Kontynuacja oryginalnej serii „Nienawidzę Baśniowa” – „prawdopodobnie najdonioślejszego przykładu fikcji literackiej od czasu wynalezienia języka albo i nawet zarania całej ludzkości”. Odjechane rysunki, obłędna kolorystyka i duża dawka czarnego humoru. Nie dla fanów disneyowskich klimatów.
Dwie dekady spędzone w Baśniowie mogą skutecznie wyleczyć z miłości do różu i kucyków Pony. Przekonała się o tym Gertrude, która – jak się wydaje – utknęła tam na dobre, awansując nieoczekiwanie na królową znienawidzonej krainy. I wiecie co? Królowanie okazało się tak samo fujowe jak wszystko inne w tym cukierkowym, nierealnym świecie. W dodatku wymagało predyspozycji, których zielonowłosy koszmar nie posiadał za grosz. Rządy Gertrude zrujnowały Baśniowo i zagroziły jego przyszłości, aż w końcu doprowadziły do interwencji Harriet Zimy, szefowej kadr.
„-Skończyłam podsumowanie roku i chciałabym podyskutować o twoich wynikach.
– Jak mi poszło?
– A jak myślisz?
– No, rozwaliłam odwieczne sojusze i pakty… wykończyłam cywilizację, albo i dwie… każdy baśniowski król i watażka pcha się z łapami do tronu… i zabarykadowałam się w pokoju otoczona butelkami, które wyglądają i pachną, jakby były w nich moje siuśki. Bo są w nich moje siuśki.”
Odwołana ze stanowiska królowej Gertrude może nareszcie wrócić do swej życiowej misji i z nowym zapałem oddaje się poszukiwaniom drogi do domu, rozwalając przy okazji to i owo oraz bez skrupułów wykorzystując tych, których los postawi na jej drodze (biedny, naiwny Duncan…). Jej kolejne przygody – zawsze pełne krwawych jatek i obrazoburczych czynów – uderzają w zastany porządek i stanowią pretekst do wydrwienia klasycznych baśniowych motywów. Buntownicza Gertrude – anarchistka z niewyparzonym językiem i ze skłonnością do przemocy – pasuje do Baśniowa jak wół do karety, a jej obcesowy sposób bycia jest źródłem wielu komicznych sytuacji. Wprowadzenie do tej zaczarowanej krainy rozgoryczonej, agresywnej i nadpobudliwej kobiety, uwięzionej w ciele małej dziewczynki (wciąż w tej nieszczęsnej różowej kiecce), okazało się strzałem w dziesiątkę. Zderzenie dwóch odmiennych stylistyk dało piorunujący efekt, spotęgowany jeszcze przez kapitalne ilustracje. Specyficzny klimat świata dziecięcych bajeczek rewelacyjnie oddają wyraziste, ekspresyjne rysunki oraz intensywna, soczysta kolorystyka. Całość cieszy oko i autentycznie bawi.
„Nienawidzę Baśniowa” to seria adresowana do fanów absurdalnego, wisielczego humoru. Pretekstowa fabuła służy głównie wykpieniu baśniowych wątków i postaci, komiks czyta się więc lekko i z roześmianą gębą. Oprawa graficzna nie zachwyci jedynie daltonisty. Jest barwnie, oryginalnie i śmiesznie. Polecam.
Dodaj komentarz