Książki o dinozaurach tropimy już odruchowo. Takiej, którą napisała i zilustrowała pani Emilia Dziubak, po prostu nie mogliśmy przegapić. Nie szkodzi, że to już nie nasza kategoria wiekowa… .

Po prehistorycznym świecie wędrujemy razem z Kudłaczem i jego wiernym przyjacielem karaluchem. Przenoszenie się z jednej ery do drugiej jest możliwe dzięki olbrzymiemu jaju, które miało być solidnym posiłkiem, a okazało się kapsułą czasu. Zaciekawiony Kudłacz wchodzi do kapsuły z dorodną marchwią w dłoni i karaluchem u boku. W następnej chwili staje twarzą w twarz z teratozaurem, żyjącym na Ziemi około 200 milionów lat temu. Jesteśmy w triasie, na samym początku ery dinozaurów.

Ziemia z pewnością nie jest już nastoletnią podfruwajką. Swój wiek podaje w miliardach. Dinozaury pojawiły się na niej stosunkowo niedawno, człowiek dopiero zdejmuje buty w przedpokoju. I – jak to człowiek – robi sporo bałaganu.

Emilia Dziubak prowadzi nas przez bujną jurajską puszczę i zdominowaną przez wybuchy wulkanów posępną kredę aż do świata współczesnego. W centrum pewnej europejskiej stolicy musimy wytropić dinozaury, które przez przypadek przeniosły się tu razem z Kudłaczem i karaluchem. A to tylko jedno z czekających na nas zadań. Wędrujemy również przez labirynt z kości dinozaura w poszukiwaniu zagubionej marchewki i karalucha oraz odnajdujemy dziesięć różnic pomiędzy pięknymi, całostronicowymi obrazkami.

Wiadomości związane z dinozaurami podawane są w książce nienachalnie i zabawnie, w postaci ciekawostek urozmaiconych dodatkowo humorystycznymi ilustracjami. A od ilustracji – wierzcie mi – nie sposób się oderwać. Można je oglądać godzinami. Solidnie wydana, kartonowa książka z serii „Opowiem ci, mamo” zachwyci każde dziecko, a małych fanów wielkich dinozaurów przyprawi o dreszczyk rozkoszy.