„Przeżyła spotkanie z opanowującym ludzkie ciała ifrytem, żarłocznymi ghulami i rozwścieczonym dewą. Taka seria nie mogła się zakończyć połknięciem przez przerośniętego gołębia”.

Główną bohaterką „Miasta Mosiądzu” jest sierota Nahri, oszustka i poliglotka („Przez dwadzieścia lat życia nie spotkała języka, którego by natychmiast nie zrozumiała”). Akcja książki rozgrywa się… w Egipcie (tak, tak!). Tłuką się o niego Turcy i Frankowie: Kair przechodzi z rąk do rąk, obecnie znajduje się pod panowaniem Francuzów (którzy znajdują się pod panowaniem Napoleona). Nahri próbuje przetrwać w wielkim mieście. Zbiera pieniądze, ponieważ marzy o „szanowanym zawodzie prawdziwej uzdrowicielki”, a nauczyciele znajdują się aż w Stambule. Kieszonkowa złodziejka ma talent nie tylko do języków: potrafi zdiagnozować chorobę lepiej niż osobisty lekarz sułtana. Do tego rany na jej własnym ciele goją się błyskawicznie…

„Miasto Mosiądzu” S. A. Chakraborty pozytywnie zaskakuje oryginalną lokacją: egzotyczny Kair dla przeciętnego Europejczyka jest równie fantazyjny jak Tolkienowskie Shire. Zachwyca także wschodnia mitologia, będąca jakże pożądaną odmianą po całych tabunach krasnoludów przydeptujących sobie brody i wywijających toporami. W powieści Chakraborty spotkamy nieprawdopodobne istoty o przerażających mocach: ptakoczłeki z rodu perich, iszty i ifryty, karkadanny (właściwie jednego, ale robi wrażenie), ptaki roh, szedu, zahhaki… Najważniejszymi magicznymi istotami w powieści są oczywiście dżinny, czy raczej dewowie („Ci dewowie, którzy nazywają siebie dżinnami, nie szanują swojego ludu. To zdrajcy, warci tylko unicestwienia”). Dżinny, podzielone na sześć rodów przez człowieka, samego króla Sulejmana (Salomona), zostały ukarane za dręczenie ludzi uwięzieniem w ludzkim ciele. Utraciły też swoją nieśmiertelność i część niezwykłych umiejętności. Nie wszystkie poddały się karze: ifryty przez tysiące lat wypróbowywały nałożone ograniczenia i uczyły się nowych czarów, karmiąc swoją nienawiść do tych dewów, które podporządkowały się Sulejmanowi.

Dewowie posiadają własne miasta, magicznie ukryte przed ludzkim wzrokiem. Jednym z nich jest Dewabad, tytułowe Miasto Mosiądzu, do którego trafia Nahri. Spotyka tam problemy dobrze znane z ludzkiego świata: dworskie intrygi, polityczne knowania, konflikty między mieszańcami a dżinnami czystej krwi, handel dziećmi szafitów. Pobyt Nahri w Dewabadzie pozwala jej poznać skomplikowaną, pełną przemocy i wojen historię dżinnów, z którą ściśle związane są losy jej własnej rodziny. Dziewczyna z przerażeniem odkrywa, że przyszłość tego magicznego królestwa spoczywa w jej rękach…

„Miasto Mosiądzu” S. A. Chakraborty przeczytałam z prawdziwą przyjemnością i nawet rodząca się miłość Nahri do starożytnego wojownika Dary, „przerażająco pięknego” afszina, tej przyjemności mi nie zepsuła. Chakraborty zaprosiła mnie do zachwycająco odmiennego świata, oczarowała wschodnią mitologią, zaintrygowała dobrze poprowadzoną, pełną niespodzianek fabułą i uwiodła drobiazgowymi opisami egzotycznych miejsc, strojów czy potraw. Na pewno sięgnę po kontynuację tej niebanalnej, pochłaniającej historii.