Uwielbiam historie o mumiach. Obok takiej książki, z taką okładką, nie mogłam przejść obojętnie.
Przerażające posągi ze zwierzęcymi głowami, modlący się w zakazanym języku kapłani, czarna księga okuta w złoto, nikły blask pochodni przegrywający z mrokiem monumentalnej świątyni… czujecie ten klimat? Poczujcie więc jeszcze to:
„Głowa zawisła mu na ramionach, wstrząśnięty tym, co się właśnie stało”.
„Podchodząc do okna, za framugę złapała męska ręka z głośnym klaśnięciem”.
„Czytając dzieje starożytnego Egiptu mumifikacja była zaszczytem, dozwolonym przede wszystkim Faraonom”.
„Uniósł się świst, wypuszczonych strzał”.
„Oficer podjechał przed nich na koniu.
– Coś cię wykradli złodzieje!? Mówcie, a zaznacie bezbolesnej śmierci!
Nie doczekawszy się odpowiedzi, Mose i Mai otrzymali kilka kolejnych ciosów”.
Przyznaję, liczyłam na emocje podczas lektury, ale raczej nie tego rodzaju. Gdy w pewnym momencie odruchowo zaczęłam poprawiać ołówkiem liczne (kardynalne! niedopuszczalne!) błędy, zrozumiałam, że ta historia już mnie nie wciągnie. A zapowiadało się tak pięknie… Starożytny Egipt, wiatr sypiący piaskiem w oczy, żar pustynnego słońca przegrzewający mózg, zzipane wielbłądy, czyli, ogólnie biorąc, gorąc. Do tego mroczne rytuały, egipskie bóstwa, potężne klątwy, mumie wstające z grobów i przepowiednie o końcu Egiptu. Może język nieco przekombinowany, ale szło przywyknąć (przynajmniej do pierwszego rażącego błędu).
„- Znacie me imię, musicie więc wiedzieć, co na was spadnie, gdy torby nie oddacie – wtrącił Mose i zrobił krok w ich stronę. – Odejdźcie, a daję słowo, że nie połamię wam rąk kijem. Będziecie mogli dalej kraść, choć jest to wbrew memu sumieniu, gdyż kradzież mnie drażni i wprawia w gniew.
(…)
– Wracaj do siebie, Mose, nie ma tu nic, co byłoby twoją własnością. A torbę tę znaleźliśmy porzuconą, przecież żeś nie widział, jak żeśmy to my od ciebie zabierali. Tak oto nie wiemy czy ten worek należy do ciebie. Twoje słowa są zatem zwykłymi oszczerstwami i wymówkami na twą biedotę”.
Wspomniany Mose to główny bohater powieści, dwudziestolatek „niezmiernie wprawiony w boju”. Umiejętności zawdzięcza swojemu ojcu, dawnemu żołnierzowi, który ćwiczył go w walce od dzieciństwa. Jednak Mose nie chce zostać posłusznym wojakiem. Nie cierpi faraona, nie wierzy w bogów i marzy mu się dostatni żywot kupca. To wszystko, oczywiście, nie cieszy ojca („Zakryj głowę materiałem, słońce musiało zagotować ci łeb, bo słowa twoje są głupie jak żaby”). Mose jest jednak młody i porywczy. Bluźni, buntuje się, w mumie nie wierzy… Oj, dostanie on za swoje – i nie tylko po pysku.
„Mumia” Pawła Leśniaka przyciąga wzrok okładką, obiecuje przygodę, emocje, ciary na plecach. Uczciwie trzeba przyznać, że naprawdę straszy – najbardziej polonistów…
Dodaj komentarz