Debiutancką książkę R.J.Barkera, autora nominowanego do Nagrody im. Davida Gemmella, pochłonęłam w jeden długi, ale jakże wspaniały wieczór.
Żółte i trujące plamy jełczowisk, wielkich połaci ziemi wydrenowanej z życia przez czarowników, pokrywają Znękane Krainy niczym blizny. Od czasu wojny z Czarnym Magiem jedzenie jest takim luksusem, że wpleciony we włosy królowej Adran wyschnięty chleb stanowi demonstrację bogactwa. Głód zbiera swoje żniwo, a Znękane Ziemie toczy choroba. Podejrzani o władanie magią są tropieni przez Ziemianinów i zabijani, gdyż ich krew przywraca życie martwej glebie.
„Gdy stajesz się opuszczonym, jesteś martwy. Nie ma ucieczki, nie warto nawet próbować. Piętno na czole wyjawia, za kogo cię uważają – za maga, niszczyciela, wynaturzenie, czarownika. Nadajesz się tylko do wykrwawienia na suchy, martwy grunt, by uzdrowić ziemię krwawą ofiarą. Nikt nie da ci schronienia, nikt nie będzie ci współczuł, bo magia tak osłabiła glebę, że ludziom z ledwością udaje się nakarmić dzieci”.
Ten wyniszczony, ponury świat pełen jest niesprawiedliwości. Jego bogowie umarli, jego ziemia nie daje plonów, a prości ludzie są zabawką w rękach możnych. Zdeprawowani błogosławieni nie cofną się przed niczym, by zdobyć więcej władzy i wpływów: spiskują, trują, mordują, wynajmują skrytobójców. O życiu w Znękanych Krainach i o zamkowych intrygach opowiada nam właśnie uczeń skrytobójcy – i czyni to rewelacyjnie.
Niewielki i chuderlawy Girton, ze względu na szpotawą stopę przezywany Kulawcem, nie para się skrytobójstwem z wyboru. W dzieciństwie został wykupiony z niewoli przez Merelę Karn, asasynkę, która przyucza go do zawodu. Chłopiec jest bezwzględnie posłuszny swojej… mistrz, a jego wyszkolenie naprawdę imponuje. Poznajemy go, gdy wraz z opiekunką przybywa do kipiącego od kłamstw zamku Maniyadoc, by wykonać dla okrutnej królowej Adran niezwykłe zlecenie.
„Czas skrytobójców” to pierwszy tom trylogii „Okaleczone królestwo” R.J. Barkera. W zamieszczonym na końcu książki wywiadzie autor przyznaje, że zawsze fascynowały go poroża, co wyjaśnia zaskakujący (i trafiony) pomysł, by imponujące konie ze Znękanych Krain wyposażyć w kły i poroża właśnie. Takich udanych konceptów jest tu zresztą więcej: zamek Maniyadoc odwiedza na przykład… miasto na kółkach, czyli Festiwal (największe i najbogatsze miasto w Znękanych Krainach). W książce nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji, spektakularnych pojedynków, ciekawych bohaterów. Przede wszystkim jednak jest ona dobrze napisana, co sprawia, że nie chce się jej odkładać do jutra. Minusem, i to sporym, jest nieodmienianie słowa „mistrz” , co uderzyło mnie już przy studiowaniu okładki („zadaniem Girtona oraz jego mistrz”). Pomijając już fakt, że mistrz jest kobietą, a więc mistrzynią, tego się po prostu polszczyźnie nie robi.
Dodaj komentarz