Przejmująca historia chłopca z jelenim porożem i opowieść o początku końca.
„Tato mówi, że po wypadku zrodziło się mało dzieci, więc Bóg postanowił je wyróżnić. Dostaliśmy zatem futro, ogon albo rogi. Mówi, że z tych dzieci zostałem tylko ja. Poza lasem jest ogień i piekło, więc musimy mieszkać tutaj, gdzie jesteśmy bezpieczni”.
Kanadyjczyk Jeff Lemire, autor „Opowieści z hrabstwa Essex”, tym razem zabiera nas w przyszłość, do świata spustoszonego przez zarazę. Wirus H5-9G w ciągu paru miesięcy zniszczył kruchy ludzki ład, wydobywając z ocalałych to, co najgorsze. Ziemia stała się masowym grobem, plądrowanym przez dzikie bandy i nową, okrutną milicję, która zamiast chronić pustoszy miasta, gromadząc wszystko, co przydatne:
„Nam, zwykłym ludziom, nic nie zostawiono, usiłowaliśmy więc ocalić, co tylko się dało. Teraz groziła nam śmierć z głodu i zimna. Jeśli nie mieliśmy tego, czego milicjanci potrzebowali… lub co mogli wykorzystać… byliśmy dla nich niewidzialni”.
W stanowym parku przyrody w Nebrasce ukrywa się mężczyzna z synem Gusem. Mężczyzna twierdzi, że Bóg zsyła mu wizje, ukazujące nowy porządek świata, w którym jego syn odegra kluczową rolę. Wpaja dziecku pięć złotych zasad, dbając nie tylko o jego bezpieczeństwo, ale też o czystość. Gus nie zna świata poza lasem, nigdy nie widział ludzi, nie spożywał żywych stworzeń – jest niewinny i dobry, a jedyną jego słabością są słodycze. Chłopiec spogląda na nas wielkimi, sarnimi oczami, nad którymi unosi się jelenie poroże. Gus jest hybrydą, tak jak wszystkie dzieci urodzone podczas zarazy i – jak one wszystkie – jest na nią odporny. To dlatego dzieci-hybrydy nie mogą czuć się bezpieczne wśród ludzi: umierający dorośli widzą w nich jedyną szansę na ocalenie, czym usprawiedliwiają przeprowadzane na nich okrutne eksperymenty. Gdy zaraza w końcu zabiera ojca, samotny i niewinny chłopiec musi zmierzyć się z okrutnym światem. Uratowany przez Jepperda, twardziela z przeszłością, postanawia mu zaufać i opuszcza las. Tak rozpoczyna się wędrówka chłopca i mężczyzny przez postapokaliptyczny świat…
„Nikt nie może żyć wiecznie. Pewnego dnia każdy pójdzie do nieba. Każdy choruje i umiera. Nieważne, kim jesteśmy…
… wszyscy kończymy samotni”.
Jeff Lemire jest wielkim humanistą: jego wrażliwość dostrzegamy w przejmujących kadrach, które ściskają serce. Wysuwający się na pierwszy plan motyw drogi pozwala autorowi pochylić się nad kondycją ludzką: podczas wędrówki obserwujemy, jak zachowują się ludzie przyparci do muru, walczący o przetrwanie. Potomkowie Adama i Ewy są brutalni, prymitywni i zezwierzęceni. Raj zmienili w plugawą ziemię. W tym brzydkim świecie brzydkich istot to właśnie Gus – chłopiec z jelenim porożem – jest uosobieniem człowieczeństwa. Gdy stara ludzkość zatraca się w samozniszczeniu, reprezentowane przez dzieci-hybrydy nowe pokolenie niesie nadzieję na lepsze jutro – bez nas:
„I wszyscy grzesznicy świata zalegli i zgnili w miejscu. A Bóg spojrzał z góry i rzekł: Grzeszyliście, przeżyliście życie jako źli ludzie. A teraz opuścicie ziemię i pozostawicie ją wyłącznie dobrym. (…) I nowa rasa będzie dobra, i na zawsze pozostanie niewinna oraz czysta”.
Dodaj komentarz