„W górę, w górę i dalej… na szczyty głupoty!”
Druga wydana w Polsce kompilacja materiałów z „MAD-a” parodiuje komiksowych i filmowych superbohaterów. Połowy aluzji nie zrozumiałam. Czekam z utęsknieniem na polski odpowiednik, pastwiący się nad „Klanem” i rodzimymi komediami romantycznymi.
„W wielkim, różnorodnym wszechświecie wiele rzeczy świeci jasnym, zielonym blaskiem. Bajeranckie breloczki… ekrany LCD… naszyjniki na szalonej imprezie… lampy Lava… miecz świetlny Luke`a Skywalkera… wątroba Charliego Sheena… 42% Tokio, a ten odsetek rośnie…”
Popularność, jaką ekranizacje komiksów cieszą się w ostatnich latach, można tłumaczyć rozwojem cyfrowych efektów filmowych, ale także chaotyczną, niepewną rzeczywistością, która nas otacza. Zdaniem badaczy „niepewne czasy globalnego terroryzmu odpowiadają w największym stopniu za wciąż powracającą potrzebę obcowania z narracjami superheroicznymi” (za: Tomasz Żaglewski „Kinowe uniwersum superbohaterów”). A skoro jest potrzeba i możliwość zarobienia nielichej kasy, wytwórnie filmowe korzystają z truskawki, jak to pięknie ujął Gogol (Gogol, nie Google). Częstotliwość, z jaką ukazują się nowe filmy superbohaterskie, może wyjaśniać ich fabularne niedostatki. Nie ma czasu na dopracowywanie historii i cyzelowanie dialogów – trzeba kuć żelazo, póki gorące. Korzystają również autorzy „MAD-a”, dla których narracje superheroiczne to prawdziwa kopalnia idiotyzmów.
W „MAD o superbohaterach” pośmiejemy się między innymi z Batmana i Supermana („Bzdetman: Szczątek”, „Pokraczny Rycerz”, „Bzdetman v Stuporman. Pic i straszne mdłości”), z Iron Mana („Ironia, Man”), ze „Szkodników” (tu nie zrozumiałam prawie nic), z „Iniemamocnych” oraz z „Constantine`a”. W przypadku tego ostatniego obrazu ostrze satyry wymierzone jest w nieszczęsnego Keanu Reevesa, który przy każdej okazji obrywa od „MAD-a” za brak talentu aktorskiego („Ten nadęty, wycięty z kartonu John Constans!”). Dowiemy się też, jak wygląda zły tydzień Hulka i Spider-Mana oraz dlaczego Batman i Superman się nienawidzą („Ciągle oznacza Bruce`a Wayne`a, kiedy wrzuca nasze zdjęcie na Facebooka”, „Po każdej walce przynajmniej przez pół godziny zbiera z ziemi wszystkie swoje batarangi”).
Kobiety, marzące o poderwaniu Aquamana, powinny koniecznie przeczytać „Codzienne irytacje dziewczyny Spider-Mana”. Życie z superbohaterem nie jest usłane różami: nie można chociażby zaplanować wspólnego weekendu. Przypomina to nieco ciężki los małżonki wziętego lekarza, ale lekarz nie zostawia sieci w umywalce i zdecydowanie lepiej zarabia („Zawsze wykorzystuje wymówkę z brakiem kieszeni w kostiumie, kiedy przychodzi do płacenia rachunku”).
Mimochodem autorzy „MAD-a” dają też prztyczka w nos Francuzom, co każdy Polak, wychowany na opowieściach o walce „za wolność waszą i naszą”, przyjmie z zadowoleniem. Francuzi obrywają za swój słynny oportunizm: francuski Spider- Man popija cabernet zamiast oddawać się „nużącej walce z przestępczością”. Owszem, udaje mu się schwytać Octopusa, ale – jak przystało na prawdziwego Francuza – natychmiast mu się poddaje.
„MAD o superbohaterach” nie wszystkim przypadnie do gustu. Paradoksalnie, najlepiej ubawią się podczas lektury ci, którzy są najzagorzalszymi fanami opowieści superbohaterskich. Dogłębna znajomość oryginalnych obrazów ułatwi odkrywanie rozmaitych smaczków, z których większość prawdopodobnie mi umknęła.
Dodaj komentarz