Przy dwunastym tomie cyklu uzasadniona staje się obawa o to, czy autor potrafi nas jeszcze czymś zaskoczyć. A jednak.
„Odebrałem telefon, a Susan Rodriquez powiedziała:
– Porwali naszą córkę.
Siedziałem w milczeniu przez dłuższą chwilę.
– Eee, co takiego?”
Właśnie. Coś takiego…
Choć tytuł książki łopatologicznie wskazywał, że w życiu Harry`ego Dresdena, pierwszego (i jedynego) magicznego prywatnego detektywa w Chicago, dojdzie do jakiegoś przewrotu, pierwsze zdania powieści powodują opad szczęki – także bohatera. Dresden nie tylko dowiaduje się, że ma dziecko, o którego istnieniu nie wiedział, ale też zostaje poinformowany, że jego jedyna córeczka została uprowadzona z domu adopcyjnej rodziny przez znienawidzony i zdolny do bestialskich czynów Czerwony Dwór. Wampiry mają wobec niej swoje plany. W świętym miejscu Majów zamierzają urządzić imprezę, jakiej świat nie widział od tysiącleci. Podczas krwawego rytuału planują złożyć ofiarę z małej Maggie, by rzucić potężną klątwę rodową. Co na to tatuś?
„Tolkien kiedyś napisał: Nie wtrącaj się do spraw czarodziejów, bo są chytrzy i skorzy do gniewu. Miał niemal całkowitą rację.
Wszedłem do korytarza, pozwalając, by drzwi zatrzasnęły się za mną.
– Pierdolić subtelności – warknąłem”.
Niestety, jeden mag, nawet całkiem niezły, nie ma szans w starciu z samym Królem Czerwonego Dworu, jego arystokracją oraz z Władcami Zewnętrznej Nocy, którzy odgrywali bogów przed starożytnymi Majami (nie wspominając już o takim drobiazgu, jak tysiące pomniejszych wampirów i płatnych najemników). By wyrwać córkę z rąk porywaczy, Dresden musi wkroczyć na imprezę Czerwonego Dworu z hukiem, dlatego poszukuje sojuszników wszędzie tam, gdzie może, a nawet tam, gdzie nie powinien. Jest to okazja, by przypomnieć nam postacie, które odegrały swoje role w poprzednich częściach cyklu ( na chwilę pojawia się nawet mój ulubieniec Polka-Nigdy-Nie-Umrze Butters), ale też dobry moment na wprowadzenie do fabuły nowych potężnych graczy, takich jak Dohan Vadderung („Sigrun”), prezes zarządu Monoc Securities z Oslo. Przed Dresdenem bitwa o epickiej skali i przełomowe decyzje. Ile jest w stanie poświęcić dla swojego jedynego dziecka, którego nawet nie widział?
Dramatyczne wydarzenia, dynamiczna, pełna napięcia akcja, niezawodni sprzymierzeńcy, potężni, a czasem także cudaczni wrogowie nie z tego świata (vide: demoniczna stonoga o nadprzyrodzonej odporności), jeden maksymalnie wkurzony mag i naprawdę totalna rozpierducha w finale. Plus opad szczęki na dzień dobry i taki sam na do widzenia. Jim Butcher znowu się postarał.
Dodaj komentarz