O fobiach, nadziejach i całym tym chaosie.
„Życie trzeba jakoś obsługiwać, każdy z nas ma takie zadanie. Fachowcy od psychiatrii mogą je ułatwić”.
„Sztuka obsługi życia” to zapis rozmowy Piotra Żaka, wieloletniego redaktora rewelacyjnego miesięcznika psychologicznego „Charaktery” (polecam), z uznanymi psychiatrami – profesor Dominiką Dudek, prezesem Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, i z profesorem Bogdanem de Barbaro. Książka składa się z czterech rozdziałów („Dom”, „Wewnątrz nas”, „Świat”, „Czym żyjemy”). Rozmówcy mierzą się z problemami, dotykającymi nas na co dzień, próbując odnaleźć sens życia we współczesnych chaotycznych czasach. Mądra, inspirująca lektura, pozostająca blisko czytelnika i ważnych dla niego spraw.
Książkę otwiera rozdział poświęcony fundamentowi ludzkiego życia, jakim jest dom. Przeczytamy tu o trudnych relacjach rodzinnych i o trupach w szafie, o tolerancji w codziennym życiu i o konieczności zachowania równowagi między miłością a wolnością w związku, ale też o konieczności wyznaczania granic dla wolności i tolerancji (jak określić moment, od którego zgoda na inność będzie oznaczać legitymizowanie zła?). Sporo miejsca rozmówcy poświęcają przyczynom kryzysu współczesnej rodziny. Jej poszczególnym członkom coraz trudniej jest brać odpowiedzialność i za siebie, i za innych („Na przykład nastolatek nie dba o siebie, a rodzic zapomina dopilnować, żeby dziesięciolatek poszedł do szkoły”). Profesor Bogdan de Barbaro widzi tu wpływ współczesnej kultury: „Jakie wzorce rodzinne promuje obecna kultura? Rodzice są zaangażowani w swoją karierę, w swoje przyjemności, a mniej są gotowi do codziennej żmudy rodzicielskiej”. Podobnego zdania jest profesor Dominika Dudek: rodzice poświęcają dzieciom coraz mniej czasu, przenosząc trud jego wychowania na opiekunki, przedszkola, a potem szkoły („Czujemy się zwolnieni z podejmowania pewnego trudu, ze znoju naprawiania”). Kiedy rośnie komfort życia, rośnie też nastawienie na przyjemności: dbamy przede wszystkim o to, żeby to nam było wygodnie i unikamy tego, co wytrąca nas z tej strefy komfortu. Budowanie relacji, tworzenie więzi czy refleksja nad sobą to procesy czasochłonne i wymagające wysiłku, dlatego nasze narcystyczne czasy są odarte z intymności i sprzyjają powierzchownym, nietrwałym relacjom, które bez żalu zrywamy, gdy pojawi się problem („przecież zawsze można sięgnąć po inny towar”).
Współczesny świat stawia nas przed wieloma wyzwaniami, którym nie zawsze potrafimy sprostać: technicyzacja życia, chaos informacyjny, rewolucja obyczajowa, zmiana wzorców kulturowych czy katastrofa klimatyczna to tylko niektóre z nich. Z obawą patrzymy w przyszłość, a teraźniejszość naznaczona jest niepewnością. Stare kategorie już nie pasują, przeżywamy kryzys autorytetów, świat trzeba opisać na nowo.
„Piotr Żak: Kilka miesięcy temu obejrzałem na BBC film dokumentalny, którego twórcy precyzyjnie pokazali, że następna wojna światowa będzie się toczyć o dostęp do wody pitnej. Kryzys zacznie się od ogromnych migracji ludności z krajów afrykańskich oraz azjatyckich. (…) Parę lat temu National Geographic opublikował tekst przewidujący, jak zmienią się strefy klimatyczne, a wraz z nimi granice występowania różnych organizmów. Okazuje się, że na przykład w Polsce będą gaje cytrusowe, papugi i małpki. (…)
Bogdan de Barbaro: Jeżeli w Polsce wyrosną gaje cytrusowe, to ludzie, którzy mieszkają w Afryce, zapewne będą musieli ją opuścić. Pytanie, gdzie oni się znajdą, czy aby nie w tych naszych gajach? W związku z tym trzeba chyba zmienić stosunek do Innego. Swoją drogą to jest pasjonujący temat. Gdy biali najechali Afrykę, kazali tubylcom na przykład robić kauczuk w strasznych warunkach albo mordowali ich bez mrugnięcia okiem. Teraz nie zmienili swego podejścia – mają wątpliwości, czy przyjąć tych, którzy z Afryki uciekają z powodów klimatycznych czy wojennych. Przygotowanie do przyszłości stawia więc przed ludzkością także pytania etyczne, choćby o to, kto jest bliźnim”.
Innym problemem są niebezpieczeństwa, czyhające na nas w cyfrowym świecie (zainteresowanych tym tematem odsyłam do fascynującej książki Natalii Hatalskiej „Wiek paradoksów”). Media społecznościowe dają całkiem nowe możliwości, z drugiej jednak strony nasilają ekshibicjonizm, kreują wizerunki niezgodne z rzeczywistością, pozwalają zaistnieć przeciętniakom i hejterom, a poprzez tworzenie informacyjnych baniek pogłębiają przepaść między ludźmi o zupełnie innych zainteresowaniach czy poglądach. Poruszanie się po cyfrowym świecie wymaga więc od nas nieustannej czujności („Z komputerem czy smartfonem jest jak z nożem – można go użyć do krojenia chleba, ale można też do zabicia drugiego człowieka”).
Jak żyć we współczesnym świecie? Czego się trzymać, by nie zatonąć, gdzie szukać oparcia, jak odnaleźć w tym wszystkim jakiś sens? Odpowiedzi mnie nie zaskoczyły, gdyż od stuleci pojawiają się w przemyśleniach najwybitniejszych przedstawicieli ludzkości. Trzeba być przyzwoitym, mieć kręgosłup moralny, odróżniać dobro od zła, rzeczy prawdziwie wartościowe od bezwartościowych śmieci. Trzeba podjąć trud budowania głębokich, satysfakcjonujących więzi, gdyż tylko tak możemy walczyć z osamotnieniem i postępującą izolacją. Trzeba odnaleźć złoty środek, czyli równowagę pomiędzy czerpaniem przyjemności z życia a umiarem („Chodzi o to, żeby dążenie do przyjemności nie przesłoniło drugiego człowieka, to znaczy granicą mojej przyjemności musi być jednak dobro tego drugiego”). Trzeba zrozumieć, że wolność zawsze wiąże się z wyborami, za które ponosimy odpowiedzialność – wolność to nie bezkarność. Warto też być uważnym, doceniać to, co się ma, bo niczego nie dostajemy na zawsze. Z tego samego powodu lepiej pogodzić się z nieuchronnością pewnych rzeczy: starością, przemijaniem, śmiercią. Urojenia wielkościowe i uzurpowanie sobie statusu boga jedynie pogłębiają nasz lęk przed nieuniknionym („Dzisiaj śmierć jest naigrywaniem się z ludzkiej pychy bardziej niż kiedykolwiek, dlatego jest taka bolesna, dlatego nie ma na nią zgody”). Zamiast martwić się o to, na co i tak nie mamy wpływu, skupmy się raczej na tym, na co wpływ mamy: na jednej drobnej dobrej rzeczy, którą możemy zrobić. Włączmy tryb zaciekawienia, pielęgnujmy uważność na drobiazgi, które są piękne lub miłe.
„Dominika Dudek: Niestety, człowiek ma taką okropną naturę, że bardziej cierpi z powodu tego, czego nie ma, niż cieszy się tym, co ma. Można mieć bardzo dużo, ale gdy coś się nie uda, nawet drobna rzecz, to staje się to kroplą dziegciu, która potrafi zniszczyć całą beczkę miodu.
Bogdan de Barbaro: Dlatego trzeba sięgnąć po Senekę i Marka Aureliusza”.
Dodaj komentarz