potrzebie na taką samą uprzejmość”.
„Pinokio” Carla Collodiego to doskonały przykład na to, że książki mogą być dla rodziców ogromną pomocą w nauczaniu swoich dzieci wartości: szacunku rozumianego jako grzeczność połączoną z troską o uczucia drugiej osoby, odpowiedzialności za siebie i innych, uczciwości czy samodyscypliny. Można, oczywiście, odpuścić sobie trud wychowania i pozwolić dziecku pozostać pajacem. Trzeba się jednak liczyć z konsekwencjami („Pajace nigdy nie rosną. Rodzą się pajacami, żyją jak pajace i umierają jak pajace”) i mieć pretensje jedynie do siebie.
Stworzony z kawałka drewna Pinokio to pedagogiczne wyzwanie: już w pierwszych godzinach życia posyła ojca do więzienia i rozklapia na ścianie Gadającego Świerszcza. Literatura zna jednak gorsze przypadki: Jason z powieści „Złodziej czasu” Terry`ego Pratchetta jest postrachem całego grona pedagogicznego („Gdyby dzieci były bronią, Jason byłby zakazany przez międzynarodowe konwencje. (…) Stanowczo należał do chłopców o szczególnych wymaganiach. W opinii pokoju nauczycielskiego najpierw wymagał egzorcyzmu”). Z Jasonem poradziła sobie dopiero niezrównana panna Susan Sto Helit. Pinokio, który uciekł od swojego opiekuna, gdyż marzył o beztroskiej egzystencji niefrasobliwego włóczęgi, życia nauczy się na własnych – często bolesnych – błędach.
W trakcie wędrówki drewniany pajac przeżywa wiele przygód i spotyka rozmaite persony. Jedni próbują wykorzystać jego niewiedzę i łatwowierność, inni udzielają mu cennych rad, które dziś trącą nieco dydaktycznym smrodkiem, ale nie tracą na znaczeniu:
„Pamiętaj, że chłopcy, którzy postępują według własnych zachcianek, wcześniej czy później będą tego żałować”.
„Mój chłopcze, głód nie upoważnia jeszcze do przywłaszczania sobie cudzych rzeczy”.
„Dzieci powinny wiedzieć, że lekarstwo zażyte w odpowiednim czasie może uchronić przed poważnymi chorobami, a nawet przed śmiercią”.
Resocjalizacja pajaca kończy się sukcesem: Pinokio przechodzi przemianę z egoistycznego świszczypały w kochającego i troskliwego syna, stając się dzięki temu prawdziwym człowiekiem (znacznie lepszym niż niejeden opisany w książce dorosły). Dziecięcy czytelnicy, odwiedzający wraz z pajacem Krainę Zabawek, tę uczniowską arkadię, w której nie trzeba się uczyć („Ach, jaka cudowna kraina! Jaka piękna kraina!”), odkrywają, że brak wykształcenia prowadzi do niewolnictwa, a szkoła to nie tylko obowiązek, ale też szansa na rozwój i poprawę losu. Wszystko to prawdy niby oczywiste, ale ostatnio jakby trochę zapomniane. Czytajcie „Pinokia” dzieciom i zerkajcie czasem na własne nosy, czy na pewno dajecie swoim pociechom dobry przykład.
Dodaj komentarz