Ci Grecy to jednak mieli fantazję.

Wykreowane przez starożytnych Greków monstra zawładnęły zbiorową wyobraźnią do tego stopnia, że fascynują nas nawet w XXI wieku, obfitującym przecież we własne potwory (dodatkowo podrasowane drogimi efektami specjalnymi). Z drugiej strony nietrudno zauważyć, że znajomość mitologii jest w naszym narodzie coraz mniejsza (ostatnio zobaczyłam w mediach społecznościowych pytanie: „Kirke to postać?”). Marvelowskiego Thanosa nikomu przedstawiać nie trzeba, ale już o greckim bogu śmierci, Tanatosie, mało kto dziś pamięta. A przecież mitologia to prawdziwa skarbnica symboli i motywów, z której czerpią wszystkie narody naszego kręgu kulturowego. To z niej dowiemy się, dlaczego zbiór map nazywamy atlasem, a Europę Europą. Mitologiczne nazwy mają gwiazdozbiory, planety (Mars, Jowisz) i pierwiastki (selen, tytan, promet). Mity stanowią źródło archetypów, modelowych zachowań ludzkich, z czego korzystają nie tylko artyści, ale też lekarze i psychologowie (narcyzm, kompleks Edypa, hermafrodytyzm, ścięgno Achillesa). Żywotność mitologii najpełniej objawia się w języku, choć coraz częściej jesteśmy nieświadomi, że używając określeń paniczny strach, chimeryczny, tytaniczny korzystamy właśnie z jej zasobów.

„Można się naturalnie zastanawiać nad sensem sięgania po raz kolejny do mitologii greckiej, skoro wywodzące się z niej wątki zdają się być powszechnie znane. Wydaje się jednak, że o ile nasi przodkowie potrafili swobodnie poruszać się w świecie kultury klasycznej i na wyrywki recenzować szczegółowo najbardziej nawet drugorzędne mity, to od co najmniej końca XX wieku powszechna wiedza mitologiczna ograniczyła się do ledwie kilku motywów poznawanych w coraz mniej wymagających szkołach podstawowych i średnich, frazeologizmów typu syzyfowa praca, złote runo, nić Ariadny, stajnia Augiasza czy dwanaście prac Heraklesa, kojarzonych już na tyle hasłowo, że mało kto jest w stanie podać ich szczegóły. Piszący te słowa nie zaryzykowałby w każdym razie nazwania dziś jakiejś urodziwej niewiasty driadą lub najadą…”

„Bestie i potwory mitologii greckiej” Bartłomieja Grzegorza Sali to niewielki objętościowo, ale pięknie wydany leksykon, w zwięzły sposób podający najważniejsze informacje dotyczące kreatur z greckich mitów. Za wysmakowane, nawiązujące do starożytnych form plastycznych ilustracje odpowiada Błażej Ostoja Lniski, profesor sztuk plastycznych trzykrotnie wyróżniony Nagrodą Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek za Najpiękniejszą Książkę Roku (2011, 2014, 2017).

Jakie stwory niepokoiły rodaków Homera i Arystotelesa? Gigantyczni Aloadzi, którzy w wieku dziewięciu lat osiągali wzrost siedemnastu metrów i „poruszająca się w dwie strony” Amfisbaena, zrodzona z krwi Meduzy. W Libii grasował olbrzym Anteusz, czerpiący siłę z ziemi, a w Indiach Bazyliszek, znany również z wielu europejskich legend. Grecką ziemię przemierzały dzikie i nieokrzesane centaury, lubujące się w surowym mięsie, na morzu zaś czyhały na ludzi Scylla i Charybda (pięknie historię tej pierwszej opowiedziała Madeline Miller w powieści „Kirke”).

Jednym z najgroźniejszych potworów mitologii greckiej była Chimera, hybrydyczne połączenie elementów lwa, kozy i węża. Pokonał ją heros Bellerofont, co również w jakiś sposób ją wyróżnia, ponieważ większość bestii uległa niestrudzonemu Heraklesowi, który ujarzmił nawet piekielnego psa Cerbera (gołymi rękami!). Mnie jednak bardziej zaciekawiły należące do upiornego orszaku Hekate Empuzy, niezwykle niebezpieczne demony kobiece. Pod postacią urodziwych kobiet uwodziły one mężczyzn, by wysysać z nich siły witalne. W „Żywocie Apolloniosa z Tyany” Flawiusza Filostrata mistrz ostrzega swego ucznia przed piękną oblubienicą, która „jest jednym z wampirów, nazywanych przez ludzi lamiami”. Choć lamie i Empuzy to nie to samo, skłonność jednych i drugich do wysysania krwi i sił życiowych ze śmiertelników dała prawdopodobnie początek mitom o wampirach, którym Bartłomiej Grzegorz Sala poświęcił osobną książkę („W Górach Przeklętych. Wampiry Alp, Rudaw, Sudetów, Karpat i Bałkanów”).

Gdy zawodziło prawo, starożytni Grecy mogli odwołać się do straszliwych bogiń zemsty, zrodzonych z krwi okaleczonego Uranosa. Erynie, uskrzydlone staruchy z wężami zamiast włosów, bez spoczynku ścigały winowajcę. Staruchami były też odstręczające Graje, posługujące się jednym okiem oraz jednym zębem (córki Forkosa możecie „podziwiać” w filmowej wersji przygód Perseusza). Kery, boginie gwałtownej śmierci, przedstawiano z kolei w postaci drapieżnych ptaków, krążących nad polami bitwy.

Mitologia grecka znała również smoki (smok z Kadmei, smok z Kolchidy, smok z Tespies i trzy oswojone smoki Tryptolemosa, ciągnące jego powóz). Wspominam o tym, ponieważ Bartłomiej Grzegorz Sala jest także autorem arcyciekawej „Księgi smoków polskich”, przepięknie wydanej przez Wydawnictwo Bosz – to samo, które odpowiada za „Bestie i potwory mitologii greckiej”.

Spotkanie z potworami rozpalającymi wyobraźnię starożytnych Greków samo w sobie jest fascynujące. Uzupełnione o informacje dotyczące ich losów i ozdobione sugestywnymi grafikami staje się wyjątkową czytelniczą przygodą.