Na czym polega fenomen serii o kocich klanach? I czy to rzeczywiście takie dobre? Sprawdzam.
Do pierwszego tomu „Wojowników” miałam trzy podejścia. Po drugim ciepnęłam książkę w kąt, szczerze przekonana, że na pewno do niej nie wrócę.
„Wojownicy. Ucieczka w dzicz” to opowiedziana z kociej perspektywy historia Rdzawego, który porzuca domowe pielesze, by wieść niebezpieczną, ale satysfakcjonującą egzystencję w lesie. Las zamieszkują cztery kocie klany, żyjące według praw ustanowionych przez przodków. Klany są dobrze zorganizowane: mają swoje terytoria, obozy, hierarchię i wierzenia. Mruczki nadają sobie fantazyjne indiańskie imiona: Lwie Serce, Biała Burza, Szara Łapa, Błękitna Gwiazda. Podniecają się smakiem świeżo zamordowanych gryzoni i systematycznie spryskują swoje terytorium. Ich rozmowy przebiegają mniej więcej tak:
„- Więc dziś do nas dołączasz! – odezwał się Szara Łapa, gdy Ognista Łapa podszedł o nich. – Na jakiś czas? – Otrząsnął się, by pozbyć się wilgoci z sierści.
– Tak, Błękitna Gwiazda powiedziała mi, że Tygrysi Pazur zrobi nam dzisiaj sprawdzian. Piaskowa Łapa i Zakurzona Łapa też przyjdą?
– Biała Burza i Ciemna Pręga zabrali ich na patrol. Zapewne Tygrysi Pazur urządzi im później egzamin – odpowiedział Szara Łapa”.
Klan Pioruna zgadza się przyjąć Rdzawego, gdyż po potyczce z przeciwnikami brakuje mu wojowników. Na szczęście nasz domowy pupil nie zdążył odwiedzić pana Obcinacza i nie zmienił się „tak jak Henryk”. Dostaje ksywę Ognista Łapa i rozpoczyna szkolenie. Przypada ono na trudny czas, bowiem groźny Klan Cienia realizuje właśnie swój plan podboju lasu, łamiąc wszystkie ustalone przez przodków prawa. Czy przyzwyczajony do wygody Rdzawy to zapowiadany przez proroctwo kot, który ma przywrócić porządek i odmienić oblicze tych ziem?
„Wojownicy. Ucieczka w dzicz” to książka dla młodszych czytelników, zwłaszcza tych, którzy lubią fantasy i są miłośnikami kotów – tutaj mają dwa w jednym. Po dość infantylnym wstępie opowieść się rozkręca: pojawiają się intrygi i czarne charaktery, akcja nabiera tempa, dobro zostaje wystawione na próbę, a ciemna strona mocy rośnie w siłę. I chociaż mnie pomysł zespołu, piszącego pod pseudonimem Erin Hunter, nie do końca przekonuje, rozumiem jego popularność w grupie docelowej, dla której został uszyty na miarę – od przykuwającego wzrok kota na okładce poczynając.
Dodaj komentarz